Sprawa śmieci może trafić do sądu
Coraz więcej wskazuje na to, że sprawa umowy pomiędzy Rydułtowami a firmą Naprzód, która odbiera od mieszkańców śmieci, znajdzie finał w sądzie
RYDUŁTOWY 25 kwietnia odbyła się sesja rady miasta, podczas której podsumowano 9 miesięcy działania nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Jednym z wiodących wątków była sprawa umowy pomiędzy miastem a wyłonioną w przetargu firmą Naprzód. Zgodnie z zapisami tej umowy przedsiębiorstwo Ma odbierać od mieszkańców Rydułtów śmieci do 30 czerwca 2015 roku. Problem w tym, że odpadów zmieszanych okazało się znacznie więcej, niż wynikało z dołączonych do specyfikacji przetargowej danych, które na zlecenie miasta przygotowała firma zewnętrzna. - Rzeczywiste dane liczbowe są bezwzględne i pokazują, że faktycznie odbierana ilość odpadów zmieszanych jest niemal dwukrotnie wyższa. Zatem musimy włożyć niemal dwukrotnie więcej pracy, zatrudnić więcej osób do jej wykonania i zaangażować więcej sprzętu - mówił wiceprezes spółki, Leszek Pałka.
Duże straty
Przedstawiciele firmy podkreślali, że startując w przetargu i proponując kwotę, za jaką będą świadczyć usługę, opierali się do załączonych do specyfikacji przetargowej danych. Teraz, mimo iż realizują łączącą ich z miastem umowę na warunkach, które ta umowa precyzuje, nie otrzymują za to odpowiedniego wynagrodzenia. Pokazali straty, jakie ponosi firma na odbiorze odpadów zmieszanych. Tylko od lipca ubiegłego roku do marca tego roku wynoszą one aż 781,05 tys. zł (największe były w październiku 2013 - 104,61 tys. zł, a także w listopadzie 2013 - 115,80 tys. zł).
Piecza sądu
W tej sytuacji firma zwróciła się do miasta o zmianę umowę poprzez zwiększenie wynagrodzenia. - Prosimy o zastosowanie tego sposobu uzdrowienia sytuacji celem uniknięcia długotrwałego i kosztownego postępowania sądowego - zaznaczył wiceprezes Pałka. Dodał, że ewentualne zmiany w umowie zostałyby poddane kontroli sądu, który sprawowałby pieczę nad ich poprawnością i zgodnością z prawem.
Spotkanie ostatniej szansy
Miasto odmawia. Stoi na stanowisku, że to startujący w przetargu byli zobowiązani do przeprowadzenia stosownej kalkulacji. Oraz że przy umowie z firmą Naprzód mają zastosowanie przepisy prawa o zamówieniach publicznych, a te zakazują wprowadzania zmian. I że tylko sąd może dokonać podwyżki wynagrodzenia. W przeciwnym razie miasto mogłoby narazić się na duże kłopoty. Obydwie strony - miasto i firma - pozostały przy swoich stanowiskach. Stanęło na tym, że dojdzie do spotkania „ostatniej szansy” pomiędzy prawnikami przedsiębiorstwa, a prawnikami urzędu.
Sumarycznie się zgadza
Do dyskusji włączyli się też rydułtowscy radni. Wielu z nich uznało, że szwankuje segregacja. Zbigniew Szurek zwrócił uwagę na fakt, że w Rydułtowach głównym problemem jest to, że mieszkańcy wytwarzają więcej odpadów zmieszanych, niż przewidywano, za to mniej segregują. - Ale sumarycznie ilość się zgadza. Mieszkańcy deklarowali, że będą segregować, a nie segregują. Czy w związku z tym miasto lub firma podjęły jakieś działania, by to zmienić? Bo minęło 9 miesięcy, a ja o takich nie słyszałem. Jeśli ktoś nie segreguje, to powinien zapłacić więcej - podkreślił radny. W odpowiedzi usłyszał, że urzędnicy prowadzą kontrole, ale nie w skali całego miasta. A także, że do tej pory do urzędu nie wpłynęły uwagi przedsiębiorcy, ani dokumentacja fotograficzna, że odpady nie są zbierane w sposób właściwy.
Podnieść klapę
Z kolei radna Anna Urbisz podkreślała, że to, iż ktoś zadeklarował, że będzie segregował odpady, wcale nie oznacza, że tak postępuje. - Wielokrotnie widziałam, że podczas odbioru śmieci kubeł od razu wrzucany jest do samochodu. Nie widziałam za to, żeby pracownik podniósł klapę i zajrzał, co tam w środku jest. Może warto zwrócić pracownikom uwagę, żeby to sprawdzali - zaproponowała. Przedstawiciele firmy uznali, że nie jest to możliwe. Przykład? Otwierając kubeł widać na pierwszy rzut oka tylko popiół. Dopiero później okazuje się, że pod spodem jest chociażby plastik.
Z kolei radny Henryk Niesporek krytycznie odnosił się do postępowania niektórych mieszkańców. - Mieszkam vis a vis śmietnika i obserwuję. Mniej zmieszanych odpadów trafia do lasów. Ale makulaturą hajcują jak hajcowali - stwierdził. Dodał, że różnica między stawkami opłat za śmieci zbierane selektywnie i nieselektywnie powinna być większa.
O raz za dużo
Prezes Naprzodu, Andrzej Adamczyk, podkreślał też, że sama selektywna zbiórka odpadów pozostawia wiele do życzenia. Z odpadów selektywnie zbieranych na osiedlach udaje się odzyskać tylko 20 proc., bo reszta jest zabrudzona, a z odpadów selektywnie zbieranych z domów jednorodzinnych - 60 proc. - Poza tym w Rydułtowach nie opłaca się segregować, ponieważ są aż 2 wywozy w miesiącu - zaznaczył Adamczyk.
(mas)