Minął rok od morderstwa w Skrzyszowie
Od roku budynku przy ulicy Wspólnej w Skrzyszowie nie opuszczają uzbrojeni policjanci. Pilnują Eugenii W., jedynej osoby, która prawdopodobnie widziała sprawców potrójnego zabójstwa. Kobieta jednak twierdzi, że nic nie pamięta.
SKRZYSZÓW Minął rok od jednego z najbardziej zagadkowych morderstw w regionie. Dramat rozegrał się w niedzielę 16 grudnia 2012 r. w domu przy ulicy Wspólnej. Nieznany sprawca lub sprawcy, próbowali zabić czteroosobową rodzinę. Ofiary otrzymały ciosy ciężkim narzędziem w głowę. – Bili tak, aby zabić – nie mają wątpliwości śledczy.
Ciała w kałużach krwi
Tragicznego wieczoru, przed północą do domu wróciła 24-letnia Anna W. Nikt jej nie otwierał, weszła więc do domu tylnym wejściem od ogrodu. W salonie na parterze znalazła rannych dziadków – 76-letnich Rajmunda i Marię G. Z kolei w garażu znalazła nieprzytomnych rodziców
– 55-letniego Krystiana W. oraz 54-letnią Eugenię W. Cała czwórka miała rany tłuczone głowy zadane tępym narzędziem. Rany mężczyzn okazały się śmiertelne. Kobiety w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Wkrótce starsza zmarła. Tym samym Eugenia W. jest jedynym żyjącym świadkiem.
Nic nie pamięta
Od masakry Eugenii W. pilnują uzbrojeni policjanci. Decyzję o ochronie podjął komendant wojewódzki. Codziennie dojeżdżają z Katowic. Eugenia W. jest kluczowym świadkiem, bo mogła widzieć oprawców. – Zakładamy kilka wersji zdarzeń i każdą z nich weryfikujemy – przyznaje prokurator Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Eugenia W. i jej mąż zostali zaatakowani w rejonie garażu. Jedna z hipotez zakłada, że poszli tam dobrowolnie ze sprawcą lub zostali zaatakowani z zaskoczenia. – W tym pierwszym przypadku kobieta musiała widzieć napastnika – mówi inna osoba znająca kulisy śledztwa. Dlaczego więc dotąd nie wskazała zabójcy? – Zasłania się niepamięcią. Otrzymała silny cios lub ciosy w głowę i nastąpiła u niej pourazowa amnezja. Prywatnie jeździ na hipnozy, może pewnego dnia odzyska pamięć i pomoże rozwiązać zagadkę – dodaje.
Powtarzają badania
Na biurku prokuratora gliwickiej okręgówki, która przejęła śledztwo, rośnie stos akt sprawy. – Przesłuchaliśmy blisko trzystu świadków. Cały czas pracujemy nad tą sprawą a śledztwo zostało przedłużone do czerwca przyszłego roku – mówi prokurator Szułczyński. Śledztwo otrzymał jeden z najlepszych prokuratorów w Gliwicach. Mimo to nikt do tej pory nie został zatrzymany, nikt również nie ma statusu osoby podejrzanej. – Obecnie powtarzane są badania, w tym genetyczne, materiałów zabezpieczonych na terenie posesji. Część z nich jest czasochłonna – przyznaje prokurator. Śledczy ponownie sprawdzają, czy z domu na pewno nic n ie zginęło. Do tego niezbędne są ustalenia co dokładnie w swoim mieszkaniu posiadało starsze małżeństwo.
To drugi napad
To nie jedyna zagadka w sprawie. W przeszłości już raz zaatakowano starsze małżeństwo. Sprawę jednak umorzono. Jak ustaliliśmy, w 2008 r. rodzina G. została zaatakowana po raz pierwszy. Do zdarzenia doszło w listopadzie w biały dzień. Wtedy do ich domu wtargnęła jedna osoba. Napastnik był zamaskowany, miał na głowie motocyklowy kask a w ręku drewniany drąg. Bandyta zaczął bić Rajmunda G. i jego żonę po głowie. Małżeństwo miało wówczas po 72 lata, mimo to obroniło się przed napastnikiem uderzając go krzesłem. Napastnikowi spadł kask. Miał na głowie jednak pończochę. Mężczyzna nie spodziewał się takiej reakcji. Zrezygnował i zbiegł. Mężczyzna, który okładał ich po głowach drągiem nie wypowiedział wtedy żadnego słowa. Nie mówił za co ich bije, po co przyszedł i czego chce. Nie chciał pieniędzy, nie groził. W tej sprawie postępowanie zostało umorzone ze względu na niewykrycie sprawców. Małżeństwo miało rozbite głowy, jednak obrażenia nie skutkowały rozstrojem zdrowia powyżej siedmiu dni.
