Pierwsza gmina dopłaci do wywozu śmieci!
Mieszkańcy Gorzyc od stycznia zapłacą 14 zł miesięcznie za wywóz śmieci. To o 2 zł mniej niż wynika z oferty, jaką gminie zaproponowała jedyna firma, startująca w przetargu. Koszt wywozu śmieci kształtuje się bowiem na poziomie 16 zł. Brakującą kwotę dopłaci gmina. To pierwszy taki przypadek w powiecie wodzisławskim.
GORZYCE Tydzień temu informowaliśmy, że radni z Gorzyc byli przeciwni stawce 16 zł, jaka wychodziła po przetargu na wywóz śmieci do mieszkańców gminy, wygranym przez konsorcjum firm Alba/Empol. Do końca tego roku stawka wynosi 9,5 zł. Perspektywa podwyżki od stycznia o 7,5 zł zupełnie nie spodobała się radnym. Mieszkańcy o takiej podwyżce słyszeć bowiem nie chcieli i wyraźnie dawali to do zrozumienia. Na 7 grudnia zwołane zostało więc kolejne posiedzenie rady gminy. Czas naglił, bo obecna umowa z firmą komunalną kończy się 31 grudnia i trzeba było w końcu podjąć jakąś decyzję. Jeszcze przed tym posiedzeniem, wójt Gorzyc Daniel Jakubczyk nieoficjalnie dawał do zrozumienia, że jest skłonny do tego, by gmina pokryła część kosztów umowy na wywóz opadów komunalnych. Wtedy mieszkańcy nie musieli płacić 16 zł, a nieco mniej. - Obniżka tej stawki dla mieszkańca o 1 zł, oznaczałaby, że z budżetu gminy będziemy musieliby dopłacić do umowy około 250 tys. zł. Analogicznie obniżka o 2 zł, oznaczałaby dopłatę z budżetu gminy w wysokości około 500 tys. zł – informował Jakubczyk.
Skąd dodatkowe pieniądze?
Radni nie byli zgodni co do tego, czy i w jakiej wysokości dopłacać do śmieciowej umowy z budżetu gminy. - Jeśli zgodzimy się na dopłaty, to proszę wskazać kosztem czego, z jakich inwestycji zrezygnujemy? – pytała radna Dominika Styrnol, co rozpaliło dyskusję w zupełnie innym kierunku. Radni Henryk Tomala i Bolesław Lenczyk zaczęli wypominać, że jedne sołectwa, jak np. Turza Śl., mogą w przyszłym roku liczyć na wielomilionowe inwestycje, a mniejsze sołectwa nie dostaną żadnych inwestycji. - Nie ma zagrożenia, że z jakichś inwestycji będziemy musieli zrezygnować. Realizujemy wiele zadań, na które mamy dofinansowanie. Środki na dopłatę do umowy śmieciowej mamy, bo przesunęły się płatności dla Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji – wyjaśniał wójt. Przesunęły, co znaczy, że w przyszłości trzeba będzie je jednak zapłacić, kosztem czegoś innego.
Radni niechętni do podjęcia decyzji
Ostatecznie padła propozycja dwóch nowych stawek dla mieszkańców, uwzględniających dopłatę z budżetu gminy: 14 zł i 15 zł. Ani jedna, ani druga z uznaniem większości radnych się nie spotkała. Głosy tak się bowiem poukładały, że żadna z tych propozycji nie zyskała poparcia większości rady. Wielu radnych było bowiem przeciwnych dopłacaniu do umowy śmieciowej, argumentując, że za rok stawka będzie jeszcze wyższa. Ponownie więc poddano pod głosowanie stawkę 16 zł. Ta propozycja również nie przeszła, bo za było 9 radnych, 10 przeciw. Rada gminy nie potrafiła podjąć żadnej decyzji. Dlatego przewodniczący rady Krzysztof Małek zwołał przerwę w obradach, a do akcji wkroczył wójt, który na krótkiej naradzie przekonywał radnych do podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Ostatecznie stanęło na 14 zł. Ta stawka na wniosek wójta jeszcze raz została poddana pod głosowanie. Tym razem opowiedziało się za nią 12 radnych, 7 było przeciw. To oznacza, że od stycznia mieszkańcy zapłacą 14 miesięcznie (bądź 32 zł, jeśli ktoś nie zadeklaruje selektywnego sposobu zbiórki). A gmina do umowy śmieciowej w 2018 r. dopłaci około pół miliona złotych.
Już się bilansować nie musi?
