Nie musisz biegać za lekarzem. On powinien czekać na ciebie.
POWIAT – Przychodzisz do lekarza na długo oczekiwaną wizytę a on wyszedł przed czasem? Zgłoś sprawę do Narodowego Funduszu Zdrowia. Kara może być dotkliwa.
Godziny przyjmowania pacjentów w przychodniach wypisane na drzwiach gabinetów są często fikcją. Lekarze uznają, że czekanie na chorych to strata czasu i wychodzą znacznie wcześniej. Ludzie są odprawiani z kwitkiem. Wizyta przepada, a na kolejną trzeba czekać nawet kilka miesięcy. To niedopuszczalne.
– Takie sytuacje pacjenci powinni natychmiast zgłaszać do NFZ, który może nałożyć kary finansowe, a nawet zerwać umowę – mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Katowicach.
Gdzie należy zgłaszać skargi
Narodowy Fundusz Zdrowia
– centrala w Katowicach, tel. (32) 735 17 00
– oddział w Rybniku, tel. (32) 429 49 70
Rzecznik Praw Pacjenta
Infolinia 800 190 590 (od pn. do pt. w godz. 9.00 - 21.00)
Inne numery tel. 22 833 08 85 lub 22 635 59 96
Kwiecień, środa. Michał Seemann, ortopeda pracujący w przychodni przy ul. Tetmajera w Rydułtowach przyjmuje od godz. 16.00. Godzina zamknięcia gabinetu nie jest określona, choć wymagają tego przepisy. – Byłam zapisana na wizytę. Czekałam na nią dwa miesiące. Miałam odległy numerek, więc przyszłam kwadrans po godz. 17.00. Już doktora nie było. Jak to możliwe, że w ciągu nieco ponad godziny przyjął kilkunastu pacjentów. Dlaczego nie poczekał chwilę na chorych zapisanych na ten dzień? – pyta rozżalona kobieta. Wizyta jej przepadła. Na kolejną musi czekać kolejne tygodnie.
Michał Seemann twierdzi, że zawsze czeka w gabinecie do czasu przyjęcia wszystkich pacjentów. – Wychodzę jeśli nikogo już nie ma. Na wszystkich zapisanych nie czekam, ponieważ część z nich rezygnuje i nie przychodzi - mówi Seemann.
Dlaczego nie wyznaczył godziny zakończenia swojej pracy w poradni, choć wymaga tego NFZ? – Mam stosowną umowę z szefową przychodni – odpowiada lekarz.
9 maja, środa. Rafał Michalski, ortopeda pracujący w Zespole Poradni Specjalistycznych przy ul. 26 Marca w Wodzisławiu przyjmuje od godz. 12.00 do 16.00. Pod gabinetem jesteśmy o godz. 15.08. Lekarza już nie ma. Jak się okazało, nie ma go już dawno. – Panie kochany, wyszedł o 14.30. Zaraz potem przyszła starsza pani, która pocałowała klamkę – mówi Danuta Kajtoch siedząca na korytarzu przychodni. Idziemy więc do rejestracji. Pytamy czy można się dostać na wizytę, skoro pan doktor powinien przyjmować jeszcze przez prawie godzinę. Wyraźnie zaskoczona pani w okienku twierdzi, że ortopedy już nie będzie. Nie jest w stanie powiedzieć, gdzie można go znaleźć.
Powinien czekać
Zgodnie z przepisami lekarz powinien być obecny w gabinecie w wyznaczonych godzinach nawet wtedy, gdy wyczerpał dzienny limit NFZ i przyjął wszystkich zapisanych pacjentów. Musi być gotowy na przyjęcie ostrych i nagłych przypadków, które nie są limitowane.
– Jeżeli lekarz nie przyjmuje w godzinach określonych umową, jest to oczywista nieprawidłowość – mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Katowicach. – Dodaje, że pacjent, w takim przypadku, bezzwłocznie powinien poinformować o takiej sytuacji kierownika, dyrektora lub właściciela poradni. Kolejny termin wizyty poradnia powinna dostosować do możliwości pacjenta.
Pacjenci się nie skarżą
Właścicielem wspomnianej poradni w Rydułtowach jest Bożena Konieczny-Freund. Na nasze pytanie o godziny pracy lekarzy jest zaskoczona. Twierdzi, że żaden z pacjentów nie zgłosił zastrzeżeń w tej sprawie. Skarg nie było także w odniesieniu do lekarzy przyjmujących w Zespole Poradni Specjalistycznych w Wodzisławiu. – Jeśli otrzymamy konkretny sygnał sprawą szczegółowo się zajmiemy – mówi Bożena Capek, dyrektor wodzisławskiego szpitala, nadzorująca pracę wspomnianych poradni.
Nieprzestrzeganie godzin pracy przez lekarzy to zjawisko powszechne. Występujące nie tylko w dwóch wspomnianych przez nas przychodniach. – Bardzo często chodzę do lekarza i wiem, że do godzin pracy lekarzy wypisanych na drzwiach gabinetów trzeba podchodzić z dystansem – mówi Małgorzata Ostrzołek, emerytka z Wodzisławia. Widzi to także wielu innych pacjentów. Niewielu jednak reaguje. Lekarze czują się bezkarni. Dlatego warto składać skargi do NFZ. – Na ich podstawie zostaną uruchomione odpowiednie mechanizmy wyjaśniające. W zależności od stopnia danej nieprawidłowości, mogą być zastosowane różne formy dyscyplinujące, aż po nałożenie kar finansowych, a nawet zerwanie umowy z NFZ – mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Katowicach.
Rafał Jabłoński