Niezwykła wystawa o uciekinierach z PRL
W Gimnazjum im. Porucznika Pilota Franciszka Surmy można oglądać wystawę poświęconą ucieczkom Polaków na Zachód w okresie komunizmu
GOŁKOWICE Wystawę pomógł zorganizować Instytut Pamięci Narodowej, a poprzedziło ją spotkanie pracownika naukowego IPN Moniki Bartlik z uczniami gimnazjum. - Nasz nauczyciel Marcin Nowak współpracuje z IPN. Dzięki temu udało nam się zaprosić pracownicę Instytutu do nas z tą wystawą. Zrobiliśmy spotkanie dla gimnazjalistów, które spotkało się z wyjątkowym zainteresowanie z ich strony – wyjaśnia Waldemar Paszylka, dyrektor Zespołu Szkół w Gołkowicach. Tłumaczy, że ta wyjątkowa lekcja historii była dla gimnazjalistów niczym opowieść z kosmosu. - Opowiadała o tym, że między państwami były fizyczne granice, które były patrolowane, przeorane, że był drut kolczasty, nierzadko pod napięciem. Dla młodzieży, która urodziła się w wolnej Polsce, gdzie teraz nie ma granic to coś zupełnie nieprawdopodobnego – podkreśla dyrektor szkoły.
Za próbę przejścia granicy płaciło się życiem
Wystawa ilustruje m.in. różne sposoby ucieczek ze zniewolonego kraju. Jedni próbowali przedostać się na wyspę Bornholm, zdarzały się przypadki uprowadzenia samolotów pasażerskich, które później lądowały w Berlinie Zachodnim. Sposobów było wiele, ale ucieczka nie była łatwa, a utrudniał ją fakt, że komunistyczna Polska znajdowała się wewnątrz bloku państw zniewolonych przez Związek Radziecki. By dostać się na Zachód trzeba było więc przekroczyć kilka granic. Nierzadko próby te kończyły się dla uciekających tragicznie. Na wystawie znajdują się nazwiska 29 osób, głównie 20-, 30-letnich, które zginęły próbując uciekać przez południową granicę z Czechosłowacją. - Wtedy granica była opleciona drutem kolczastym, znajdującym się pod napięciem kilku tysięcy woltów. Co ciekawe na drutach nie było napisów informujących o tym, że są one pod napięciem. Dlatego stawały się dla uciekinierów prawdziwą pułapką – opowiada dyrektor Paszylka.
Tu też granica była patrolowana
Wystawa znajduje się w hallu gimnazjum i jest dostępna nie tylko dla uczniów, ale również osób z zewnątrz. Do Gołkowic trafiła nieprzypadkowo. Miejscowość leży przy granicy z Czechami, znajduje się tutaj przejście graniczne. Dawniej w sąsiednim Godowie funkcjonowała strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza, których zadaniem było przeciwstawianie się nielegalnym próbom przekraczania granicy. Dziś w dawnej strażnicy znajduje się Gminna Bibliotek Publiczna i ośrodek zdrowia. Granicę można swobodnie przekraczać. Ale wciąż żyją ludzie, którzy doskonale pamiętają, przechadzające się po tej i tamtej stronie Olzy i Piotrówki patrole z psami.
Wystawę warto odwiedzić. Czasu pozostało niewiele, bo tylko do 25 listopada.
(art)