Kto odpowiada za smród przy oczyszczalni?
W Pszowie przy oczyszczalni śmierdzi. I to tak, że nie da się wytrzymać. Mieszkańcy twierdzą, że fetor wydobywa się z funkcjonującej na terenie miasta oczyszczalni ścieków. Zakład uważa, że to być może wina rolników.
PSZÓW Mieszkańcom ul. Śląskiej od kilku miesięcy towarzyszy fetor, który uniemożliwia im normalne funkcjonowanie.
– Nie jesteśmy w stanie nic zrobić na zewnątrz, wstyd nam zaprosić kogokolwiek do domu, tak u nas śmierdzi – mówi Aleksandra Gwiżdż. Podobny problem mają jej sąsiedzi. – Jest teraz ciepło, chcielibyśmy wyjść na podwórko czy balkon, napić się kawy albo coś zjeść, ale się nie da. Nie możemy nawet otworzyć okien. To w przypadku gorących dni jest naprawdę nie do wytrzymania – żali się Anita Janosz. Mieszkańcy zastanawiają się, czy nieprzyjemny zapach nie jest szkodliwy dla ich zdrowia. – Mamy mdłości i często boli nas głowa – mówią. Mają również wrażenie, że nad oczyszczalnią nie jest sprawowana żadna kontrola. – Jeżeli by była do takich sytuacji by przecież nie dochodziło. Kiedyś też śmierdziało, ale tylko w obrębie oczyszczalni i zapach nie był tak uciążliwy – zauważa Dariusz Marszolik. Mieszkańcy dodają, że zapach nie unosi się w powietrzu ciągle, ale pojawia się co jakiś czas. – Nawiedzają nas po prostu fale smrodu, które dezorganizują nam życie – mówią.
Rozpoznanie i podjęcie działań
Sprawę zgłosiliśmy po raz kolejny Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska w Katowicach. Urzędnicy przypuszczają, że uciążliwości zapachowe, z którymi zmagają się mieszkańcy ul. Śląskiej, mogą mieć związek z załadunkiem osadów na cele rolnicze. A wysokie temperatury powietrza i niekorzystny kierunek wiatru mogą potęgować nieprzyjemne dla ludzi zjawisko. – Zwróciliśmy się z wnioskiem o rozpoznanie i podjęcie stosownych działań do Urzędu Miasta w Pszowie – mówi Agata Bucko-Serafin, Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Katowicach.
To nie wina oczyszczalni?
Zapytaliśmy kierownika Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Pszowie, pod którym zarządem znajduje się oczyszczalnia ścieków, czy i w jaki sposób zamierza zminimalizować uciążliwy dla mieszkańców fetor? – Sprawa wygląda tak, że przy takich zakładach nigdy fiołkami pachnieć nie będzie. Zapach jest naturalną konsekwencją pracy oczyszczalni – mówi Grzegorz Lelek, kierownik zakładu. Dodaje, że osobiście niedawno był na spacerze w okolicy oczyszczalni i fetoru, o którym mówią mieszkańcy, nie poczuł. – Być może jest tak, że to okoliczni rolnicy spuszczają szambo na pola – mówi z kolei Leszek Piątkowski, kierownik działu wodociągowo-kanalizacyjnego w pszowskim ZGKiM. Inni urzędnicy zapowiadają, że problem brzydkiego zapachu powinien się rozwiązać, gdy modernizacja zakładu dobiegnie końca. Zakończenie remontu oczyszczalni planują na koniec września. – Wtedy nikt nie powie, że technologia oczyszczalni jest np. przestarzała. Wyjaśni się wówczas czy brzydki zapach pochodził z zakładu, czy np. od rolników – dodaje Piątkowski.
(juk)