Po pożarze autobusu pytamy: czy te pojazdy są bezpieczne?
W ubiegłym tygodniu doszło do kolejnego w tym roku pożaru autobusu komunikacji miejskiej. Pojazd spłonął doszczętnie. Pytamy więc o stan techniczny tych pojazdów i o to, czy można zminimalizować ryzyko wybuchu ognia.
WODZISŁAW ŚLĄSKI 10 czerwca około godz. 13.00 na ul. Witosa stanął w płomieniach autobus komunikacji miejskiej. Pojazd białoruskiej marki MAZ spłonął doszczętnie. Na szczęście pasażerom i kierowcy udało się opuścić pojazd przed rozprzestrzenieniem się ognia. Wstępną przyczyną pojawienia się płomieni było uszkodzenie katalizatora. Ten sam autobus zapalił się dwa tygodnie wcześniej. Wówczas doszło do zwarcia w instalacji. To nie jedyne tego typu zdarzenia w tym roku w regionie. W autobusach jeżdżących z logo MZK doszło w tym roku do jednego pożaru. W lutym w autobusie należącym do PKM Jastrzębie zapaliła się komora silnika. Dzięki szybkiej interwencji strażaków ogień nie zajął całego pojazdu. Nikomu nic się nie stało. Zdarzenie miało miejsce w okolicach Mszany, na trasie z Wodzisławia Śl. do Jastrzębia Zdroju. W kwietniu zapalił się autobus miejski niedaleko Placu Wolności w Rybniku. Właściwie nie ma roku, żeby nie dochodziło do pożarów autobusów komunikacji zbiorowej. Czy zatem te pojazdy są bezpieczne? Czy są należycie sprawdzane?
- Nasze autobusy są w dobrym stanie. To nie są zdezelowane pojazdy, najstarsze pochodzą z 2008 roku. Jak na autobus to bardzo młody wiek. Wszystkie są sprawdzane, dopuszczone do ruchu - przekonuje Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Wodzisławia Śl. - Przyznaję, że rzeczywiście pożar z 10 czerwca wyglądał groźnie. Zajęły się opony, dlatego było dużo czarnego dymu. Poprzednie zdarzenie to trochę panika kierowcy. Ogień sam ustał, niemniej wezwana straż pożarna cofnęła pojazd z trasy - mówi rzecznik. Przyznaje, że takie rzeczy się zdarzają i będą się zdarzać. - Zwłaszcza w wysokich temperaturach - mówi Barbara Chrobok. Podobnie sprawę widzi Benedykt Lanuszny, dyrektor biura MZK w Jastrzębiu Zdroju. Jego zdaniem główną przyczyną tego rodzaju zdarzeń są zwarcia instalacji elektrycznej, występujące szczególnie w okresie podwyższonych temperatur. - Upał, wytężona praca silnika, może do tego włączona klimatyzacja. To są wypadki. Najważniejsze, by nie ucierpieli pasażerowie - mówi Lanuszny. Dodaje, że podobnych sytuacji nie można przewidzieć, natomiast są sposoby, by im przeciwdziałać. Jednym z nich jest tzw. OC, czyli obsługa codzienna. To szereg czynności sprawdzających pojazd, należący do zakresu obowiązku kierowców.
tora, mas