Wójt Gorzyc: Turcja, Egipt? Wolę polskie morze
GORZYCE – Piotr Oślizło odkąd został wójtem spędza wczasy nad polskim morzem. Kontynuujemy cykl artykułów o wakacjach samorządowców.
Ulubionym miejscem letniego wypoczynku włodarza Gorzyc są plaże Gdyni-Orłowa. To tam od 5 lat wyjeżdża na wakacje. Na wypoczynek w tym miejscu namówiła go rodzina. – Trochę przypadkowo nawiązaliśmy kontakt z kierowniczką jednego z tamtejszych pensjonatów i tak tam jeździmy – tłumaczy Piotr Oślizło.
Zaletą miejsca jest spokój i bliskość plaży, którą bez problemu można dotrzeć na przykład do Sopotu. Wójt przyznaje, że woli odpoczywać w sposób stacjonarny. – Jak już jadę na wczasy, to lubię kiedy wszystko odbywa się w jednym miejscu. Jakoś tak nie lubię przemieszczania się, wycieczek i związanego z tym martwienia się o bagaże. Jeśli wycieczki, to tylko piesze. Nawet kiepska pogoda jakoś specjalnie mi nie przeszkadza. Oczywiście wolę jak jest pogodnie i można pospacerować po plaży, ale i bez tego można wypocząć – przyznaje wójt.
Do pociągu z całą rodziną
Jak twierdzi, na urlopie najważniejsze jest dla niego wspólne spędzenie czasu z rodziną. Dlatego na wczasy wyjeżdża zazwyczaj nie tylko z żoną, ale również z dorosłymi już dziećmi. Nawet tymi, które mają już swoje rodziny. Rodzina wójta podróżując nad polskie morze, korzysta głównie z pociągu. Tak było również w tym roku. Piotr Oślizło wybrał się na urlop na początku lipca. Do pociągu wsiadła żona i dwie córki. Trzecia niedawno została mamą, więc tym razem miała nie jechać. – Dlatego bardzo się zdziwiłem, kiedy na dworcu w Gdyni przywitał nas zięć z córką i 3-miesięczym wnukiem. Myślałem, że mam przewidzenia. Okazało się, że postanowili zrobić nam niespodziankę i kiedy my odjechaliśmy pociągiem, oni wsiedli do auta i również ruszyli nad morze. W ogóle się z tym zamiarem nie zdradzili. Tym sposobem znów spędziliśmy wakacje niemal w komplecie – opowiada włodarz Gorzyc. Tłumaczy, że spędzanie urlopu z całą rodziną go nie męczy. Podczas wypoczynku zapomina się o problemach dnia codziennego, a skupia się na wypoczynku. – Takie wspólne wczasy naprawdę cementują rodzinę – podkreśla Oślizło.
Polskie morze wygrywa
Wójt przyznaje, że lubi wypróbowane miejsca. Dlatego na razie nie ma zamiaru zmieniać miejsca swoich kolejnych urlopów. – Chociaż przyznam, że córki namawiają mnie na Turcję czy Egipt. Odpowiadam im, że jak chcą jechać, to niech jadą. Ja tam jestem patriotą i polskiego morza nie zdradzę – śmieje się wójt, podkreślając, że nasze morze z roku na rok jest piękniejsze. – Pamiętam jak wyglądało 5 lat temu i jak wygląda teraz. Woda jest o wiele czystsza, niemal śródziemnomorska. W miejscu, w którym my wypoczywamy przybywa plaży. To naprawdę dobre miejsce na spędzenie urlopu. Jak nie ma pogody, to blisko jest centrum handlowe, więc moje panie też są zadowolone – zapewnia. Nawiązał tu również znajomości z rybakiem, który okazał się Ślązakiem. – Poznał mnie po „godce”, w jednym z barów rybnych. Musiałem poopowiadać mu o tym co słychać na Śląsku, na którym nie był od lat – wspomina.
Kiedy Piotr Oślizło nie był wójtem, na wczasy prawie wcale nie wyjeżdżał. Wcześniej pracował w policji i jak przyznaje, miał bardzo „szarpane” urlopy. – Wybierało się po dwa, trzy dni. Cały czas trzeba było być pod ręką. Ta robota nie sprzyjała wczasowaniu. Do tego liczna rodzina, obowiązki związane z prowadzenie domu i gospodarstwa. Nie było czasu, i też za bardzo środków na takie wspólne wyjazdy – przyznaje. Dlatego ostatni wyjazdowy urlop przed objęciem urzędu wójta spędził w latach 70-tych w Kątach Rybackich. – A teraz po trochu staram się to nadrobić i również wynagrodzić żonie lata, kiedy musiała siedzieć w domu – kończy Piotr Oślizło.
(art)