Cztery oddziały zagrożone - brakuje lekarzy na dyżury
WODZISŁAW ŚLĄSKI, RYDUŁTOWY
Istnieje ryzyko przynajmniej tymczasowego zamknięcia kilku oddziałów szpitala w Wodzisławiu. Powodem są luki w obsadzie dyżurów lekarskich. Specjalistów brakuje, bądź w najbliższej perspektywie zabraknie z powodu odejść z pracy, na oddziałach neurologicznym, neonatologicznym, anestezjologii i intensywnej terapii i wewnętrznym drugim, czyli popularniej internie. Dodatkowo istnieje zagrożenie ograniczeniem funkcjonowania bloku operacyjnego. Powodem jest planowane odejście jednego z anestezjologów. Aktualnie lekarz jest na wypowiedzeniu umowy o pracę.
Lekarze obłożeni
Informacje przekazał 31 marca na sesji powiatowej wicestarosta Grzegorz Kamiński odpowiedzialny resortowo za służbę zdrowia. Jego zdaniem najpoważniej sytuacja przedstawia się na oddziale wewnętrznym. Jeszcze w styczniu trzech internistów złożyło wypowiedzenia z pracy. Wypowiedzenia upłyną z końcem kwietnia. - Lekarze z oddziału I wewnętrznego też są mocno obłożeni, wyraźnie stwierdzają, że nie będą w stanie obsłużyć pacjentów w razie likwidacji oddziału drugiego - zauważa wicestarosta. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, na razie obsadę na „dwójce” zapewnią lekarze z Rydułtów. Tym niemniej jest to rozwiązanie tymczasowe.
Podwyżki i premie
Lekarze odchodzą, bo są niezadowoleni z zarobków, a dostają oferty z innych szpitali czy placówek służby zdrowia. Zresztą z pensji nie są też zadowolone pielęgniarki, ratownicy, czy pracownicy techniczni. Pięć reprezentujących ich związków zawodowych od roku pozostaje w stanie sporu zbiorowego z dyrekcją. Co więcej ostatnio lekarze z oddziału I wewnętrznego skierowali pismo do dyrekcji szpitala oczekując przekazania co tydzień 800 zł do dyspozycji ordynatora na premie za dyżury. Z kolei z wicestarostą Kamińskim spotkali się przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy ze szpitala w Wodzisławiu. Również poruszyli temat warunków pracy i wynagrodzenia. - Od lat nie była u nas prowadzona reforma systemu płac i zbieramy tego żniwo - mówi Ireneusz Biegalski, przewodniczący OZZL w szpitalu w Wodzisławiu. Tłumaczy, że już teraz niektórzy lekarze mają po 12 dyżurów miesięczne, żeby zapewnić ciągłość funkcjonowania oddziałów. Coraz więcej specjalistów rozważa jednak zmianę miejsca pracy, zwłaszcza, że ofert nie brakuje, a proponowane zarobki są znacznie lepsze. Jednym z oczekiwań są podwyżki. Nasz rozmówca tłumaczy, że nie padły konkretne kwoty. Przyznaje jednak, że poinformowano wicestarostę, iż lekarze tych samych specjalizacji w innych szpitalach zarabiają po około 1000 zł więcej. - Oczekujemy więc rozmów, aby zabezpieczyć pracę szpitala, aby byli ludzie do pracy. Żeby oddziały pracowały, to muszą być lekarze. A my jesteśmy w takiej sytuacji, że lekarze zaczynają nam odchodzić. Już z powodu braku obsady zamknięta została dermatologia. Chcemy więc siąść do rozmów, aby sprawić, aby lekarze nam nie odchodzili - mówi Ireneusz Biegalski.
NFZ pomoże?
Sytuacja wydaje się patowa. Szpital nie ma pieniędzy na takie podwyżki. Co więcej PP ZOZ jest zadłużony po uszy. Zobowiązania sięgają 38,7 milionów zł, z czego około 8,6 miliona to zadłużenie wymagalne. Władze powiatowe gorączkowo poszukują rozwiązania. 1 kwietnia na zaproszenie starostwa gościł w Wodzisławiu dyrektor katowickiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Jerzy Szafranowicz ogólnie zadeklarował gotowość współpracy w zakresie rozwiązania problemów PP ZOZ w Rydułtowach i w Wodzisławiu Śląskim. - Mając na uwadze dobro pacjentów, będziemy się przyglądać zmianom zachodzącym w PPZOZ w Rydułtowach i w Wodzisławiu Śląskim – powiedział dyrektor podkreślając jednak, że NFZ nie może ingerować w sprawy dotyczące wewnętrznej organizacji powiatowych szpitali. Z tym powiat jako organ założycielski i dyrekcja szpitala muszą uporać się same. Potrzebny do tego jest dyrektor. Bożena Capek, która zrezygnowała z dyrektorowania przedłużyła L4.
Dyrekto na dniach
Grzegorz Kamiński powiedział nam, że na dniach powołany zostanie p.o. dyrektora, aby była osoba władna do podejmowania decyzji. Niewykluczone, że przyjęty przez radę powiatu program restrukturyzacji szpitala zostanie zmieniony. Grzegorz Kamiński powiedział na sesji powiatowej, że słyszał, iż wdrażana restrukturyzacja oraz łączenie oddziałów nie przyniosą oczekiwanych efektów w postaci 2,7 mln zł oszczędności. - Mamy pomysł, żeby powołać fundację przy szpitalu, która służyłaby wsparciem przy zakupie sprzętu, czy prowadzeniu profilaktyki. Zamierzałem odwiedzić każdy oddział, żeby poznać jego specyfikę, problemy. Na razie jednak ze względu na sytuację zostało to odłożone - zakończył wicestarosta Kamiński.
(tora)
Karetki na lawetach
Fatalnie przedstawia się sytuacja z karetkami. Auta mają srednio po 300 - 400 tys. km przebiegu. Kierownicy stacji ratownictwa medycznego w Wodzisławiu i Rydułtowach przekazali wicestaroście, że często muszą korzystać z usług tzw. laweciarzy. O kiepskim taborze wspominał starosta Ireneusz Serwotka podczas spotkań z władzami miast i gmin. Prosił o wsparcie finansowe do zakupu nowych karetek. Na prośbę odpowiedziało już pozytywnie miasto Wodzisław Śl. Radni postanowili przekazać 50 tys. zł.