Słuch o nich dotarł aż za morze
W ich bagażu do Norwegii znalazły się: lateksowe miecze, skórzane zbroje, kostiumy i polskie jedzenie, które już wkrótce miało ująć serca i podniebienia potomków Wikingów.
CZYŻOWICE, RYDUŁTOWY Są młodzi, pełni pomysłów i zapału do pracy. Niedawno zakończył się zorganizowany przez nich dziesiąty konwent RPG pod nazwą Fort w Czyżowicach. Własnym sumptem rok po roku budują drewniane miasteczko, gdzie odbywają się gry terenowe, tak zwane larpy. Mowa o Grupie Inicjatyw Twórczych. Jak twierdzą, jedyne, czego im brakuje, to przychylność włodarzy gminy i powiatu.
Obecni od dekady
GIT to stowarzyszenie non-profit z Rydułtów działające w naszym regionie już od niemal dziesięciu lat. Grupa liczy trzydziestu członków – ludzi z okolic Wodzisławia Śląskiego, Rybnika a nawet z Krakowa, wykonujących rozmaite zawody, a połączonych przez wspólną pasję. W szeregach GIT-u można więc napotkać managera strażaka, górnika, studenta, nauczyciela, aktora czy informatyka.
Co roku na konwent do Czyżowic zjeżdżają tłumy ludzi z różnych stron Polski oraz spoza granic naszego kraju. Nie ma się co dziwić – Fort to jedna z największych i dobrze znanych imprez tego typu w Polsce. Mimo rozgłosu stowarzyszeniu ciężko o dotacje i sponsorów. - Są na szczęście w naszym powiecie firmy, które z chęcią co roku wspierają organizacje non-profit. To dzięki takim ludziom dobrej woli możemy działać i się rozwijać, jesteśmy im bardzo wdzięczni – podkreśla prezes GIT, Tomasz Prudel.
GIT nie chce słyszeć o rezygnacji, własną pracą zdobywa sponsorów na kolejne przedsięwzięcia, organizując np. wioski fantasy. Spotkać ich można na festynach, finałach WOŚP, piknikach rodzinnych w Wodzisławiu, Rybniku i okolicach. Z powodzeniem krzewią kulturę fantasy wśród młodego pokolenia.
Zaproszenie do Norwegii
Słuch o GIT dotarł aż za morze, czego efektem jest współpraca przy organizacji festiwalu średniowiecznego w Tonsberg. - Chcielibyśmy pokazać, że jak się człowiek na coś uprze i postara, to zajdzie daleko – mówi Andrzej Klehr, jeden z członków GIT.
- Pomysł na wyjazd pojawił się w kwietniu, kiedy napisała do nas jedna z naszych przyjaciółek, mieszkająca w Norwegii, Iga. Będąc w kontakcie z osobami organizującymi festiwal w Tonsbergu przedstawiła Norwegom działalność GIT-u i tak grupa zyskała zainteresowanie - tłumaczą członkowie grupy. Dziesięciu ochotników zgłosiło się niemal natychmiast. Stawili się na lotnisku w Pyrzowicach 5 czerwca, nie wiedząc do końca co ich czeka na miejscu. W bagażu znalazły się: lateksowe miecze, skórzane zbroje, kostiumy i oczywiście polskie jedzenie, które już wkrótce miało ująć serca i podniebienia potomków Wikingów.
Ręce pełne pracy
Tonsberg położony jest nad malowniczym Oslofjordem. Według nordyckich sag z IX wieku jest najstarszym znanym miastem w Norwegii. W centrum miasta wznosi się wzgórze zamkowe naszpikowane skałami, wśród których leżą ruiny dawnej twierdzy Castrum Tunsbergis, a nieopodal stoi baszta – zrekonstruowana część zamku pochodząca z XIX wieku, która już na stałe wpisała się w krajobraz miasta. To tam GIT miał okazję zaprezentować swoje możliwości i nabrać nowych doświadczeń. Grupa od samego przyjazdu miała ręce pełne pracy. Trzeba było zbudować sceny dla muzyków i artystów cyrkowych, zagrody dla zwierząt, rozstawić duże namioty stylizowane na średniowieczne. - Zostaliśmy przyjęci bardzo miło, nasi nowi norwescy znajomi byli bardzo pomocni i zorganizowali wszystko o co poprosiliśmy i co było potrzebne. Niesamowite wspomnienie - za dnia pracowaliśmy nad festiwalem, nocą zaś oglądaliśmy przedstawienia nawiązujące do historii miasta i odpoczywaliśmy nad fiordem w świetle niezachodzącego słońca. - mówi Dominik Bażyński, jeden z członków GIT.
Króliki skakały przez płotki
Dla GIT to była niesamowita przygoda – większość grupy miała okazję po raz pierwszy odwiedzić Norwegię. Plan pracy przy festiwalu zakładał przygotowanie atrakcji dla dzieci oraz degustację tradycyjnej kuchni polskiej. Impreza trwała od 6 do 8 czerwca, oprócz atrakcji, jakie przygotował GIT, można było też wziąć udział w turniejach rycerskich, warsztatach fechtunku średniowiecznego, pokazach artystów cyrkowych i kuglarzy, wstępach bardów, zawodach zapasów średniowiecznych, zobaczyć zawody skaczących przez płotki królików, nauczyć się tkać krajki i sieci rybackie.
- Na Tonsberg Middelalderfestival zajmowaliśmy się głównie atrakcjami dla dzieci, między innymi takimi jak mini katapulty, walka na piankowe miecze, warsztaty z kaligrafii. Tak samo jak w Polsce cieszyliśmy się dużym zainteresowaniem i trochę żal, że w naszym regionie tak trudno zorganizować takie przedsięwzięcia... Nie mniej jednak podjęliśmy stałą współpracę z tamtejszymi organizacjami i mamy nadzieję, że wiele nauczymy się od siebie nawzajem. Norwegowie bardzo docenili naszą pracę i miło nas ugościli – wspomina Randy Gołombek, członek Grupy.
Kolejne zaproszenia
– Międzynarodowy charakter festiwalu pozwala nam z jednej strony skupić się na naszych mocnych stronach, a z drugiej ulepszyć i urozmaicić naszą ofertę – ciągnie Tomasz Prudel – Już w chwili obecnej mamy zaproszenie na kolejne dwa festiwale, które odbędą się w Norwegii za rok – cieszy się.
(opr. tora), fot. Andrzej Wróbel