Młodzi wodzisławianie protestowali przed cyrkiem
WODZISŁAW ŚLĄSKI „Są szczęśliwe słonie, ale nie w cyrku”, „Cyrku nie chcemy, a bicia zwierząt nie tolerujemy” - między innymi takie hasła znajdowały się na plakatach i ulotkach młodych wodzisławian, którzy zorganizowali protest przeciwko męczeniu zwierząt w cyrkach.
Zebrali się 7 kwietnia o godz. 16.00 przed kasą Cyrku Arena na Osiedlu Piastów w Wodzisławiu. Manifestowali unosząc plakaty, przechodniom rozdawali ulotki. Pikieta miała spokojny przebieg, choć w pewnym momencie wyszedł do młodych przedstawiciel cyrku. Próbował ich przekonać, że zna dużo lepiej od nich swojego słonia i zapewnia, że nie dzieje mu się krzywda. - Zwierzę powie mową ciała, czy jest zadowolone, czy nie - mówił. Wodzisławianie nie dali się przekonać. - Jest sporo zdjęć wykonanych ukrytą kamerą, na których widać obite zwierzęta. Sama mam kilka - mówi nam Klaudia Szubert, organizatorka protestu odpowiadając na pytanie, skąd wie, że zwierzęta mają się źle w cyrkach.
Protest nie spotkał się z większym odzewem mieszkańców. Nie widzieliśmy nikogo, kto pod wpływem pikiety zrezygnowałby z kupna biletu. A zdania mieszkańców co do niewłaściwego traktowania zwierząt były podzielone. - Gdzie im tam się dzieje krzywda, chyba, że trenuje się np. na rozgrzanych płytach - mówi starszy wodzisławianin, który zabrał wnuki do cyrku. - Zwierzęta to frajda dla dzieci. Nam nie chodzi nawet, żeby robiły nie wiadomo jakie sztuczki, tylko, żeby dzieci mogły je zobaczyć - mówił. - Dzieje im się krzywda. Przecież są uwięzione w przyczepach. To dla nich męczarnia - powiedziała z kolei wodzisławianka, która dopiero co kupiła bilety do cyrku dziecku.
(tora)