Powalczy o tytuł najpiękniejszej mężatki
Justyna Kwak z Rydułtów dostała się do finału konkursu Mrs. Poland 2013, czyli na najpiękniejszą mężatkę.
RYDUŁTOWY 26-letnia Justyna Kwak z Rydułtów wysłała swoje zgłoszenie do konkursu Mrs. Poland 2013, skierowanego do mężatek w wieku od 25 do 35 lat. Znalazła się w gronie dziewczyn, które otrzymały zaproszenie do kolejnego etapu. – Casting został zorganizowany 17 marca w Warszawie. Pojechałam, zaprezentowałam się i, ku mojemu zaskoczeniu, dostałam do finału – cieszy się Justyna, która o tytuł najpiękniejszej mężatki rywalizować będzie z siedmioma innymi uczestniczkami z całej Polski. Finał odbędzie się w Bielsku–Białej. – Data nie jest jeszcze ustalona. Zwyciężczyni będzie reprezentować nasz kraj w konkursie Mrs. World 2013 w Chinach – zaznacza.
Zaproszenie od nieznajomej
Justyna może pochwalić się doświadczeniami konkursowymi. Kilka lat temu, kiedy szła ulicą, niespodziewanie zaczepiła ją osoba związana z agencją modelek. – Zaproponowała, żebym wystartowała w konkursie na miss regionu ziemi rybnicko–raciborskiej. Zgodziłam się. W efekcie zostałam pierwszą miss regionu – wspomina młoda mężatka, która na swoim koncie ma też inne sukcesy, jak udział w konkursie Miss Eco Zimy oraz w półfinale wyborów Miss Polski. – Pracowałam też jako modelka, hostessa czy pogodynka w lokalnej telewizji. Poza tym wręczałam polskim gwiazdom statuetki „Świra roku” – wylicza.
Bardziej doświadczona
Justyna wyszła jednak za mąż, a później urodziła syna Karolka, który ma dziś 1,5 roku. To zamknęło jej możliwość startowania w wyborach miss. – Ponieważ są one skierowane tylko do bezdzietnych panien w wieku od 18 do 25 lat. Dziewczyny muszą mieć minimum 175 cm wzrostu, być bardzo szczupłe i nie mogą mieć tatuaży. Ja niestety jeden posiadam. Na kostce. Bardzo mi przeszkadzał. Zrobiłam go w wieku 15 lat. Teraz uważam go za błąd młodości i zastanawiam się nad usunięciem – przyznaje. Czy jej zdaniem mężatkom jest trudniej niż pannom startującym w wyborach miss? Justyna uważa, że nie. Przede wszystkim dlatego, że nie ma już takiego „parcia na szkło” i zmieniają się priorytety. – To przede wszystkim kwestia podejścia. W konkursach miss dziewczyny chcą wygrywać za wszelką cenę. Przez to na zgrupowaniach jest mniej sympatycznie. Z kolei wybory dla mężatek mają w sobie więcej luzu i zabawy. Uczestniczki są dojrzalsze, bogatsze o doświadczenia i lepiej wykształcone – wylicza Justyna. Sama ukończyła biotechnologię na Uniwersytecie Śląskim oraz logistykę i transport międzynarodowy w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej.
Pierwsze szpilki
Przed Justyną udział w zgrupowaniu. Wraz z innymi finalistkami–mężatkami będzie ćwiczyć choreografię, pozowanie do zdjęć, brać udział w przymiarkach oraz nauce ładnego chodzenia. – Moje pierwsze wybory miss wiązały się z tym, że musiałam wystąpić w szpilkach. A nigdy wcześniej nie miałam na stopach butów na obcasie. Trochę ćwiczyłam w domu. Jednak do tej pory uważam, że nie potrafię idealnie chodzić. Są dziewczyny, które mają wrodzony szyk, delikatność i ma się wrażenie, że wręcz płyną – stwierdza.
Otwarta i prawdomówna
Justyna ma 175 cm wzrostu. Za swój największy atut uważa sylwetkę. – Jestem z natury bardzo szczupła. Nie muszę stosować żadnej diety, ani uprawić sportu, by ją utrzymać. Jeśli chodzi o charakter, to cenię w sobie otwartość, szczerość i prawdomówność. Nigdy nie owijam w bawełnę. Natomiast za minus mogę uznać brak pewności siebie. Kiedy wychodzi się na scenę i jest się obserwowanym przez mnóstwo osób, które oceniają każdy twój ruch, to trudno się nie stresować – wyjaśnia. Z kolei udział w konkursach traktuje jako sposób na oderwanie od codzienności, możliwość zdobywania nowych doświadczeń i okazję do poznawania ciekawych ludzi. – Wszystko to daje dużą przyjemność i satysfakcję – puentuje.
Magda Sołtys