Duży Kaliber: Chcieliśmy się od niego uwolnić
– Zobaczyłem pięść Darii przy brzuchu tego Ukraińca i krew. Po wszystkim zaczęliśmy uciekać. Chmielu był przerażony, choć już siedział w więzieniach – zeznawał Bartosz P.
15 grudnia rozpoczął się proces trzech osób, które w maju tego roku dotkliwie pobiły 20-letniego Ukraińca w parku miejskim w Wodzisławiu. Roman S. otrzymał kilkanaście ciosów nożem. Zdaniem prokuratury, miała zadawać je 19-letnia wówczas Daria O. Na ławie oskarżonych posadzono również jej byłego partnera 44-letniego Jacka Ch. oraz obecnego 24-letniego Bartosza P.
Ukradłam ten telefon
Dramat rozegrał się w sobotę 13 maja tego roku w centrum Wodzisławia. Tego dnia, wczesnym popołudniem Bartosz P. próbował dostać się do centrum miasta z wodzisławskiej Karkoszki. – Na przystanku przy Czyżowickiej poznałem Romana S., młodego Ukraińca, który również chciał jechać do centrum – wspomina Bartosz P. – Autobus mieliśmy dopiero za dwie godziny, więc poszliśmy w kierunku centrum pieszo. Próbowaliśmy łapać stopa, ale nikt się nie zatrzymywał. Zaproponowałem Romkowi wspólne wypicie piwa, a on się zgodził. W centrum czekała na nas Daria. Ja już w tym momencie byłem po czterech piwach. Zapowiadał się miły wieczór – dodaje.
Spodobał mi się ten telefon
– Tego dnia rano byłam na pogrzebie. Około godziny 13.00 dotarłam już do centrum Wodzisławia. Na przystanku czekałam na Bartka. On szedł z Karkoszki z jakimś Ukraińcem, którego poznał. Tak mi mówił przez telefon. W tym czasie kupiłam piwo w sklepie monopolowym za pieniądze od taty. Poszliśmy pić na stadion – wyjaśniała Daria O. Towarzystwo piło później w parku miejskim na tzw. Giewoncie, kursując w międzyczasie po kolejne zakupy, między innymi po wódkę. – Piliśmy, słuchaliśmy muzyki z telefonu Romana. Leciały z niego polskie i ukraińskie piosenki. W pewnym momencie Ukraińcowi zrobiło się niedobrze. Poszedł wymiotować zostawiając telefon. Ukradłam go, chowając go w kieszeni spodni. Wcześniej go wyłączyłam – zeznawała nastolatka.
Jacek pomóż nam
– Ja mówiłem, żeby Daria nie brała tego telefonu, bo Romek to spoko ziomek – zapewniał Bartosz P. Nastolatka z chłopakiem poszli do Żabki. Tam odnalazł ich Roman S. – Zaczął robić awanturę. Domagał się zwrotu telefonu. Szedł z nami wyzywając nas po polsku i ukraińsku. W pewnym momencie nie wytrzymaliśmy i go pobiliśmy. On jednak nadal szedł za nami. Prosił ludzi, żeby zadzwonili na policję, bo on nie miał telefonu – relacjonował Bartosz P. Daria O. postanowiła skorzystać z pomocy Jacka Ch., aby ten pomógł im się pozbyć Romana S. Jacek Ch. to były partner nastoletniej Darii. Ma 44-lata, w przeszłości był wielokrotnie karany. W zakładach karnych siedzi również jego rodzeństwo. Wykształcenie podstawowe, ojciec piątki dzieci, bez majątku i bez pracy. – W lipcu 2016 roku wyszedłem z zakładu karnego. Od tego czasu, przez 10 miesięcy byliśmy z Darią parą. Zerwaliśmy kilka dni przed tym atakiem na Ukraińca – zeznawał po zatrzymaniu na wodzisławskiej komendzie mężczyzna.
Po telefonie od Darii Jacek Ch. wsiadł na rower i pojechał do parku miejskiego. – Tego dnia wypiłem tylko pół litra wódki z sąsiadem. Byłem trzeźwy i wszystko doskonale pamiętam – zapewniał podczas przesłuchania. – Kiedy podjechałem była awantura. Nie wiedziałem o co chodzi. O telefonie dowiedziałem się dopiero na komendzie. Wszyscy byli bardzo pijani. Ukraińca bili Daria i Bartek. Bili go i kopali. Samego dźgnięcia nie widziałem – dodaje.
Czternaście piw
Zarówno Jacek Ch. jak i Bartosz P. nie chcieli przed sądem składać dodatkowych wyjaśnień i odpowiadać na pytanie. Sąd bazował więc na ich zeznaniach, które składali po zatrzymaniu i podczas przesłuchania w prokuraturze. – Kiedy drugi raz biliśmy Romana zobaczyłem krew na jego koszulce i pięść Darii obok plamy. Kiedy chciałem ją odciągnąć skaleczyła mnie w rękę. Zaczęliśmy uciekać w rejon takiego mostu. Nazywają go „mostem do nikąd”, bo kończy się ślepą uliczką. Daria biegła za mną, Chmielu z przodu. Był przerażony całą sytuacją. Kiedy Daria usłyszała karetkę, zaczęła nalegać, żebyśmy wrócili na miejsce. Zgodziłem się wrócić, Jacek poszedł do domu. Z tego wszystkiego zapomniał, że przyjechał na rowerze. Ja tego wieczoru mogłem coś źle zapamiętać bo wypiłem czternaście piw i wódkę – mówił Bartosz P.
Chciałam się tylko uwolnić
Karetkę i policję wezwali świadkowie zdarzenia, którzy na przystanku zaczęli udzielać rannemu mężczyźnie pomocy. Daria O. i Bartosz P. zostali zatrzymani po powrocie do parku. Policjanci odnaleźli również telefon huawei honor 7, który skradziono Ukraińcowi. Jacek Ch. został zatrzymany tego samego dnia w swoim mieszkaniu przy Marklowickiej. Lekarze udzielający pomocy Romanowi S. naliczyli kilkanaście ran kłutych. Nóż przebił mu płuco powodując odmę. – To był mały scyzoryk, który znalazłam kilka dni wcześniej. Nosiłam go w kieszeni bluzy, bo już tak mam, że lubię stale coś mieć w ręce. Przyznaję się do zarzucanego mi czynu, ale nie chciałam go zabić. Chciałam się tylko uwolnić z ramion tego Ukraińca. On mnie mocno trzymał a my mieliśmy autobus i chcieliśmy wracać do domu. Bardzo żałuję tego co zrobiłam. Chciałabym to jakoś wynagrodzić poszkodowanemu – zapewniała przed sądem Daria O.
Wszystko przez mnie
Nastolatka odpowiada za usiłowanie zabójstwa natomiast mężczyźni za kradzież rozbójniczą. Jacek Ch. nie okazał skruchy ani emocji przed sądem. – Chciałem powiedzieć, że ta cala awantura jest przeze mnie, bo to ja uderzyłem Romka przy stawie. Daria była wystraszona tym wszystkim. Bardzo mi przykro z tego powodu, że tak to się wszystko skończyło – powiedział przed sądem Bartosz P. Daria O. co chwilę zalewała się łzami przed sądem. Na sali obecna była jej rodzina i znajomi. Cała trójka przebywa w areszcie śledczym. Na sali nie było poszkodowanego Ukraińca. Jego pełnomocnik poinformował, że Roman S. przebywa za granicą, ale przyjedzie na przesłuchanie przed sądem. Adrian Czarnota