Porażka nie popsuła fety z okazji historycznego wyczynu
PIŁKA NOŻNA – Klasa okręgowa
Piłkarze Płomienia Połomia już tydzień temu przypieczętowali swój awans do IV ligi, pokonując na wyjeździe ekipę Zameczku Czernica. Świętowanie przełożono na ostatni mecz, który Płomień rozegrał na własnym boisku. A w nim, świeżo upieczony mistrz rozgrywek dość nieoczekiwanie uległ 2:4 Naprzodowi Syrynia.
Piłkarze z Połomi w trakcie meczu myślami byli już chyba na pomeczowej uroczystości, związanej z awansem klubu do IV ligi. W całym sezonie nie mieli sobie jednak równych. Wygrali 20 z 30 spotkań, odnieśli tylko 6 porażek, najmniej w całej stawce. Kluczem do sukcesu stała się właśnie dobra gra defensywna drużyny trenera Mirosława Szwargi. Płomień dał sobie wbić 36 bramek, najmniej w lidze.
– Zespół wykonał dobrą robotę. Przyznam, że na początku nie myśleliśmy, że będziemy świętować na koniec sezonu awans do IV ligi, co jest dla klubu historycznym sukcesem. Okazało się, że mamy naprawdę dobry zespół i dobrego trenera. Najważniejszym momentem był wygrany mecz z Czernicą na wyjeździe, gdzie pokazaliśmy kawał dobrego futbolu i pokonaliśmy pewnie bezpośredniego rywala do awansu. Przeciwko Naprzodowi drużyna była już więc nieco rozluźniona, zeszło ciśnienie, poza tym w grze nie pomagała pogoda, bo padał deszcz, momentami była burza – mówi Leszek Woryna, prezes Płomienia.
Sternik ekipy z Połomi nie chce na razie mówić zbyt wiele o planach na przyszłość. - Za wcześnie by mówić o konkretnych planach. Na pewno jednak stoimy przed koniecznością dokonania pewnych wzmocnień, szczególnie wśród zawodników młodzieżowych – mówi Woryna. (art)
Płomień Połomia 2:4 Naprzód Syrynia
Bramki: Szczeciński (55.), Świenty (84.) - Makarski (25.), Grasman (60.), Kuczera (67.), Bober (86.)