List do redakcji
Chciałem się podzielić przykrym doświadczeniem, jakie spotkało mnie w Wodzisławiu, w mieście dotąd znanym mi ze śmiałych planów na rozwój oraz ambicji sięgania po nowoczesne technologie.
W czwartek 22 listopada załatwiając sprawy w centrum miasta, w rejonie ulicy Kubsza musiałem skorzystać z parkomatu. Przygotowałem dwie monety i wsunąłem je w odpowiednią szczelinę, mimo tego parkomat nie zareagował. Pomyślałem, że za mało wrzuciłem, a więc przygotowałem kolejną dwuzłotówkę. Również nic. Pomyślałem, że awarie maszyny się zdarzają, postanowiłem więc skorzystać z opcji ratującej skórę, czyli „odzyskaj” monety i tu niespodzianka. Na parkomacie jest odpowiedni otwór ale już brak guzika. Ryzykując orzeźwienie prądem o napięciu 220 volt, delikatnie zacząłem naciskać wewnętrzną dźwigienkę jednak bez rezultatu. Mimo iż straciłem cztery złote, postanowiłem sprawdzić jak inni tutejsi kierowcy radzą sobie z przebiegłym urządzeniem. Scenariusz był ten sam. Jedna moneta, druga, desperacki ruch w kierunku „odzyskaj monetę”, stek przekleństw. Oczywiście na próżno było szukać informacji o tym , że urządzenie jest niesprawne. Rozumiem, że Wodzisławia nie stać na nowoczesne i intuicyjne parkomaty jak np. w Rybniku, ale może zamiast silić się na nowoczesne technologie, których nie potrafią obsłużyć/serwisować, warto postawić poczciwego parkingowego z kamizelce i z bloczkiem. On nigdy nie połyka monet.
Kierowca Adrian
(nazwisko do wiadomości redakcji)