Gmina kiepsko potraktowała inwestorów
MARKLOWICE Wracamy do tematu remontu starego przedszkola przy ul. Wyzwolenia. Budynek zostanie zmodernizowany, a stworzone w nim lokale biurowe zostaną wynajęte. Gmina przeznaczy na to 1,15 mln zł. Sprawy mogły potoczyć się jednak zupełnie inaczej. Wówczas gmina miałaby już pewnego inwestora, który zamiast biur stworzyłby w budynku ponownie przedszkole.
Gmina już jakiś czas temu przygotowała projekt, w którym zakładała gruntowne wyremontowanie i zmodernizowanie budynku na cele administracyjno-biurowe. Roboty miały kosztować 1 mln zł, ale rychło okazało się, że konieczne jest dodatkowe 150 tys. zł. Podczas wrześniowej łączonej komisji radni mieli zdecydować czy dołożą z budżetu gminy brakującą kwotę do inwestycji. Niby wielkiego manewru nie mieli, bo rozpoczętą inwestycję i tak trzeba ukończyć. W trakcie obrad okazało się jednak, że był inwestor zainteresowany obiektem. Chciałby otworzyć w nim prywatne przedszkole. Radni jednogłośnie podjęli jednak decyzję, że chcą kontynuować działania zmierzające do stworzenia lokali biurowych i dołożą brakującą kwotę pieniędzy. Taka decyzja była podyktowana przede wszystkim obawą, że gdyby inwestor zakończył działalność, to gmina nie miałaby co zrobić z budynkiem przygotowanym pod przedszkole.
Potencjalny inwestor
Na kolejnych obradach rady gminy pojawili się wspomniani inwestorzy. Katarzyna i Szymon Jojko prowadzą od trzech lat szkółkę pływania. Z propozycją otworzenia przedszkola na terenie Marklowic przyjechali do włodarzy gminy w sierpniu. Kilkakrotnie odbyli rozmowy z wójtem i jego zastępcą. Jak mówiła na sesji inwestorka, rozmowy z włodarzami toczyły się pomyślnie. Dlatego wraz z projektantem zaczęli analizować przygotowany przez gminę projekt. W efekcie powstał nowy, uwzględniający działalność przedszkolną. Jak zaznaczyła Katarzyna Jojko, nowe założenia projektowe nieznacznie różniły się od pierwotnych. Zmianie uległaby m.in. szerokość klatki schodowej i wysokość schodów. – Dostosowanie budynku do przedszkola wykonalibyśmy na własny koszt. Sanitariaty, wykończenie ścian czy wyposażenie byłoby po naszej stronie – mówiła. Dodała, że wówczas koszty remontowe, które poniosłaby gmina, uległyby zmniejszeniu. Według jej wyliczeń do niecałego miliona. Inwestorka zaznaczyła, że w przypadku rezygnacji z działalności, obiektowi zostałby przywrócony pierwotny stan.
Małe zmiany, duże znaczenie
Wójt gminy Tadeusz Chrószcz podczas sesji przyznał, że pomysł stworzenie przedszkola w tym budynku bardzo mu się spodobał. Wyjaśnia jednak, że w trakcie rozmów okazało się, że nie da się otworzyć przedszkola na podstawie wykonanego przez gminę projektu. – Nie możemy mówić, że gmina zrealizuje projekt na usługi administracyjno-biurowe, a ostatecznie powstanie tam przedszkole. Takie postępowanie jest niezgodne z prawem – mówił wójt. Tego samego zdania była będąca na obradach radczyni prawna gminy. Natomiast adwokat Rafał Rduch, przedstawiciel inwestorów sprawę widzi inaczej. – Wystarczyło wprowadzić zmiany w gminnym projekcie, które umożliwiałyby prowadzenia przedszkola w tym miejscu – tłumaczył Rduch. Dodał, że jeżeli w przyszłości gmina chciałaby budynkowi przywrócić funkcję biurową, to ze zmianą nie byłoby problemu. – Wymagania techniczne są bardziej restrykcyjne pod funkcję przedszkolną, dlatego późniejsza zmiana przeznaczenia budynku np. na usługi nie byłaby problemem – wyjaśnił.
Pytanie bez odpowiedzi
W toku burzliwej dyskusji zauważono, że toczące się rozmowy są „musztardą po obiedzie”, więc dyskusja na ten temat jest stratą czasu. – Nie rozumiem, czemu były prowadzone rozmowy z inwestorami, skoro w maju została podjęta decyzja, że chcemy tu zrobić biura. Już wtedy było wiadomo, że wydane pozwolenia są tak daleko idące, że zmiany są nie do zrobienia. Po co w takim razie zawracano głowy inwestorom? – pytał radny Robert Salach. Pytanie rajcy pozostało bez odpowiedzi. (juk)