Na wstępie Artur Marcisz Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
Kłopot wizerunkowy
Kłopot wizerunkowy
Uznanie przez sąd wicedyrektor szpitala w Rydułtowach i Wodzisławiu za winną naruszenia nietykalności osobistej jednej z pracownic szpitala, to jak myślę, spory kłopot wizerunkowy dla tej placówki.
Dlaczego? Od sierpnia, kiedy po raz pierwszy napisaliśmy o tym, że w szpitalu może dochodzić do nieprawidłowych relacji na linii przełożona-podwładni, można było odnieść wrażenie, że szefostwu szpitala zależało przede wszystkim na tym, by sprawę wyciszyć. Najpierw twierdzono, że ewentualna szarpanina na szpitalnym oddziele jest sprawą wewnętrzną szpitala i nikomu z zewnątrz, a tym bardziej dziennikarzom nic do tego. Później zorganizowano komisję antymobbingową, ta jednak nie dopatrzyła się mobbingu. Sąd był jednak zdania, że nie wszystko było tak, jak być powinno. Wyrok jest nieprawomocny, ale poszedł w świat i świadczy o tym, że jednak nie wszystko, jak chciałaby dyrekcja szpitala, było w porządku.
Bulwersować musi nie tylko brak wsparcia dla pielęgniarki ze strony dyrekcji, a próby zniechęcania jej do sprawiedliwego wyjaśnienia sprawy, o czym wprost mówiła poszkodowana. Miała słyszeć od dyrekcji, że nie ma szans wygrać procesu, że ten toczył się będzie latami, że oni mają prawników. Jeśli tak rzeczywiście było, to mamy do czynienia z klasyczną próbą wywarcia nacisku przez dużą instytucję na zwykłego człowieka, poprzez sugerowanie swojej przewagi w środkach prawnych i finansowych. Nic nowego pod słońcem. Brawa należą się zatem pielęgniarce, która znalazła w sobie siłę i tej metody się nie ulękła.