Św. Jan musi poczekać na dach nad głową
Osłona i podświetlenie rzeźby dopiero w przyszłym roku
LUBOMIA Jeszcze kiedy zabytkowa, XIX-wieczna rzeźba św. Józefa Nepomucena z Lubomi znajdowała się u konserwatora zabytków trwała dyskusja nad tym gdzie należy ustawić ją po zakończeniu prac konserwatorskich. Spece od zabytków zwracali uwagę, że dotychczasowa lokalizacja – przy skrzyżowaniu ruchliwej drogi oraz pod starymi drzewami nie jest zbyt korzystna i będzie wpływać na stan rzeźby. Z kolei okoliczni mieszkańcy nie wyobrażali sobie by św. Jan miał trafić gdzie indziej. Ich argumenty przeważyły, a władze gminy uznały, że rzeźba zostanie zabezpieczona konstrukcją, która miałaby ją osłaniać przed liśćmi i sokami drzew. Osłony, a także oświetlenia, które ma podkreślać wyjątkowość rzeźby na razie próżno jednak oczekiwać, choć rzeźba z pracowni konserwatorskiej wróciła kilka miesięcy temu. - W tym roku nie mamy już środków na wykonanie tego zadania. Sama renowacja była kosztowna. Daszek i oświetlenie zrobimy w przyszłym roku wraz z pracami przy odbudowie grobowca Bordynowskiej Pani – wyjaśnia Czesław Burek, wójt Lubomi.
Koszt prac przy odbudowie grobowca wójt gminy szacuje na kwotę ok. 100 tys. zł. - To bardzo drogie zadanie. Oprócz samej odbudowy, bo z grobowca zostało już bardzo niewiele, zostaną wykonane również badania archeologiczne, które mają określić ile osób pochowanych jest w grobowcu. Istnieją źródła, wedle których oprócz Bordynowskiej Pani pochowane miały być tam również jej dzieci. Z drugiej strony podczas prac archeologicznych w ubiegłym wieku, doszło do okradzenia grobowca. Dlatego ponowne prace archeologiczne przed rozpoczęciem rekonstrukcji są konieczne – mówi wójt. Jednym z elementów zadania będzie również wydanie folderu o grobowcu Bordynowskiej Pani, w którym zostanie przypomniana historia tego miejsca.
(art)