Jaja drogie jak nigdy
Ceny jaj szybko idą z górę. W ostatnich tygodniach skok stał się jeszcze bardziej odczuwalny. Za duże jajko „wiejskie” zapłacimy na targu już 90 groszy!
REGION – To niedorzeczne! Jeszcze miesiąc temu płaciłem za jajko 60 groszy. Teraz jajko kosztuje już 80 groszy. Wygląda na to, że wszystkie podstawowe towary drożeją. Najpierw masło, teraz jaja i benzyna. A pensje i emerytury stoją w miejscu – bulwersuje się pan Witold z Wodzisławia. Łatwo policzyć, że za zakup 20 jaj wodzisławianin płaci obecnie aż 16 zł.
Jaja pojechały do Europy
16 listopada na wodzisławskim targowisku przy ul. Bogumińskiej zastaliśmy tylko jedno stoisko oferujące sprzedaż jajek. Zapytaliśmy sprzedawczynię, gdzie podziała się jej konkurencja. Odpowiedziała, że na polskim, ale również zagranicznym rynku jaj po prostu brakuje. – Wiąże się to z wykryciem fipronilu na fermach w Europie Zachodniej. To spowodowało większe zapotrzebowanie na nasze, krajowe jaja. Efekt jest taki, że dla mieszkańców naszego kraju powoli zaczyna ich po prostu brakować – tłumaczy sprzedawczyni. Dodaje, że obecnie zauważany wzrost cen jaj w naszym kraju związany jest właśnie z kryzysem branży jajecznej w Europie. - Mniej więcej z każdej klasy jaja zdrożały po kilkanaście groszy. Najmniejsze sprzedaję za 50 groszy od sztuki. Wcześniej były za około 30 groszy. A za jaja z wolnego wybiegu zapłacić już trzeba niespełna złotówkę – mówi. Sprzedawczyni oferuje jaja pochodzące z ferm z Rybnika-Ochojca. – Przyjeżdżam na wodzisławskie targowisko od 20 lat. Klienci mnie znają, znają też moje jajka, które jak widać, smakują im - mówi. Jak się dowiedzieliśmy, klienci najczęściej wybierają jaja z wolnego wybiegu oraz przepiórcze. - Jajka przepiórcze mają mniej cholesterolu, dlatego kupują je najczęściej osoby starsze - tłumaczy.
Im dalej od wypłaty...
Z kolei w Rydułtowach na targowisku jaja kosztują od 55 do 90 groszy. Wszystko zależy od wielkości jajka i rodzaju chowu. Za te z chowu ściółkowego trzeba liczyć od 55 do 75 groszy. Więcej zapłacimy za jaja z wolnego wybiegu – od 75 do 85 groszy. Najdroższe są jaja od „zielononóżki”, czyli starej, polskiej rasy. – Od początku tego roku jajka podrożały o praktycznie 100 procent. A w ostatnim czasie to już wyjątkowo - mówi pan Adam, który handluje w Rydułtowach. - Nie da się wskazać, które jajka cieszą się największym powodzeniem. Nie ma reguły. Wiele zależy od dnia i miesiąca. Ale widać, że ludzie patrzą na ceny. Jak są po wypłacie, to wybierają większe i droższe jaja, a jak przed wypłatą, to tańsze i mniejsze - dodaje.
Przyjeżdżają z Czech
Pan Bernard, rolnik z naszego powiatu, który handluje w Rydułtowach, chwali polskie jaja. - U mnie jajka „elki” są po 85 groszy. Z własnego chowu. Zdrowe, bez żadnej trucizny. Człowiek wie, co je. Do mnie tu specjalnie z Czech przyjeżdżają po jajka, z Karwiny - podkreśla pan Bernard. Dodaje, że nie można dziwić się wysokim cenom. - Ja wiem, że ludzie to by chcieli jajko po 20 groszy. Ale wszystko kosztuje. Utrzymanie drogie, a w dodatku nikt nie chce robić przy kurach – podkreśla.
Handlarze podkreślają, że przed świętami taniej na pewno nie będzie. Mało tego, niektórzy ostrzegają, że jaj może zabraknąć. Na przykład koncern Jeronimo Martins już informował, że w sklepach sieci Biedronka „mogą występować czasowe ograniczenia dostępności” jajek. Magdalena Kulok, Justyna Koniszewska
Dlaczego jajka tak drożeją? Wyjaśnia lokalny producent
Jerzy Janiczek, producent jaj, który od lat prowadzi w Bukowie fermę drobiu „Janiczek”, zaczyna od tego, że wcześniej cena jajek była zbyt niska, teraz z kolei jest bardzo wysoka. Wszystkiemu winne jest prawo popytu i podaży. - Jajek jest na rynku dużo mniej, niż było - tłumaczy Jerzy Janiczek. Zawirowania mają związek z sytuacją na świecie. Na kurzych fermach w Holandii, Belgii czy Niemczech wykryto środek „fipronil” i zaczęto wycofywać ze sklepów i magazynów miliony jaj. Doszło do ograniczenia liczby kur niosek. Do tego ptasia grypa we Włoszech, które były poważnym producentem jaj. W tej sytuacji polscy producenci chętnie wysyłają jajka za granicę. - Liczba kur się zmniejszyła, więc liczba jajek też się zmniejszyła. Nastąpił zamęt. Zwykle jest tak, że jak czegoś brakuje, to robi się zapasy. Poza tym zbliżają się święta. Wszystkie te czynniki powodują, że cena jajek wzrosła - wyjaśnia Jerzy Janiczek.
Właściciel fermy przewiduje, że wysokie ceny utrzymają się na pewno do końca roku, a wiele wskazuje też na to - że nawet do Wielkanocy. - Serwisy branżowe informują, że dopóki kurze stada nie odbudują się, zamieszanie będzie trwało - mówi Jerzy Janiczek.
Jaja ściółkowe pod ścisłą kontrolą
Producenci jaj narzekają, że branża jajeczna jest niestabilna, bo zależy od wielu czynników. To jej minus. - Hodowcy mają tyle ograniczeń i tyle przepisów, których muszą przestrzegać, że nie jest to łatwy kawałek chleba – podkreśla Jerzy Janiczek. Dodaje, że wiele zależy też od tego, co lansują media. - My produkujemy jajka ściółkowe, nasza ferma spełnia rygorystyczne wymagania europejskie, stosujemy klatki przyjazne kurom. Tymczasem ludziom wmawia się, że najlepsze jest jajko od kury wiejskiej. To nieprawda. Wyjaśnię dlaczego. Jajko wiejskie jest poza kontrolą. Nie bada się go pod kątem obecności salmonelli czy metali ciężkich. My jesteśmy nieustannie sprawdzani. A warto podkreślić, że branża drobiarska w Polsce jest jedną z najnowocześniejszych na świecie - puentuje Janiczek.