Mikołaj upłynnił złoto za pół miliona
Bandyci w biały dzień kupują w rybnickim Realu maskę Mikołaja i taśmę do krępowania ofiary. Kilka godzin później wykonują zuchwały skok kradnąc dwa kilogramy złota. Gangsterów gubią jednak kamery i paragon, który został w kasie.
RYDUŁTOWY To nie scenariusz sensacyjnego filmu, ale fakty udokumentowane przez wodzisławskich kryminalnych i prokuratorów. Sprawa piątki bandytów, którzy w grudniu ubiegłego roku napadli na lombard przy ulicy Plebiscytowej w Rydułtowach trafiła właśnie do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim. Równolegle śledczy cały czas szukają skradzionego złota.
Nagrali mikołaja
Przypomnijmy, do napadu doszło 6 grudnia 2012 roku. Dokładnie o godz. 16.44, tuż przed zamknięciem do lombardu wchodzi mężczyzna w stroju świętego Mikołaja. Zbliża się do kasjerki z plikiem ulotek, po czym rzuca się na nią. Dłonią zakrywa jej usta i odciąga od przycisku napadowego. W tym samym czasie do lombardu wbiega czterech wspólników „mikołaja”. Złodzieje tłuką kluczem nasadowym gabloty rabując złotą i srebrną biżuterię. Pracownica zostaje również zmuszona do otwarcia sejmu skąd znika 40 tysięcy zł. Złodzieje uciekają, gubiąc w pośpiechu tysiąc złotych. Udaje im się jednak wsiąść do samochodu i odjechać z resztą gotówki i dwoma kilogramami biżuterii o wartości 530 tysięcy zł. – Całe zdarzenie zarejestrowały kamery zainstalowane w lombardzie. Widać na nich przebieg całego napadu – mówi prokurator Rafał Figura, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
Starzy znajomi
Rozpoczyna się żmudne śledztwo. Dzięki pracy operacyjnej policjanci po kolei wyłapują bandytów. Jak się okazuje, wszyscy to mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego. Część jest znana policji co ułatwia zatrzymania. Sławomir S. to 32-letni pracownik stacji paliw, bez zawodu, z wykształceniem podstawowym. 41-letni Stanisław Ł. to murarz karany za kradzieże. Również karany jest 35 Krzysztof Z. Bez zawodu, przed napadem pracuje jako pilarz w lesie, ma na koncie wyrok za rozbój. Wśród zatrzymanych jest również 32-letni Klaudiusz S., z zawodu stolarz. 9 stycznia 2013 r. pętla śledztwa zacisnęła się wokół Ireneusza P. 48-latek ma wiele do stracenia. Niedługo przed napadem wychodzi z zakładu karnego. Jest multirecydywistą. Kiedy policja zapukała do jego drzwi, P. doskonale wiedział, że chodzi o napad na Plebiscytowej, a w perspektywie o powrót za kraty. Mężczyzna najpierw napierał na drzwi ciałem uniemożliwiając im wejście do mieszkania. Kiedy wyłamano drzwi Ireneusz P. zaczął wymachiwać w ich kierunku kuchennym nożem. – Policjantom udało się bez użycia broni wytrącić ostrze z ręki mężczyzny i powalić go na ziemię. Mężczyźnie postawiono dodatkowy zarzut za atak na policjanta – mówi prokurator Rafał Figura.
Zakupy w realu
Tylko jeden z zatrzymanych mężczyzn przyznał się do udziału w skoku. Pozostała konsekwentnie zaprzecza i odmawia składania wyjaśnień. Podczas przesłuchania, prokurator zadał podejrzanym nietypowe pytanie. Czy w dniu 6 grudnia organizowali lub brali udział w imprezie typu „mikołaj”. Zaprzeczyli. Tymczasem w toku śledztwa zabezpieczono monitoring z hipermarketu Real w Rybniku. W dniu napadu, 6 grudnia dokładnie o godz. 13.35 Stanisław Ł. i Klaudiusz S. zakupili w markecie maskę świętego Mikołaja, taśmę samoprzylepną, dwie pary obuwia i butelkę alkoholu. Śledczy zdobyli nawet paragon z kasy fiskalnej, na którym widnieją te rzeczy.
Nadal szukają złota
Cała piątka podejrzanych po dokonaniu napadu podzieliła gotówkę w równych częściach pomiędzy siebie. Złoto wziął Klaudiusz S., któremu powierzono zadanie spieniężenia biżuterii. Śledczym nie udało się odzyskać skradzionego złota ani pieniędzy pochodzących z jego sprzedaży. Z dwóch kilogramów kruszcu zostało 110 sztuk kamieni syntetycznych wydłubanych z biżuterii, srebrny pierścionek i bransoletka Nie wiadomo co się również stało z kamieniami szlachetnymi, które wchodziły w skład łupu. Wątek pasera i losu złota wyłączono do osobnego śledztwa.
Adrian Czarnota