Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia Śląskiego
List do redakcji
Każda jednostka samorządu terytorialnego ma swoje ustawowe obowiązki. Moim zdaniem jednak, poza tymi obowiązkami, jednostka w swoim postępowaniu powinna się kierować przede wszystkim odpowiedzialnością za wspólnotę obejmowaną swoim zasięgiem. Każda wspólnota terytorialna ma swojego lidera, powołanego w wyborach, odpowiedzialnego za jej funkcjonowanie. Moją jednostką, za którą jestem odpowiedzialny i której dobro jest moim celem nadrzędnym, jako prezydenta miasta Wodzisławia Śląskiego, jest przede wszystkim właśnie moje miasto.
Wykonując swoje funkcje nigdy nie uciekałem od wykonywania swoich obowiązków. Także jeśli chodzi o transport zbiorowy. Przyszedł taki moment, że trwanie Wodzisławia Śląskiego jako członka Międzygminnego Związku Komunikacyjnego, okazało się dla wodzisławskiej wspólnoty zbyt drogie, a jakość dostarczanych przez przewoźnika usług nie była dla nas adekwatna do potrzeb i ponoszonych kosztów. Wówczas podjęliśmy ryzyko, które teraz podejmuje wiele innych gmin powiatu wodzisławskiego – wystąpiliśmy z MZK. Kolejnym logicznym i jedynym z możliwych kroków było stworzenie nowego systemu komunikacji. Zgodnie z moimi kompetencjami jako prezydenta miasta – systemu komunikacji miejskiej.
Zadanie nie było łatwe. Byliśmy w naszej okolicy pierwszymi, którzy dla dobra wodzisławskiej wspólnoty stworzyli komunikację miejską zabezpieczającą potrzeby pasażerów. Od tego czasu minęło parę lat. Funkcjonowanie poza strukturami MZK jest dla miasta o wiele tańsze, wygodne dla podróżujących komunikacją miejską wodzisławian i dostosowane do ich potrzeb. Zatem można być tym pierwszym, można zaryzykować, jeśli jako cel postawimy sobie dobro ludzi, którzy nam zaufali.
W chwili, gdy na naszych oczach rozpada się Międzygminny Związek Komunikacyjny, twór do którego obecności w naszym życiu byliśmy od lat przyzwyczajeni, wśród mieszkańców naszego powiatu ma prawo, co w pełni zrozumiałe, pojawiać się obawa o komunikacyjną przyszłość sąsiadujących ze sobą w powiecie miast i gmin wiejskich. Doskonale jednak rozumiem wszystkich włodarzy, którzy kilka tygodni temu podjęli decyzję o opuszczeniu MZK. To posunięcie na wskroś logiczne, kiedy spojrzymy na koszty, jakie ponosi dana gmina trwając w przestarzałym związku.
W całej tej sytuacji dziwi mnie jednak postawa nie gmin, ale powiatu, który nas wszystkich skupia. W ostatnich Nowinach Wodzisławskich w kontekście niepewnej przyszłości komunikacyjnej w powiecie, przeczytałem o sobie m.in.: „Wystarczy by uwzględnił potrzeby pasażerów, porozumiał się z sąsiednimi gminami, zorganizował przetarg i wspólnie sfinansował przewozy”. Nie miałbym nic do tego zdania pod jednym warunkiem – musiałbym pełnić funkcję inną niż prezydent konkretnego miasta. Jako prezydent uwzględniłem bowiem potrzeby pasażerów, zorganizowałem przetarg, a w jego konsekwencji komunikację na obszarze, za jaki jestem odpowiedzialny, czyli przede wszystkim na terenie miasta Wodzisławia Śląskiego.
Z gminami sąsiednimi współpracowaliśmy i współpracujemy na różnych płaszczyznach. Wiem, że moglibyśmy również jako gminy powiatu wodzisławskiego wypracować komunikację zabezpieczającą mieszkańców całego powiatu. Zostałem jednak wybrany liderem wspólnoty w jednym mieście. Nie chciałbym nikomu odbierać funkcji lidera w całym powiecie. Apeluję jedynie do wszystkich o odpowiedzialność za obszar zarządzanej przez siebie jednostki samorządu terytorialnego.
Mieczysław Kieca
prezydent Wodzisławia Śląskiego