Pszczelarze apelują: - Trzeba uzupełnić straty w drzewostanie
Modernizacja linii kolejowej Wodzisław-Chałupki może okazać się katastrofą dla miejscowej populacji pszczół
GORZYCE Hodowcy zrzeszeni w Kole Pszczelarzy w Gorzycach wskazują wprost: - Działania dla przeprowadzenia modernizacji linii kolejowej czynią ogromne spustoszenia w zasobach pożytków pszczelich naturalnie występujących w przyrodzie! O co konkretnie chodzi? Pszczelarze tłumaczą, że podczas remontu torowiska wzdłuż całej linii wykarczowany został pas o szerokości 20 metrów. W pasie tym, przy przejezdnych dotychczas torach rosły połacie malin i jeżyn oraz dzikich róż, obficie oblatywanych przez pszczoły. Owady te korzystały również z pyłków wierzb, rosnących przy torach. Ich brak niekorzystnie odbije się na pszczelich rodzinach. Jak zaznaczają pszczelarze z wyciętych drzew i krzewów korzystały również inne owady z rodziny pszczołowatych, coraz rzadziej występujące w przyrodzie, które stanowią dziedzictwo przyrodnicze gminy.
Park z pożytkiem dla pszczół
Hodowcy pszczół zaznaczają, że rozumieją konieczność modernizacji linii i związane z tym wymogi. Apelują jedynie o uzupełnienie strat, jakie przyniosła wycinka wzdłuż torowiska. I nie tylko tam. - Kiedyś nasadzenia drzew takich jak lipa odbywały się dość regularnie. Dziś tylko się je wycina – mówi Grażyna Klon, działaczka Koła Pszczelarzy w Gorzycach. - Ostatnio taka wycinka miała miejsce chociażby na cmentarzu w Gorzycach. Wycięto zdrowe lipy. Pszczoły nie będą miały skąd czerpać pyłków – dodaje Alfred Świtała, pszczelarz z ponad 30-letnim stażem. Dlatego chcą by gmina podjęła starania o zapewnienie pożytków pszczelich i poparła pomysł rady sołeckiej Czyżowic, by w sołectwie tym na terenach zielonych przy torach nieopodal ulicy Dworcowej powstał park tematyczny. Zostałyby tam zasadzone drzewa, krzewy, rośliny miododajne i pyłkodajne oraz powstałyby ścieżki edukacyjne. Zaletą parku byłoby to, że w promieniu trzech kilometrów znajduje się kilkadziesiąt pasiek. Doskonale więc mógłby służyć pszczołom, które znalazłyby tu niezbędne drzewa i krzewy. Ponadto park miałby powstać na terenie, którego właścicielem jest gmina. - Tam zgodnie z planami miał powstać park sołecki. Z tematu tego jednak zrezygnowaliśmy. Nie chcemy wyciągać od gminy pieniędzy na wyposażenie parku w infrastrukturę. Nie potrzebujemy by gmina robiła tam ławeczki czy lampy oświetleniowe. Nie chodzi nam o taki park jak np. w Bluszczowie, ale o spokojne miejsce odpoczynku, które sami będziemy powoli wyposażać – mówi radny Marian Jureczka, sołtys Czyżowic.
Wójt odpowiada: „W gminie nie brak drzew”
Swój apel przedstawiciele pszczelarzy odczytali podczas sesji rady gminy. Wójt Daniel Jakubczyk podszedł do niego dość sceptycznie. Zauważył, że na zebraniu sołeckim w Czyżowicach sprawa ta była poruszana i wyszło na to, że społeczność sołectwa jest w tej kwestii podzielona. Jedni parku chcą, inni nie widzą potrzeby jego tworzenia, bo w miejscowości i tak jest dużo terenów zielonych i zalesionych, przez co ciągle przybywa dzikiej zwierzyny. Wójt wyjaśnia, że sam również nie jest zwolennikiem tworzenia parku, tyle że z nieco innego powodu. - W kampanii wyborczej zaznaczałem, że jestem przeciwny tworzeniu nowych przestrzeni publicznych. Ich utrzymanie generuje koszty. Nie wierzę, że taki park nie będzie wymagał nakładów na budowę i utrzymanie. To będzie miejsce publiczne, nie może być byle jakie. Choćby kwestia odpowiedzialności cywilnej. Jak można wyobrazić sobie park bez oświetlenia. Co będzie jeśli komuś stanie się tam jakaś krzywda? - pytał Jakubczyk. Dalej argumentował, że w gminie nie brak drzew. - Aleja drzew powstała przy Nautice, jest aleja nasadzeń w Osinach. Mamy obszary leśne w parku w Gorzycach przy pałacyku myśliwskim, jest Szwajcaria Czyżowicka – argumentuje wójt.
Tereny dla przedsiębiorcy
Ale Jakubczyk przyznaje również, że do gminy wpłynął wniosek od prywatnego przedsiębiorcy o wydzierżawienie terenu, na którym miałby powstać park tematyczny. Przedsiębiorca chciałby tam prowadzić działalność gospodarczą. - Tu już nie chodzi tylko o korzyści z tytuły dzierżawy dla gminy, bo te mnie akurat najmniej interesują. Chcemy stawiać na przedsiębiorczość. Ważniejsze są ewentualne miejsca pracy czy wpływy z podatków – wyjaśnia wójt. Zapewnia jednak, że los pszczół czy w ogóle ekologii nie jest mu obojętny. Zapowiedział przeprowadzenie akcji edukacyjnej, zachęcającej mieszkańców do nasadzeń drzew liściastych oraz krzewów, w miejsce popularnych do tej pory iglaków. Ale pszczelarze takim rozwiązaniem nie do końca są zachwyceni. - Nie czarujmy się. Nikt z mieszkańców nie zasadzi np. lipy – uważa Grażyna Klon.
Artur Marcisz