Gmina chce zarobić na budowie zbiornika. Ale czy inżynier kontraktu pozwoli?
Im więcej wykonawca zbiornika pozyska skały z hałdy w Bukowie, tym zasobniejszy będzie budżet gminy
LUBOMIA Gmina Lubomia zawarła na początku czerwca umowę z dzierżawcą hałdy w Bukowie, na mocy której budżet gminy zostanie zasilony złotówką za każdą tonę skały płonnej, która z hałdy trafi na budowę zbiornika Racibórz Dolny. Jeśli wykonawca pozyska cały materiał w Bukowie, to gmina może wzbogacić się nawet o 9 mln zł. - To opłata z tytuły uciążliwości – wyjaśnia Czesław Burek, wójt Lubomi.
Liczą na miliony
Jak tłumaczy wójt firma, która dzierżawi bukowską hałdę, pierwotnie miała jedynie zajmować się odzyskiem węgla z materiałów, które były już tam złożone. Później materiału do odzysku zaczęło brakować i firma zaczęła go przywozić. Wtedy gmina wynegocjowała opłatę w wysokości 50 groszy od każdej przywiezionej i wywiezionej stamtąd tony. Miała to być rekompensata za uciążliwość związaną z transportem i odzyskiem materiałów.
Od 2 czerwca obowiązuje nowa umowa. A to dlatego, że skałę z hałdy chce wykorzystać wykonawca zbiornika, hiszpańska firma Dragados. - Na razie zostały zatwierdzone 2 mln ton skały, która zostanie użyta do zasypywania starorzeczy na terenie zbiornika – wyjaśnia Czesław Burek. Wójt Lubomi ma nadzieję, że to dopiero początek i skała z bukowskiej hałdy zostanie wykorzystana również do budowy korpusów obwałowań zbiornika. - Z tego co mi wiadomo, skała ma wszelkie niezbędne atesty hydrotechniczne, więc nadaje się do wykorzystania w takim celu. Zresztą używano jej już do budowy polderu Buków – mówi wójt.
Chcą mieć 200 procent pewności
Skałę w takim celu chciałby wykorzystać również Dragados. Trudno się dziwić, bo byłaby to olbrzymia oszczędność czasu i pieniędzy. Skałę z Bukowa można byłoby przewozić praktycznie całkowicie drogami technologicznymi bez konieczności wjeżdżania na drogi publiczne. Trafiałaby na budowę specjalnym mostem wybudowanym na potrzeby operacji za mostem nad Odrą w Krzyżanowicach. Wtedy do jej transportu można by użyć ogromnych wozideł, których na drogach publicznych ze względu na tonaż nie można wykorzystywać. A przewiezienie większej ilości skały za jednym zamachem oznacza zarazem mniejsze koszty. Z naszych informacji wynika jednak, że pewności co do jakości skały z Bukowa nie ma inżynier kontraktu, nadzorująca budowę firma Arup., Dlatego zlecił wykonanie dodatkowych badań. - W niedługim czasie powinniśmy otrzymać ekspertyzy, które pozwolą podjąć decyzję dotyczącą pochodzenia kruszyw wykorzystanych do budowy zapór zbiornika. Nim jednak to nastąpi, w tej kwestii musimy mieć 200 procent pewności i słuszności rozważanych rozwiązań. Każdy z zastosowanych materiałów musi bezwzględnie spełniać wymagania jakościowe określone w projekcie budowlanym oraz specyfikacjach technicznych. Żaden z wykorzystanych materiałów nie może zostać użyty przy budowie zbiornika bez uprzedniego zatwierdzenia jego właściwości i parametrów jakościowych – wyjaśnia Linda Hofman, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach. To ta instytucja jest bezpośrednim zleceniodawcą zbiornika.
W gminie mocno trzymają kciuki
A w Lubomi nie ukrywają, że kibicują, by wyniki ekspertyz okazały się dla bukowskiej skały pomyślne. Wtedy gmina zarobi kolejne miliony. - Oczywiście jest to dla nas spory interes. Ale nie tylko o nasz interes chodzi, ale również interes społeczny. Jak wykonawca będzie mógł brać naszą skałę, to nie ucierpią publiczne drogi. Będzie to też interes dla wykonawcy, bo to jasne, że taniej przywozić materiał z bliska, niż z daleka. I termin oddania zbiornika do użytku w 2017 roku będzie realny. Bo jeśli skałę trzeba będzie wozić z innego miejsca, to moim zdaniem ukończenie zbiornika w zakładanym terminie stanie pod znakiem zapytania – mówi wójt Lubomi.
(art)