Pożądliwość, a miłość (Z cyklu: Grzechy główne)
ks. Jan Szywalski przedstawia
Argentyna 11 kwietnia 1987 r. na Światowym Dniu Młodzieży w Buenos Aires Jan Paweł II wylicza współczesne bożki, którym świadomie lub nieświadomie, oddajemy dziś chwałę należną tylko Bogu. Mówił o bogactwie, władzy, nienawiści, itd. Za każdym pytał młodych: „Czy wyrzekacie się bożka…?” „Taaak!” – padało z ust tysięcy zebranych. Ale kiedy papież zapytał: „Czy wyrzekacie się seksu i przyjemności...?”, nie mógł dokończyć, bo rozległo się głośne, wielotysięczne „Nieee!”. Widać było napięcie na twarzy papieża, który niewzruszenie mimo protestów młodych, kontynuował, pytając o seks, rozumiany jako zniewolenie i prowadzący do deprawacji, do przyjemności bez poszanowania godności drugiej osoby. Wtedy pada przeciągłe „Taaak!”, ale widać było wyraźnie, że w tym temacie papieżowi i młodzieży nie było po jednej drodze. Mimo to nikt ze spotkania nie wychodził.
Bożek współczesności
Seks jest wszędobylski. Otwieramy gazety, telewizor, internet i narzucają się podniecające obrazy. Są oczywiście szanujące się czasopisma i programy, ale prawie żadna reklama nie obejdzie się bez powabnej postaci skąpo ubranej w dwuznacznej pozie kobiety.
Co w tym złego?
Żeby nie było wątpliwości: seks jest stworzony przez Boga. Wzajemny pociąg ludzi odmiennej płci do siebie jest czymś przedziwnym, tajemniczym i pięknym. Połączenie ciał chłopca i dziewczyny, mężczyzny i kobiety, jest warunkiem powstania nowego człowieka. „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” – zaleca Bóg pierwszym ludziom. On nas stworzył z miłości i z miłości dwojga ludzi ma rodzić się nowy człowiek. Przyjemność seksualna jest pewną nagrodą za ból porodu i trud wychowania dziecka.
Bp Bagiński powiedział kiedyś młodzieży trafnie: „Mówicie <zakochałam się w chłopaku>, albo <kocham się w mojej dziewczynie>. Podobnie mówi się <Myję się>. Do mycia potrzebuję mydła, do kochania się potrzebuję dziewczyny. A w miłości nie chodzi o to, by <się kochać>, ale <kochać ją/jego>. Druga osoba nie może być narzędziem mojej przyjemności”.
Zaś Pan Jezus uściśla w kazaniu na Górze: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (...) Powiedziano też: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. (Mt 5,27–32)
Nieopanowana pożądliwość może być źródłem ogromnego zła. Podobnie jak pycha i chciwość były przyczyną wielu wojen, tak również pożądliwość ciała wpłynęła na bieg historii. Nie byłoby rozłamu między Kościołem katolickim i anglikańskim, gdyby król Henryk VIII nie zapłonął namiętną miłością do pokojówki. W konsekwencji kilka tysięcy wiernych papieżowi katolików musiało oddać życie, m. in. św. Tomasz Morus. Nie byłoby może Reformacji, gdyby nie gorszące życie papieża Aleksandra VI i rodziny Borgiów w Watykanie. Caryca Katarzyna W. rozkochała w sobie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i on, jako potulny kochanek, podpisał rozbiór Polski.
Gazety każdego dnia donoszą o gwałtach, o morderstwach na tle seksualnym, o deprawacji nieletnich, o handlu kobietami. Wspomnieć też trzeba o setkach tysięcy zabitych w zarodku dzieci, poczętych wskutek gwałtów czy chwilowych porywów miłosnych.
