Na zakupach poraził go prąd
WODZISŁAW ŚLĄSKI Niecodzienne zdarzenie, do którego miało dojść podczas zakupów w Kauflandzie, opisał nasz czytelnik. Twierdzi, że dotykając ram gablot i kas poraził go prąd.
Na zakupy wybrał się 5 maja. „Po dojściu do działu wyrobów mięsnych jakież było moje przerażenie i zdziwienie, bo po dotknięciu ram metalowych (nie wiem co to za metal?) w każdym razie koloru srebrnego na gablotach, zostałem uderzony słabym prądem. Po zwróceniu uwagi pani ekspedientce, która była za ladą, dlaczego te obramowania gabloty kopią prądem z uśmiechem odpowiedziała - to nic groźnego! Po dojściu do kasy to samo spotkało mnie po dotknięciu płyt, które są obok taśmy, na której kładziemy zakupy, nic przyjemnego” pisze czytelnik pozostający anonimowym. Pisze dalej w mailu, że zwrócił się ze sprawą do szefowej sklepu, która miała mu powiedzieć, „a co to coś strasznego, zobaczymy co się da zrobić!” Czytelnik napisał, że musiał wyjść ze sklepu na autobus, ale po pewnym czasie zadzwonił do dyrektor sklepu zapytać, co robi w tej sprawie. Miał usłyszeć, że to musi potrwać.
Następnego dnia po otrzymaniu maila dziennikarz udał się do Kauflandu sprawdzić, czy rzeczywiście elementy metalowe elektryzują, ale prąd go nie poraził. Tym niemniej zwrócił się do biura prasowego sieci Kaufland o ustosunkowanie się do historii opisanej przez klienta. Oto odpowiedź Grzegorza Polaka, rzecznika prasowego Kaufland Polska Markety: „Sprawdziliśmy na miejscu kwestię elektryzowania się wózków zakupowych. Żadnemu z naszych pracowników nie udało się wywołać tego efektu, jednak mimo to, zwróciliśmy się z pytaniem w tej kwestii do producenta wózków. Jeśli otrzymamy jakąś odpowiedź, chętnie Pana o tym poinformuję. Bardzo nam przykro, że w naszym markecie spotkała Czytelnika tak nieprzyjemna sytuacja. Pragniemy Mu również podziękować za wskazanie tego zjawiska, i mimo, iż spowodowało ono dyskomfort w dokonywaniu zakupów, ufamy, że pozostanie nadal naszym Klientem.” Ponieważ naszym zdaniem jest to odpowiedź kompletnie nie na temat, skontaktowaliśmy się z czytelnikiem, aby go dopytać o zdarzenie. Odpisał, że to grube nieporozumienie. Wózki były w porządku. „Chodziło o te taśmy, nie wiem z jakiego metalu, które przegradzają i podtrzymują gablotę wystawową w dziale z wyrobami mięsnymi. Podobnie się działo (nie na wózkach), ale przy kasie, gdzie jest taśma, która podaje towar kasjerce, i właśnie te po bokach pasy metalowe, w obu przypadkach koloru srebrnego, po dotknięciu popularnie mówiąc „kopały””. Aby nie było wątpliwości podesłał dwa zdjęcia znalezione w internecie, na których strzałkami zaznaczył naelektryzowane jego zdaniem miejsca. Mając pewność co do stanowiska czytelnika 15 maja wysłaliśmy kolejnego maila do rzecznika Kauflandu, z dołączonymi fotografiami. O ile za pierwszym razem odpowiedź dostaliśmy raptem po dwóch dniach, to tym razem nie doczekaliśmy się jej przez 11 dni, do zamknięcia tego wydania gazety. Tym niemniej wrócimy do sprawy, jeśli pojawią się nowe fakty.
(tora)