Tania woda z Czech nie dla nas
Woda z Czech jest tańsza i lepsza, bo nie wymaga wielokrotnego uzdatniania. Tylko dlaczego nie leci z kranów mieszkańców powiatu wodzisławskiego? – Jest wiele powodów – odpowiada prezes PWiK w Wodzisławiu, Wiesław Blutko.
POWIAT Do podjęcia tego tematu zachęcili nas czytelnicy. Nie raz zadawali nam pytania o wodę z Czech. A ostatnio pod jednym z wodzisławskich sklepów usłyszeliśmy nawet dyskusję kilku osób: „Jastrzębie ma wodę z Czech i tam mieszkańcy płacą połowę tego, co u nas. Ciekawe czemu my nie mamy czeskiej wody?”.
Nie opłaca się
– Wszystko się da, ale pomysł jest ekonomicznie nieopłacalny - odpowiada Wiesław Blutko, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu Śląskim, z którym postanowiliśmy porozmawiać o możliwość pozyskania wody z Czech.
Prawdą jest, że większość mieszkańców Jastrzębia jest zaopatrywana w wodę z Czech. Dostawcą jest czeska firma „Severomorawske Vodovody a Kanalizacje Ostrava”. Czesi wybudowali fragment wodociągu na swój koszt, do rzeki Olzy na granicy. Od granicy magistralę musiało wybudować Jastrzębie, ale było to raptem kilka kilometrów. – W naszym przypadku należałoby wybudować kilkadziesiąt kilometrów sieci magistralnej. Specyfika była więc inna niż w Jastrzębiu. U nas inwestycja wiązałby się z ogromnymi nakładami finansowymi - zwraca uwagę prezes Blutko.
Wnikliwa analiza
Wodne partnerstwo Jastrzębia z Czechami zachęciło PWiK w Wodzisławiu do podjęcia rozmów z sąsiadami zza południowej granicy, z firmą „Severomorawske Vodovody a Kanalizacje Ostrava”. - Prowadziliśmy intensywne negocjacje. Podano nam wstępne warunki, trzeba było dokonać analizy - mówi Wiesław Blutko.
Powstało wtedy obszerne opracowanie pod nazwą „Analiza opłacalności techniczno-ekonomicznej zasilania części powiatu wodzisławskiego wodą pitną z systemu SmVaK”. Dokument przygotował Główny Instytut Górniczy (GIG). Przedstawiono kilka wariantów, a jeden z nich rekomendowano. Rekomendowany wariant zakładał budowę systemu zasilania składającego się z pompowni wody i rurociągów przesyłowych o łącznej długości ponad 34 km. Koszt? Ponad 36,8 mln zł. Czyli ogromny.
Bez gwarancji
Mało tego. Warunki cenowe zaproponowane przez Czechów nie różniły się znacząco od cen oferowanych przez obecnego dostawcę wody dla PWiK, czyli Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów w Katowicach (GPW). Owszem, były niższe, ale różnica nie była kolosalna (szczegóły negocjacji objęte są tajemnicą handlową). - Poza tym Czesi nie chcieli zagwarantować nam stabilnej ceny. Warunkowali ją m.in. poziomem swojej inflacji. W kolejnych rozmowach doszliśmy do porozumienia, że pod uwagę będzie brana nie tylko czeska, ale i polska inflacja, żeby w razie zawirowań uniknąć cenowego szaleństwa - wyjaśnia prezes.
Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę wysokie nakłady inwestycyjne i zaproponowane warunki cenowe, dopiero po 25 latach można byłoby mówić o wyjściu „na zero”. A w międzyczasie ktoś musiałby spłacać inwestycje. Kto? Klienci PWiK, czyli mieszkańcy, bo Unia Europejska nie dotowała tego typu inwestycji.
Odwrócić system?
Ktoś może zapytać: „A po co budować nowe rurociągi? Nie można korzystać z istniejących?”. Prezes Blutko spieszy z wyjaśnieniami. - Jako PWiK dostarczamy wodę zarówno mieszkańcom gmin przygranicznych, jak Godów czy Gorzyce, ale poza tym mieszkańcom Wodzisławia, Mszany, Radlina, Marklowic, Rydułtów i częściowo Rzuchowa. Woda musi dopłynąć wszędzie - podkreśla prezes.
W dużym uproszczeniu istniejący system wygląda tak: woda z GPW w Katowicach dostarczana jest do zbiorników zlokalizowanych w Pszowie (w sąsiedztwie ul. Traugutta, na łuku drogi między Pszowem i Rydułtowami). Zbiorniki na wodę umieszczono tam nieprzypadkowo. Punkt znajduje się wysoko i stamtąd woda „rozsyłana” jest do wszystkich miejscowości. Działa grawitacja. Przez Pszów i okolice biegną więc najgrubsze rury, które muszą transportować mnóstwo wody, a z kolei w takich sołectwach jak Olza czy Odra rury mają już najmniejszą średnicę.
Gdyby Czesi doprowadzili wodną magistralę do granicy (planowano, że w okolice Bogumina), to istniejący system cienkich rur w miejscowościach przygranicznych nie przyjąłby ogromu wody. - To aż 15 tysięcy metrów sześciennych na dobę. Nowy system rurociągów byłby więc niezbędny do zbudowania, od granicy z Czechami aż do Rydułtów. Z opracowania GIG wynikało, że najpoważniejszym wyzwaniem finansowym i technicznym byłaby budowa magistrali doprowadzającej wodę do Wodzisławia - zaznacza prezes.
Rozkopane posesje
PWiK zdawało sobie również sprawę z tego, że nie tylko warunki finansowe stanowiły poważną barierę dla projektu. - Dla mieszkańców poważną uciążliwością byłaby budowa nowej sieci. Wiele osób byłoby niezadowolonych z tego, że trzeba rozkopać ich ogródki, ich własność - podkreśla Wiesław Blutko. Dodaje, że wielokrotnie zastanawiano się też, czy uzależnianie się od dostaw wody z innego państwa jest dobrym rozwiązaniem. - GPW gwarantuje nam bezpieczeństwo dostaw, a od 4 lat mamy praktycznie stabilną cenę - zaznacza prezes.
Zawiesili
Ostatecznie w grudniu 2013 r. wspólnie z Międzygminnym Związkiem Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu Śląskim zdecydowano, że z powodu braku możliwości pozyskania dofinansowania z zewnątrz, konieczności poniesienia wysokich nakładów inwestycyjnych oraz z braku stabilności cen należy zawiesić pomysł pozyskiwania wody z Czech. - Uznano, że pomysł jest nieracjonalny ekonomicznie i przekracza możliwości finansowe PWiK. Postanowiono skupić się wyłącznie na budowie kanalizacji sanitarnej, gdzie można uzyskać dotacje unijne, i co spółka w ostatnich latach z sukcesem czyni - puentuje prezes.
(mak)
5,61 zł (brutto) za metr sześcienny wody – tyle płacą klienci PWiK za wodę. Do maja przyszłego roku cena wody na pewno się nie zmieni. Wynika to z umowy z GPW w Katowicach. Nie wiadomo jednak, jak w przyszłości na ceny wody wpłynie nowe prawo wodne przyjęte przez Sejm. – Na tym etapie nie wiadomo, jak w związku z nowymi przepisami będą kształtować się ceny wody – zaznacza prezes PWiK, Wiesław Blutko. Dla porównania, w jastrzębskich wodociągach cena wody to obecnie 4,31 zł (brutto). Co prawda woda w Jastrzębiu nie jest więc o połowę tańsza, ale 1,3 zł różnicy na korzyść Jastrzębia to i tak sporo.