Potok Jedłownicki nie wytrzymuje naporu wody
PSZÓW – Mieszkańcy domagają się szybkich działań władz miasta
Przed laty był to zaledwie większy strumyk. Teraz woda napiera z całą siłą. Koryto nie wytrzymuje. Tworzą się wyrwy. Potok Jedłownicki na pszowskim odcinku wyrządza konkretne szkody. Przekonują się o tym państwo Karina i Marek Smyrakowie. Woda niszczy ich posesję przy ul. Pszowskiej. – Brzegi nie wytrzymują naporu i się osuwają. Wyrwy są coraz większe przez co zmniejsza się powierzchnia naszej działki, za którą płacimy przecież podatek. Jeszcze kilka miesięcy i wodę będziemy mieć pod oknami – denerwują się państwo Smyrakowie.
Potok czy ściek
Problem pojawił się z chwilą udrożnienia przepustu, którym, do potoku spływa woda z pobliskich dróg. – Woda zalewała ulicę Pszowską. Nie było także odpowiedniego odpływu z ul. Konopnickiej i część ul. Traugutta. Praktycznie do potoku trafia woda z połowy miasta. Jako inwestor zastępczy w porozumieniu z Zarządem Dróg Wojewódzkich wykonaliśmy prace polegające ogólnie mówiąc na wyczyszczeniu przepustu i wymianie rury na większą – wyjaśnia Marek Hawel, burmistrz Pszowa. To spowodowało znaczne zwiększenie ilości wody w potoku. Spływa tutaj zresztą nie tylko deszczówka ale także ścieki wylewane do potoku w miejscach, gdzie nie ma jeszcze kanalizacji. – A my to wszystko musimy wdychać i to na własnej posesji – nie kryje oburzenia Karina Smyrak.
Nie weźmiemy na siebie wszystkich problemów
Potok Jedłownicki nie jest własnością miasta. Należy do skarbu państwa. W zasadzie nie wiadomo kto ma odpowiadać za jego utrzymanie. Od kilku lat burmistrz stara się przekazać potok Śląskiemu Zarządowi Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach. W ubiegłym tygodniu na piśmie instytucja ta poinformowała, że jest w stanie przejąć potok jednak dojdzie do tego nieprędko. – Dokumentacja przygotowana przez miasto wymaga korekty, ponieważ dolna część potoku została błędnie umieszczona na mapach. W rzeczywistości znajduje się w innym miejscu – mówi Janusz Pławecki z raciborskiego biura terenowego Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Dodaje, że procedura potrwa jeszcze kilka miesięcy. Dodaje, że przejęcie potoku nie oznacza końca problemów. – Nie po to przejmiemy potok, by wziąć na siebie wszystkie problemy z tym związane. Konieczna jest współpraca burmistrza z marszałkiem, któremu podlega nasza instytucja – dodaje Pławecki.
Burmistrz Marek Hawel jest otwarty. Nie wyklucza współfinansowania prac prowadzonych na potoku.
W Wodzisławiu mają spokój
Przypomnijmy, że już w 2008 roku marszałek województwa przejął dalszą, wodzisławską część Potoku Jedłownickiego o długości 3 km i 460 metrów. Od tej pory zarządza nim Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Rów jest systematycznie czyszczony. Ostatnie działania prowadzone były w 2009 roku i kosztowały ok. 33 tys. zł. Miasto wyłożyło połowę tej kwoty.
Rafał Jabłoński