Pożar przy Mikołajczyka. Lokatorzy: sceny jak z horroru
RADLIN 2 stycznia, kwadrans po godz. 22.00, wodzisławska straż pożarna została zaalarmowana przez mieszkańców bloku przy ulicy Mikołajczyka 5 w Radlinie. W piwnicy budynku pojawił się ogień. Na miejsce skierowano siedem zastępów straży pożarnej.
Blok jest zamieszkiwany przez 18 rodzin, z czego w rejonie zagrożenia było 9 rodzin. Konieczna była ewakuacja 44 mieszkańców. Trzy osoby zostały poszkodowane i wymagały pomocy lekarskiej. Akcja ratownicza zakończyła się przed 2.00 w nocy.
Cichy bohater
Lokatorzy bloku przeżyli chwile grozy. - To było straszne. Na klatce schodowej było tyle dymu, że nie było widać swoich nóg. Panowała totalna ciemność. Zanim przyjechała straż pożarna i policja, z domów lokatorów wyprowadził taki chłopak z osiedla, który jest żołnierzem. On wszedł do zadymionej klatki i po kolei wyprowadzał lokatorów. Na twarzy miał zawiązana szmatę. To były sceny jak z horroru. Ludzie stali w piżamach na dworze, owinięci kocami. A z wejścia do klatki buchał gesty dym. Nie było prądu. Dopiero jak wszyscy byli na zewnątrz, przyjechała straż, policja i karetka - napisali do nas.
W wyniku pożaru spaleniu uległo pomieszczenie piwniczne. Nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Sprawę do wyjaśnienia przekazano policji.
Przywrócili zasilanie
W niedzielę, czyli dzień po wybuchu pożaru, w budynku przy ul. Mikołajczyka pracowali elektrycy, którzy ostatecznie przywrócili zasilanie w jednym z segmentów bloku. Pozostała część została zasilona energią elektryczną z agregatów prądotwórczych. Poszkodowani otrzymali również ciepłe posiłki oraz napoje. W pomieszczeniach ustawiono nagrzewnice elektryczne, dzięki którym możliwe było ogrzanie wnętrza budynku.
W poniedziałek od rana na miejscu pracowali elektrycy, aby przywrócić prąd w pozostałej części budynku. Zakład Gospodarki Komunalnej w Radlinie od rana wykonywał prace na sieciach wodociągowych i gazowych.
(acz), (mak)