Nastąpi przełom?
Ten sam sposób ataku - przez ciosy w głowę i brak żądań w oczywisty sposób łączy się z tragedią sprzed roku. Policjanci odszukali więc kask, który spadł 2008 napastnikowi i pokazywali go mieszkańcom Skrzyszowa. Ktoś mógł go rozpoznać, może ktoś w nim jeździł po wsi? Niestety nikt nie potrafił wskazać do kogo należy. Śledczy równolegle analizują bilingi telefoniczne i wiadomości wysyłane z telefonu Krystiana W. Sprawa jest traktowana w gliwickiej prokuraturze priorytetowo.
Adrian Czarnota
Znalezienie mordercy to dla policjanta sprawa honoru
Ekspertowi w dziedzinie kryminalistyki zadaliśmy pytanie o to jakie mimo upływu roku są szanse na wykrycie sprawców morderstwa.
Dr Wojciech Wosek adiunkt w Katedrze Bezpieczeństwa Wewnętrznego Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni, emerytowany funkcjonariusz policji z wieloletnim doświadczeniem w rozwiązywaniu kryminalnych spraw.
- Możliwość wykrycia sprawcy istnieje niezależnie od czasu jaki minął od chwili popełnienia zbrodni. Jeśli zostały odpowiednio zabezpieczone ślady na miejscu przestępstwa, to są szanse, że sprawca zostanie wykryty nawet po latach. Ale oczywiście im więcej czasu upływa od zdarzenia tym sprawcę trudniej wykryć. Natomiast rok w przypadku tak poważnego przestępstwa jakim jest morderstwo, nie jest wcale często długim okresem prowadzenia śledztwa. Sprawy prowadzone przez policjantów z tzw. archiwów X są rozwiązywane nawet po upływie kilkunastu lat. Ważne jest odpowiednie zabezpieczenie i przechowywanie śladów zabezpieczonych na miejscu zdarzenia. Szczególne znaczenia mają ślady biologiczne, zawierające DNA. Trzeba mieć ponadto świadomość, że sprawcą (lub sprawcami) niekoniecznie musiał być ktoś miejscowy. Może być osobą nazwijmy „napływową”. Niekoniecznie musiał być też wcześniej notowany. W takim przypadku materiał dowodowy – ślady trudno z czymś porównać. Większe szanse na wykrycie sprawcy istnieją wówczas kiedy mamy do czynienia ze sprawcą, który był już w konflikcie z prawem. Jeśli ktoś popełnia większą ilość przestępstw, to policja ma do dyspozycji szerszy materiał porównawczy. Poza tym zdarza się, że takiego przestępcę gubi nazwijmy to rutyna. Jeśli mamy do czynienia z przestępcą jednostkowym, a mogło tak być np. w tym przypadku, to może brakować właśnie materiału porównawczego umożliwiającego bardziej indywidualne i uszczegółowione typowanie sprawcy. Szukanie sprawcy zabójstwa polega również na poszukiwaniu motywu, jakim ten mógł się kierować, popełniając zbrodnię. W sytuacjach kiedy sprawca pozostaje niewykryty takie poszukiwania mają charakter wielokierunkowy. Bardzo często sprawdzana jest po kolei cała historia życia ofiar, sprawdzane są nawet najdrobniejsze, wydawałoby się mało istotne szczegóły. Są sprawy, które trwają wiele lat, a materiał dochodzeniowy przechowywany jest w dziesiątkach tomów. Nawet jeśli sprawa zostaje umorzona w sensie procesowym, to nie zostaje zamknięta w sensie poszukiwania sprawcy. Dla policjantów znalezienie sprawcy jest często sprawą honoru. Podświadomie, emocjonalnie wiążą się z daną sprawą. Szczególnie jeśli poszukują mordercy. Słyszałem o przypadku funkcjonariusza, który stwierdził, że nie odejdzie na emeryturę dopóki nie rozwiąże zagadki pewnego morderstwa.
(art)