Radni stracili cierpliwość do kolegów po fachu z powiatu
Część radlińskich radnych uważa, że sprawy lokalne nie interesują radnych powiatowych. - Radni powiatowi z naszego okręgu nic nie robią dla naszego miasta - mówią wprost.
RADLIN Miarka się przebrała. Część radlińskich rajców zarzuca radnym powiatowym bezczynność i brak zainteresowania sprawami lokalnymi. - Jeżeli są dziury na drodze powiatowej, to czy ktoś z mieszkańców rozlicza powiat za zły stan tej drogi? Nie. W takiej sytuacji zawsze obrywa miasto - mówi Ludwik Blanik z radlińskiej rady. A radny Andrzej Likos uważa wprost, że powiatowi rajcy nie interesują się problemami miasta. - Czy w ostatnim czasie którykolwiek nasz radny powiatowy przyszedł na sesje? Zawsze są zapraszani, ale nigdy nie przychodzą - podkreśla.
Od trzech lat nikt nie przyszedł
Na 27 radnych powiatu wodzisławskiego, 3 jest związanych z Radlinem. Są to Lucyna Stiel, Sylwia Dąbek oraz Mirosława Nosiadek. Rokrocznie otrzymują oni z radlińskiego biura radny zaproszenia na jedną z sesji. Ostatni raz pojawili się 2015 r. Wówczas na lutowej sesji przybyli Mateusz Góral, Dawid Topol oraz Lucyna Stiel. Od tego czasu nikt na obradach w Radlinie się nie pojawił.
Mają ważniejsze obowiązki?
Postanowiliśmy skontaktować się z Lucyną Stiel, Sylwią Dąbek oraz Mirosławą Nosiadek. Zapytaliśmy m.in. o to jakie ważne sprawy dla mieszkańców Radlina poruszają na komisjach bądź sesjach powiatowych oraz dlaczego mimo otrzymanych zaproszeń nie uczestniczą w sesjach rady miejskiej Radlina. - Jestem ogromnie zaskoczona poglądem rajców z Radlina. Oczywiście mają do tego prawo, ale ja z ich zdaniem się nie zgadzam - mówi Mirosława Nosiadek. Dodaje, że na powiatowych obradach porusza przede wszystkim kwestie związane z dogami powiatowymi. - W ostatniej sesji w Radlinie nie mogłam uczestniczyć z powodu obowiązków powiatowych - tłumaczy.
Z kolei Lucyna Stiel mówi nam, że jest zaangażowana w wiele spraw społecznych, które dotyczą również mieszkańców Radlina. - W swojej karierze radnej powiatowej skupiam się m.in. na oświacie, kulturze i wszelkich działaniach społecznych. Są one związane niejednokrotnie z problemami, jakie dręczą także radlinian - mówi. Tłumaczy, że na ostatniej sesji nie była obecna, z powodu pracy zawodowej. - Sesje w Radlinie są rano, w tym czasie pracuję w szkole jako nauczyciel - mówi. Zauważmy, że radna nie do końca ma rację. Sesje w Radlinie od kilku już miesięcy odbywają się popołudniami.
Natomiast Sylwia Dąbek mówi, że na powiatowych obradach porusza sprawy związane z wodzisławską lecznicą. - Podnoszę również kwestie, które mieszkańcy bezpośrednio mi zgłaszają. Dotychczas żaden z miejskich radnych nie poinformował mnie o problemach, którymi należałoby rozwiązać - mówi. Jak dodaje, w radlińskich sesjach nie uczestniczy, ponieważ w tym samym czasie odbywają się komisje powiatowe, w których bierze czynny udział. (juk)