Samochód rajdowy przyjechał do przedszkola. Maluchy zachwycone
Przedszkole w Łaziskach, działające w miejscowym Zespole Szkolno-Przedszkolnym odwiedzili członkowie prawdziwej załogi rajdowej i ich mechanicy. Przywieźli ze sobą rasową rajdówkę – prawie 200-konnego puegeota 208 R2.
ŁAZISKA Wizyta odbyła się 27 listopada. Ekipa rajdowa - w składzie: kierowca Dominik Cholewa, pilot Marcin Roik, mechanik Krzysztof Sikora i właściciel samochodu rajdowego Robert Stajer z firmy Rallylab – odwiedziła grupę starszaków „Mali sportowcy” na zaproszenie opiekunki tej grupy, Agnieszki Rajwy. - Pan Marcin Roik, który jest pilotem rajdowym, jest ojcem jednej z dziewczynek, chodzącej do naszej grupy. A że nasza grupa nazywa się „Mali sportowcy” to uznałam, że można spróbować zorganizować takie spotkanie – opowiada Agnieszka Rajwa. Rajdowcy opowiedzieli nie tylko o tym jak wygląda ten sport i na czym polega, ale też przypomnieli starszakom o zasadach bezpiecznego poruszania się na ulicy. Opowiedzieli też o swoich sukcesach rajdowych i pokazali zdobyte puchary, m.in. puchar za 3. miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Śląska w 2018 r. i za zwycięstwo w klasie R01 w 2018 r. w tychże mistrzostwach. Przygotowali też dla nich kilka niespodzianek. Pierwszą z nich był symulator samochodu rajdowego. Każdy przedszkolak z grupy „Mali sportowcy” mógł spróbować swoich sił w symulatorze. Dzieci były zachwycone tą możliwością. A ich zachwyt stał się jeszcze większy, kiedy zostali zaproszeni na szkolny parking. Tam zaparkowane stało dostawcze auto, do którego przyczepiona była futurystyczna przyczepa. Jak się okazało, kryła ona w sobie prawdziwe auto rajdowe – peugeota 208 R2, którym kierowcy ścigają się w klasie 4. tj samochodów z napędem na jedną oś i maksymalnej pojemności silnika 1600 cm3. Kiedy mechanik Krzysztof Sikora wyjechał rajdówką z przyczepy, przedszkolaki od razu ją otoczyły. Z ciekawością zaglądały w każdy zakamarek auta, które je mocno zdziwiło. Bo rajdówka tylko z zewnątrz przypomina zwyczajne auto. Wnętrze takiego auta to zupełnie inny świat – dwa ciasne fotele, prosta kierownica, mnóstwo przełączników i pełno rur. - Super! - nie kryły dzieciaki. - A możemy się przejechać, jak na symulatorze? - dopytywały. Na to, co oczywiste, nie było szans. - Takim samochodem jeździ się tylko po rajdach – tłumaczył Dominik Cholewa.
(art)