Przyszłość postawiła się możnemu rywalowi
PIŁKA NOŻNA – III liga
Sukcesem zakończyła się wyprawa Przyszłości Rogów do Częstochowy z tamtejszą Skrą. W takich kategoriach należy bowiem rozpatrywać bezbramkowy remis z naszpikowaną ligowymi wyjadaczami ekipą z Częstochowy.
Znany z gry w Odrze Wodzisław trener Skry Jan Woś przed rozpoczęciem rundy rewanżowej nie ukrywał, że cel jego drużyny jest jeden – awans do II ligi. Dlatego też zajmująca na półmetku rozgrywek 6. miejsce Skra została w przerwie zimowej dozbrojona – do takich piłkarzy jak Marcin Chmiest czy Marcin Drzymont, doszedł m.in. Jean Paulista, czyli kolejny zawodnik z ekstraklasową przeszłością. Liderująca w tabeli Przyszłość odwrotnie – zimą utraciła niektórych czołowych piłkarzy m.in. Marka Sobika i Dawida Hanzla. Rozgrywany na sztucznej nawierzchni, przy kilkustopniowym mrozie mecz od początku toczył się więc pod dyktando gospodarzy. Ci w 7. minucie wykonywali już 5 rzut rożny z rzędu. Naprawdę blisko utraty gola Przyszłość była jednak w 31. minucie. Wspomniany już Paulista wykonywał z 17 metra rzut wolny, po którym piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki strzeżonej przez Piotra Pasia. Kilka chwil później to rogowianie powinni prowadzić. Z błędu bramkarza Skry, któremu piłka wypadła z rąk nie skorzystał Robert Żbikowski. Napastnik Przyszłości, zaskoczony chyba nieco prezentem bramkarza posłał futbolówkę nad poprzeczką. Żbikowski miał okazję do poprawki na początku drugiej połowy, kiedy w 47. minucie po dograniu Marcina Pontusa znalazł się z piłką na 14 metrze. Tym razem uderzenie było celne, ale wzorowo spisał się bramkarz Skry, wybijając piłkę na rzut rożny. Była to praktycznie jedyna w drugiej połowie groźna okazja dla Przyszłości. Przez resztę spotkania przeważali gospodarze, raz za razem czyniąc sporo zamętu w szeregach defensywnych Przyszłości. Dwukrotnie blisko pokonania Pasia był Chmiest. Za pierwszym razem w dogodnej sytuacji posłał jedną piłkę nad poprzeczkę, w drugiej był bliski wykorzystania błędu bramkarza Przyszłości, ale po jego uderzeniu i rykoszecie od obrońcy piłka trafiła w poprzeczkę. Piłkarze Skry atakowali do końca meczu, ale zarazem mieli coraz mniej pomysłów na to, by ich próby były skuteczne i Przyszłość wywiozła z Częstochowy cenny punkt.
(art)