Rybniczanin oskarżony o zabicie nastolatki stanie przed sądem
JASTRZĘBIE-ZDRÓJ, RYBNIK Do Sądu Rejonowego w Jastrzębiu-Zdroju trafił akt oskarżenia w sprawie śmierci siedemnastoletniej Angeliki. Oskarżony to 35-letni kurier z Rybnika, który uciekł z miejsca wypadku pozostawiając konającą nastolatkę na drodze.
Śledztwo w sprawie śmierci nastoletniej Angeliki G. trwało od listopada ubiegłego roku. – W połowie kwietnia udało nam się zakończyć postępowanie i przesłać do sądu akt oskarżenia – mówi prokurator Jacek Rzeszowski, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. Przypomnijmy, sprawa dotyczy tragedii z 27 listopada ubiegłego roku. Na nieoświetlonym odcinku jastrzębskiej ulicy Libowiec odkryto ciało siedemnastoletniej dziewczyny. Makabrycznego znaleziska dokonała rodzina zmarłej, która zaniepokojona wyszła jej szukać. Szybko ustalono, że nastolatka padła najprawdopodobniej ofiarą wypadku samochodowego. Na miejscu nie było jednak ani samochodu, ani kierowcy, który mógł zabić dziewczynę.
Policja zakładając, że kierowca uciekł z miejsca wypadku rozpoczęła jego poszukiwania. Jeszcze tej samej nocy policja sprawdziła parkingi i garaże przy posesjach w pobliżu ulicy gdzie doszło do tragedii. Początkowo zakładano, że sprawca może mieszkać niedaleko. Zabezpieczono również obraz z kamer na skrzyżowaniach. Kluczowe okazały się jednak części z samochodu, które znaleziono niedaleko ciała nastolatki. Kierowca zgubił między innymi lusterko od samochodu. Policjanci szybko ustalili, że pochodzi z forda windstara.
To stosunkowo rzadki model samochodu. Jego posiadaczy jest w regionie kilkudziesięciu. - Sprawdzaliśmy po kolei wszystkich posiadaczy takich samochodów - mówiła nam wówczas starsza sierżant Magdalena Szust z jastrzębskiej policji. Podobne sprawdzenia odbywały się w okolicznych miastach. - Otrzymywaliśmy również sygnały od mieszkańców. Jeden z nich dotyczył mieszkańca Rybnika, który miał posiadać opisywany samochód - mówi policjantka. Jastrzębscy policjanci zjawili się w Rybniku i po północy zatrzymali 35-letniego właściciela forda. Zabezpieczono również samochód z charakterystycznymi uszkodzeniami.
35-latek był zaskoczony zatrzymaniem. Podczas przesłuchania rybniczanin tłumaczył, że brał rzeczywiście udział w zdarzeniu drogowym jednak myślał, że potrącił sarnę. – Tę wersję podtrzymywał również podczas śledztwa – mówi nam prokurator Jacek Rzeszowski. Rybniczanin nie potrafił wyjaśnić, dlaczego mimo rzekomego uderzenia w sarnę nie zatrzymał się i popędził dalej. Mężczyzna został zatrzymany blisko dwie doby po wypadku. Był trzeźwy, policjanci znaleźli jednak przy nim narkotyki. Oskarżony Aleksander M. to osoba o ustabilizowanej sytuacji życiowej. Przed wypadkiem pracował w firmie kurierskiej, jest żonaty, ma jedno dziecko. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę grozi mu do 12 lat więzienia.
(acz)