Może zabraknąć kierowców karetek
POWIAT Wkrótce może zabraknąć kierowców do prowadzenia karetek pogotowia. Zgodnie z nowym rozporządzeniem Ministra Transportu od 19 lipca kierujący pojazdami uprzywilejowanymi muszą ukończyć specjalny kurs. Problem jednak w tym, że nie wiadomo kto ma organizować szkolenia i za nie zapłacić.
– Ratowników nie stać na opłacenie tego kursu z własnych kieszeni. Wystarczy, że z własnych kieszeni muszą pokrywać większość kosztów związanych z obligatoryjnym podnoszeniem kwalifikacji zawodowych – informuje Jacek Szarek, szef Solidarności ratownictwa medycznego.
Obowiązek odnowienia uprawnień wprowadzony został rozporządzeniem Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej z 15 maja w sprawie kursów dla kierowców pojazdów uprzywilejowanych i pojazdów przewożących wartości pieniężne. Zgodnie z rozporządzeniem kierowcy tych pojazdów muszą ukończyć specjalny kurs składający się z zajęć teoretycznych i praktycznych, a następnie zdać egzamin i uzyskać odpowiednie zezwolenie w starostwie. Opłata za szkolenie wynosi 650 zł.
O ile koszty związane z odnowieniem uprawnień m.in. funkcjonariuszy policji, służby granicznej czy służb specjalnych zostaną pokryte z budżetu państwa, za kierowców karetek pogotowia nie chce płacić ani Ministerstwo Zdrowia, ani resort transportu. – Minister Arłukowicz odesłał nas do Ministerstwa Transportu, gdzie z kolei usłyszeliśmy, że kursy powinien finansować resort, któremu podlegają pracownicy ratownictwa medycznego. Już dawno upłynął termin odnawiania uprawnień, a wychodzi na to, że nikt nie chce nam za nie zapłacić – wyjaśnia Jacek Szarek.
Choć pieniędzy na kursy wciąż nie ma, pracodawcy żądają od ratowników medycznych nowych zezwoleń uprawniających do prowadzenia karetek. – Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach zawiesza w czynnościach ratowników, którzy się nimi nie legitymują. Już wkrótce może się okazać, że kierowców do prowadzenia karetek po prostu zabraknie. Jeżeli tak się stanie, konsekwencje mogą być tragiczne – mówi przewodniczący.
Jak podkreśla, wielu ratowników byłoby skłonnych wyłożyć pieniądze na kurs, pod warunkiem, że mieliby gwarancje, że te pieniądze zostaną im zwrócone. Problem jednak w tym, że do tej pory nikt nie potrafi wskazać, gdzie i przez kogo szkolenia mają być organizowane. – To totalna paranoja. Nawet w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego nie mają na ten temat żadnych informacji – mówi Jacek Szarek.
(acz)