Mieszkam na parterze – dlaczego płacę za windę?

I płaci się za tyle osób, ile mieszka pod danym adresem. Oczywiście budzi to wątpliwości, zarówno mieszkańców, jak i administratorów. Jak słyszymy w Spółdzielni Mieszkaniowej ROW automatyczne wprowadzenie tego przepisu przez ustawodawcę było nieprzemyślane. – Nie przewidziano specyfiki funkcjonowania dźwigów w niektórych budynkach, np. tych z wielkiej płyty produkcji NRD (dla przypomnienia – Niemiecka Republika Demokratyczna, tzw. Niemcy Wschodnie, czyli komunistyczne państwo pod wpływami Związku Radzieckiego, które przestało istnieć w 1990 roku po zjednoczeniu Niemiec), gdzie od chwili ich wybudowania winda zatrzymuje się dopiero na trzecim piętrze. A zatem z logicznego punktu widzenia mieszkaniec pierwszego piętra chcący skorzystać z windy powinien pojechać na to 3 piętro i zejść po schodach. Nasuwa się również pytanie, czy autorzy tego zapisu ustawowego wzięli pod uwagę fakt, iż na parter w wielu budynkach przecież nie jeździ się windą – słyszymy w SM ROW. W jednym czy drugim wypadku winda wcale nie stanowi udogodnienia dla mieszkańców. Skoro jednak ustawa spółdzielcza obowiązuje, pozostaje ją respektować, ale też dopominać się, m.in. poprzez posłów wprowadzenia sensownych zmian.  Problemem stało się również to, że obecny system opłat od liczby osób zamieszkałych w danym mieszkaniu przestaje się sprawdzać. Coraz więcej osób wyjeżdża, wynajmuje mieszkania, co powoduje brak rzeczywistych wpłat za osoby korzystające z wind. To nasuwa nieustanne pytania – i co dalej? Przecież za utrzymanie wind trzeba płacić. Ale jak tę opłatą ustalić? Na ten temat trwa już długa dyskusja, gdyż każda zmiana w jakiś sposób dotknie mieszkańca. Gdyby wprowadzić opłatę od ilości udziałów, to osoby posiadające duże mieszkanie zapłacą więcej bez względu na fakt liczby osób i częstotliwości korzystania z windy. Jest to temat, który trzeba będzie podjąć i spróbować w jakiś sposób rozwiązać.

(tora)