Biznes zamiast etatu? Bez przyjaciół ani rusz
Historia 31-letniego biznesmena, Łukasza Krzystały, od niedawna mieszkańca Wodzisławia Śl., wcześniej przez lata związanego z Pszowem, to przykład tego, jak w młodym wieku, własnymi siłami można od zera rozkręcić całkiem nieźle prosperującą działalność.
WODZISŁAW ŚL. – O swoim własnym biznesie zacząłem myśleć w 2011 roku. Pracowałem wtedy na etacie w salonie telefonii komórkowej. Najpierw jako konsultant, później kierownik salonu. Pomyślałem, że może warto wykorzystać zdobyte doświadczenie i otworzyć coś swojego, w podobnej branży – wspomina Łukasz Krzystała.
Start w galerii
Wtedy skończyło się tylko na pomyśle. Brakło odwagi? Było za wcześnie? Nieważne, bo - jak mówi: „nic się nie dzieje bez przyczyny”. W przypadku Łukasza powiedzenie się sprawdziło. Po czasie gruchnęła wiadomość, że w Wodzisławiu otwierają pierwszą galerię handlową. Idealne miejsce dla przyszłej firmy. Dużo ludzi, blisko centrum. - Wtedy postanowiłem, że otworzę punkt z akcesoriami telefonicznymi, telefonami komórkowymi i kompleksowym serwisem. Zrobiłem analizę rynku, która tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to może się udać - mówi młody przedsiębiorca.
Krzystała miał wtedy 27 lat. Przygotował koncepcję, projekt graficzny i opis swojej przyszłej działalności. Przesłał przedstawicielom wodzisławskiej „Karuzeli” i dostał zielone światło. Na początku 2014 r. ruszył ze swoim „Centrum telefonów komórkowych” w galerii. - Naturalnie wiązało się to z koniecznością zgromadzenia funduszy na start. Pomocny okazał się Powiatowy Urząd Pracy w Wodzisławiu. Miałem szczęście, bo akurat był początek roku, więc ruszył nabór wniosków o środki na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Postanowiłem spróbować i się udało. Było to dla mnie bardzo duże wsparcie, ale też dodatkowe potwierdzenie, że warto iść w tym kierunku - zaznacza Łukasz.
Z urzędu pracy młody przedsiębiorca dostał 20 tys. zł. Reszta środków pochodziła z jego oszczędności. - Od dłuższego czasu myślałem o otwarciu własnego biznesu, więc odkładałem, żeby zrealizować swoje plany - podkreśla.
Dobra rada w cenie
Początkowo sam zajmował się wszystkim. Obsługiwał klientów, składał zamówienia, prowadził dokumentację. Pracował po 14 godzin na dobę. - W tym trudnym czasie pomagała mi narzeczona, a także brat i kolega - dodaje.
Start nie był łatwy. Wyniki sprzedaży nie były złe, ale nie powalały. Owszem, przez Karuzelę przewijało się mnóstwo ludzi, ale punkt nie był jeszcze znany. Trzeba było zapracować sobie na zaufanie klientów. W pewnym momencie sytuacja zaczęła się odwracać. Grono klientów stale rosło. - Uśmiech, pomocna dłoń i dobra rada. Tym starałem się przekonać klientów. Tego trzymam się do dziś. Dobierając osoby do współpracy, zwracam szczególną uwagę na te cechy i umiejętności - wyjaśnia Łukasz.
Pierwszy pracownik
Po pół roku od startu młody przedsiębiorca miał już pierwszego pracownika. Zdecydowały o tym dwa czynniki. Pierwszy - Łukasz brał ślub z Malwiną, więc przygotowania do uroczystości zabierały sporo czasu. Drugi czynnik - punkt w galerii prosperował na tyle dobrze, że potrzebna była druga osoba do pracy na stałe.
Punktem zwrotnym dla działalności Łukasza okazał się moment, gdy dowiedział się o tym, że w Rybniku jest możliwość otwarcia salonu jednej z sieci komórkowych. Chęć dalszego rozwoju zwyciężyła i Łukasz postanowił spróbować. Od razu zatrudnił 4 osoby. Wszystko poszło zgodnie z planem.
Obecnie Łukasz prowadzi dwa salony sieci komórkowej - w Rybniku i Kędzierzynie-Koźlu, a także dwa punkty z akcesoriami i telefonami - w Wodzisławiu Śląskim i Rybniku. Łącznie zatrudnia 14 osób. - Największą motywację daje to, że klienci do nas wracają. Nie raz słyszę od pracowników, że stały klient przekazuje mi pozdrowienia. To jest naprawdę miłe - podkreśla.
Zaangażowanie to podstawa
Jaka jest — zdaniem młodego przedsiębiorcy - recepta na sukces w biznesie? Przede wszystkim zaangażowanie i pracowitość. Bez tego nie da się osiągnąć sukcesu w biznesie. - Ważne jest to, by angażować się nie tylko na początku. Przy własnym biznesie trzeba trzymać rękę na pulsie przez cały czas. Należy ciągle analizować rynek, śledzić nowinki techniczne i przede wszystkim proponować klientom produkty, które są dobre. A to wiąże się z tym, że trzeba nawiązywać dobrą współpracę z dostawcami - zaznacza.
Na co jeszcze zwrócić uwagę? - W branży usługowej na lokalizację. Tym bardziej że jest potężna konkurencja ze strony internetu. Jeśli dostępność naszego punktu nie będzie łatwa, to ludzie będą woleli zamawiać przez internet. W mojej branży atutem salonu stacjonarnego jest to, że można przyjść, porozmawiać, obejrzeć, dopasować np. pokrowiec na telefon. Staramy się też być „prokonsumenccy”. Jeśli zdarzają się reklamacje, to zwykle je uznajemy - mówi.
A na co uważać? Na wszelkie zagadnienia prawne. Czytać, sprawdzać, dowiadywać się. - Akurat mnie nie spotkało nigdy nic negatywnego w tym zakresie, natomiast rozmawiając z niektórymi przedsiębiorcami, wiem, że są sytuacje niekorzystnych umów. Nawet takich, które trudno rozwiązać albo takich, mogą doprowadzić do zapaści finansowej - podkreśla.
Samemu trudniej
W przypadku Łukasza Krzystały dużą rolę w rozwijaniu biznesu odgrywała rodzina i przyjaciele. - Miałem wokół siebie grono bardzo życzliwych osób, bez których by się nie udało i którym serdecznie dziękuję. Niektórzy mówią, że w biznesie nie ma przyjaźni. A ja twierdzę, że nie ma biznesu bez przyjaciół. Czynnik ludzki jest decydujący - mówi przedsiębiorca.
Co ciekawe, Łukasz jeszcze parokrotnie korzystał ze środków urzędu pracy - na utworzenie stanowiska pracy oraz na refundację zatrudnienia osoby do 30. roku życia. - Oczywiście to nie jest tak, że te środki na mnie czekały. Trzeba sprawdzać możliwości i dowiadywać się - podkreśla.
Łukasz Krzystała łączy pracę zawodową z funkcją społeczną. Od 2014 r. jest radnym powiatowym. Jego pasją jest sport, przede wszystkim bieganie, od niedawna także rower. Na koncie ma udział w pięciu maratonach. Poza tym lubi zwiedzać z żoną ciekawe miejsca. (mak)