Obok sensacyjnych tragedii są te codzienne dramaty: rozbite rodziny, bo „tata się wyprowadził”, albo „mamusia odeszła do innego pana”. Cierpienia bez liku, bo ktoś nie potrafił sobie lub drugiej osobie powiedzieć „nie!”. Pożądliwość ciała jest tak wielką siłą, że obok przykazania „nie cudzołóż” jest dalsze ostrzeżenie w IX przykazaniu: „nie pożądaj żony bliźniego swego!”, aby tłumić grzech w zarodku. Pan Jezus zaś dodaje: „Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła” (Mt 5,29). Dziś łatwo rozbudzić zmysły internetem. Dla niejednego stało się to maniakalnym uzależnieniem.
Miłość i odpowiedzialność
„Miłość i odpowiedzialność” – tak zatytułował Karol Wojtyła swoją pracę o stosunku mężczyzny do kobiety. W słowach tytułu leży klucz: miłość musi być odpowiedzialna.
– Można skrzywdzić samego siebie. Pierwsze bowiem kontakty – z byle kim, bez miłości, aby tylko zaliczyć „ten pierwszy raz” i pochwalić się rówieśnikom – może rzucić cień na całe życie miłosne.
– Jest odpowiedzialność wobec drugiej osoby, której nie można skrzywdzić, zbrukać i porzucić z urazem na całe życie jako „poniżonej w miłości”.
– W końcu odpowiedzialność wobec trzeciego człowieka, który może się pojawić w zarodku. Wanda Połtawska w „Gościu Niedzielnym” mówi: „Maturzystka Krysia będąca w ciąży powiedziała mi: <Chciałam chłopakowi dać wszystko, a on wziął tylko moje ciało>. (…) Dziewczyny 13-letnie mówią, że chciały być kochane i dlatego spały z chłopakami. A potem okazało się nagle, że poczęło się dziecko, którego nikt nie pragnął”. I tu przychodzi następna pokusa, aby się tej niechcianej małej istoty pozbyć… A wiadomo jak!
Dziś powszechna jest ucieczka od obowiązków i odpowiedzialności, stąd tak mało zawieranych małżeństw.
Bariera wstydu
Dla ochrony naszej godności i intymności Bóg zaszczepił w nas uczucie wstydu. Dziś ten mur obronny jest, niestety, skutecznie wykpiony i niszczony: „Wstydzę się, że się wstydzę”.
Nieskromny sposób ubierania się, który dzisiaj stał się już zwyczajem powszechnym nawet u kobiet i dziewcząt katolickich, a nie tylko obraża ciężko godność i wdzięk niewieści, lecz bardzo nieszczęśliwie powoduje doczesne szkody samej kobiety.
Współczesny Kościół niewiele mówi o stosownym stroju, a szkoda, bo niekiedy by się przydało. W stylu nieco „burdelowym” ubierają się nie tylko na dyskotekę, ale także do szkoły, do pracy, a nawet do kościoła. Nie wstydź się wstydu, on czystość Ci da.
Nie wstydź się wstydu, gdyż prawda zwycięża. Nie wstydź się wstydu: uczciwość wciąż trwa. (W. Wermter CPPS)
Piękno miłości
Pewien młodzieniec opowiada: „Towarzyszyłem w podróży zakonnikowi ubranemu w habit. Do tramwaju, którym jechaliśmy przez miasto, wsiadła piękna dziewczyna; bardzo mi się podobała, nie mogłem oczu oderwać od niej. Po chwili się jednak zreflektowałem, mówiąc do samego siebie: <nie mogę tak pożądliwie na nią patrzeć, przecież jadę z ojcem zakonnym>. W tym momencie zakonnik odezwał się do mnie, wskazując nieznacznie na kobietę: <popatrz, jaka ona jest piękna. A ludzie jeszcze mówią, że Boga nie ma!>
Piękno kobiet było inspiracją niezliczonych dzieł malarstwa i rzeźby; odurzające uczucie miłości natchnęło poetów i pisarzy; o niej śpiewają piosenkarze wszelkich czasów. Uczucie bowiem, które powstaje między mężczyzną i kobietą jest boską iskrą gdyż „Bóg jest miłością”.
Ale, by miłość była piękna, musi objąć całego człowieka: ciało i duszę. Jest współbrzmieniem serc dwóch osób. „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego” – św. Paweł (I Kor 13,4–5)