Na wstępie Artur Marcisz Redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich
„Co my mamy jeszcze zrobić?”
Tytułowe pytanie zadał mieszkaniec Kolonii Fryderyk, który wraz z sąsiadami odczuwa na własnej skórze skutki działalności gospodarczej prowadzonej na dawnej kopalni. Jest ono efektem bezsilności, jaką ludzie ci odczuwają w starciu o obronę własnego bezpieczeństwa. Niestety poza gminą, która sprawia wrażenie, że robi co może, pozostałe instytucje większego zainteresowania tematem nie wykazują. Tzn. interesują się, ale zainteresowanie to polega jedynie na odpisaniu, że niczego zrobić nie można, bo nie udowodniono, że coś dzieje się niezgodnie z prawem. Nie wiadomo jedynie na czym, urzędnicy wydające te decyzje, opierają swoje przekonanie, skoro wszystkie, albo prawie wszystkie te decyzje wydawane są za biurka, bez sprawdzenia przedmiotu sprawy w terenie. Oczywiście, urzędnik powie, że takie są procedury, przepisy, że on ma swoje doświadczenie (*niepotrzebne skreślić). Efekt jest jednak ten sam - mieszkaniec czy mieszkańcy zostają ze swoim problemem sami.
W tej konkretnej sprawie jest to o tyle wszystko dziwne, że tyle w ostatnich miesiącach mówi się o ekologii, o czystym powietrzu, o ochronie środowiska. To wszystko jakby nie dotyczyło Kolonii Fryderyk. Czy tu powietrze może być zapylone, a wręcz dosłownie czarne?