Nie chcą pod oknami gruzu z cmentarza
- Zmagamy się kurzem i hałasem, ale przede wszystkim ze zwykłym barbarzyństwem. Bo jak inaczej nazwać wyrzucanie płyt nagrobnych i krzyży pod okna? - denerwują się mieszkańcy Radlina.
RADLIN Osiedle domów jednorodzinnych przy ul. Nałkowskiej w Radlinie. Na jedną z posesji od kilku miesięcy zwożone są kamienne cokoły, gruz oraz płyty nagrobne, na których widnieją łatwe do odczytania imiona i nazwiska, daty narodzin i śmierci osób zmarłych. - Gdy patrzę na to miejsce, ogarnia mnie groza. Sama jakiś czas temu wymieniałem na cmentarzu pomnik matki. Wyobrażam sobie, jakbym się czuła, gdyby się okazało, jak zostały zutylizowane stare płyty. Przecież to były czyjeś groby! - mówi z przerażeniem pani Małgorzata, mieszkanka ul. Nałkowskiej.
Cmentarne gruzowisko
Sprawę mieszkańcy ul. Nałkowskiej zauważyli od listopada zeszłego roku. - Najpierw zwozili tutaj czystą ziemię. Od kilku tygodni ciężarówki wysypują odpady z rozbiórek grobów. Tuż pod okna moje i moich sąsiadów. Kto chciałby patrzeć codziennie na zgruzowane pomniki - skarży się pan Tomasz, mieszkaniec ul. Nałkowskiej. Jeden z jego sąsiadów mówi, że niejednokrotnie widział, jak robotnicy łamali krzyże, które potem przysypywali gruzem.
Niebezpieczne odpady
Mieszkańcy ul. Nałkowskiej zarzutów do właściciela gruzowiska mają więcej. - Zmagamy się kurzem i hałasem, ale przede wszystkim ze zwykłym barbarzyństwem. Bo jak inaczej nazwać wywalanie płyt nagrobnych i krzyży pod okna? Gdzie ludzka przyzwoitość? - pytają zdenerwowani. Wskazują, że teren w żaden sposób nie jest zabezpieczony i zagraża bezpieczeństwu przede wszystkim dzieci. - Z cokołów i płyt wystają pręty, niebezpieczne gwoździe. Za chwilę może dojść do tragedii - zauważa pani Małgorzata. Otwartą działkę oddziela jedynie kawałek płotu pomiędzy gruzowiskiem a działką sąsiednią. - Moja działka jest nieogrodzona. Postanowiłem postawić jednak fragment siatki od strony gruzowiska, ponieważ materiały tam składowane wchodziły na moją posesję - tłumaczy pan Tomasz.
Urząd o sprawie wie
Mieszkańcy kilkakrotnie o problematycznej sytuacji zawiadamiali radliński urząd miasta oraz straż miejską. Ale niewiele to dało. - Cmentarz nie jest własnością miasta. Działka na ul. Nałkowskiej jest działką prywatną. Z prawnego punktu widzenia właściciel może składować na nieruchomości, którą włada elementy gruzu - mówi Marek Gajda, rzecznik prasowy radlińskiego magistratu. Z kolei Klaudiusz Szweda, zastępca komendanta straży miejskiej wyjaśnia, że funkcjonariusze obecnie badają czy zarządca cmentarza porusza się w granicach prawa. - Jest to działka prywatna. Dla dobra śledztwa nic więcej nie mogę powiedzieć - mówi.
Zarządca cmentarza: to nie gruzowisko
Na działkę przy Nałkowskiej gruz i inne materiały zwozi Rafał Weczerek, zarządca biertułtowskiego cmentarza. - Na działce są składowane elementy pomników z rozbiórek grobów. Kiedy zmarła osoba jest grzebana w grobie, na którym już jest postawiony pomnik, to trzeba go rozebrać. Elementy pomnika składuję na działce, by w odpowiednim momencie ponownie je złożyć. Nie ma mowy tu o żadnym gruzowisku - wyjaśnia Rafał Weczerek. Dodaje, że niedługo teren zostanie ogrodzony betonowym płotem. – Co komu przeszkadza składowanie pomników? Przecież to jest normalna rzecz – mówi. (juk)