W całej sprawie pojawia się jednak znak zapytania. Do tej pory włodarze gmin jak mantrę powtarzali, że system odbioru odpadów komunalnych musi się finansowo bilansować tzn. że gminy nie mogą do niego dopłacać, bo zgodnie z prawem koszt odbioru odpadów w całości muszą pokryć mieszkańcy. Tak samo gminy pobieranych od mieszkańców pieniędzy na wywóz śmieci, nie mogą przeznaczać na inne zadania. Gminy do tego stopnia przestrzegały tego zapisu, że niechętnie nawet podejmowały uchwały, dopuszczające dopłaty do np. rodzin wielodzietnych. - Interpretacje są różne. My konsultowaliśmy się z Regionalną Izbą Obrachunkową. Wiemy, że podobne rozwiązania planują wprowadzić również inne gminy, np. Kornowac – mówi jednak Daniel Jakubczyk, z czego wynika, że gmina musiała dostać przynajmniej nieformalnie zielone światło na pokrycie części kosztów wywozu odpadów komunalnych.
Różne rozwiązania, efekt zawsze ten sam: mieszkańcowi po kieszeni
Dodajmy, że w połowie 2015 r. Ministerstwo Ochrony Środowiska udzieliło odpowiedzi na interpelację jednego z posłów, w której określiło, że gmina może dofinansować system odbioru odpadów. Innego zdania są jednak prawnicy, twierdzący, że zapisy ustawy o utrzymaniu czystości na terenie gmin są w tym temacie jednoznaczne. Ostateczne zdanie będzie należeć do RIO. Jeśli nie zaneguje działań Gorzyc, to również mieszkańcy innych gmin będą mieli pełne prawo oczekiwać, by ich gminy dopłacały do coraz wyższych stawek śmieciowych. Inna rzecz, że słychać głosy, iż gminy – żeby uniknąć drastycznych podwyżek - już po cichu opłacają część kosztów, bądź – to już całkowicie jawnie – sztucznie obniżają wysokość stawki, przerzucając część obowiązków (a więc i kosztów) z firm komunalnych na mieszkańców. Przykład? Firmy nie odbierają worków z odpadami biodegradowalnymi, ale mieszkańcy mogą je zawozić na PSZOK, biorąc w ten sposób na siebie koszt transportu. Inny przykład: firmy rzadziej odbierają śmieci, czyli ponoszą mniejsze koszty transportu, za to mieszkańcy muszą zaopatrywać się (z reguły odpłatnie) w dodatkowe kubły, by pomieścić większą ilość rzadziej odbieranych odpadów.
Jeśli inne gminy pójdą w ślady Gorzyc, to ten dodatkowy wydatek mogą próbować pokryć np. wyższymi podatkami lokalnymi. Albo będą ciąć inwestycje. Artur Marcisz
W czasie dyskusji nad wysokością stawki wójt Daniel Jakubczyk odniósł się do zarzutów, które pojawiały się w ostatnich dniach pod jego i urzędników adresem, głównie dotyczących słabego przygotowania się do przetargu.
Odnośnie zbyt późnego ogłoszenia przetargu
Wójt Jakubczyk zaznaczył, że pierwszy przetarg został ogłoszony 10 sierpnia, wpłynęły dwie oferty, ze względu na wysokość stawki przetarg został unieważniony. 3 października gmina ogłosiła drugi przetarg, po dokonaniu korekty w wymaganiach, które miały skutkować obniżeniem stawki. Wpłynęła jedna oferta, ta, która ostatecznie została przyjęta.
Odnośnie blokowania udziału innych firm:
Wójt wyjaśnia, że w urzędzie gminy odbyły się rozmowy z innymi firmami komunalnymi. – Były to rozmowy w granicach prawa. Firmy nie były zainteresowane udziałem ani w ogłoszonych przetargach, ani startem w ewentualnym kolejnym, trzecim przetargu – wyjaśnia wójt. Już wcześniej pisaliśmy o tym, że tort komunalny został podzielony i firmy nie chcą wchodzić sobie w paradę. Zarazem Jakubczyk przyznał, że poprosił inną firmę, która nie startowała w przetargu o wycenę. – Firma ta określiła stawkę na 14 zł, nie licząc jednak własnego zysku. Po doliczeniu zysku dla firmy i urzędowych kosztów administracyjnych stawka wyniosłaby pewnie nieco ponad 15 zł – mówi wójt.
Odnośnie ilości zbieranych odpadów
Daniel Jakubczyk zaznaczył, że gmina nie wprowadziła żadnych ograniczeń w zbieraniu poszczególnych frakcji odpadów. – Nie wprowadziliśmy ograniczeń w funkcjonowaniu PSZOK, który działa 3 dni i odbiera np. gruz. Inne gminy mają PSZOK otwarty raz w tygodniu, nie odbierają gruzu – mówi wójt. Zaznacza, że ilość zbieranych odpadów wzrosła z 460 ton miesięcznie do 580 ton miesięcznie rok do roku. – Nasza stawka już od początku 2017 zł powinna wynosić 11,5 zł, ale mieliśmy nadwyżkę z wcześniejszych opłat i można ją był wydatkować w tym roku – mówi wójt.