Narasta protest przeciw podwyżce opłaty śmieciowej
Wrze wokół opłaty śmieciowej w gminie Gorzyce. Od stycznia wynosi ona 28,5 zł, najwięcej w powiecie. W piątek 3 stycznia w tej sprawie pod Urzędem Gminy odbyła się pikieta, która miała nerwowy przebieg.
GORZYCE Mieszkańcy Gorzyc już kilkakrotnie dali znać o swoim niezadowoleniu z wysokości stawki za odbiór śmieci. Najpierw w listopadzie do wójta i radnych trafiło pismo mieszkańca gminy Leszka Pukowskiego, w którym ten zaapelował nie tylko o zatrzymanie podwyżek, ale wręcz o obniżenie stawki opłaty śmieciowej. Pod pismem podpisało się 849 mieszkańców gminy.
– Mnie, jak i innych mieszkańców interesuje strategia Urzędu i Rady Gminy na przyszłe lata w temacie utrzymania (a nawet obniżenia) opłat na poziomie możliwym do przyjęcia przez mieszkańców gminy – napisał Pukowski, który wraz z kilkoma mieszkańcami był obecny również na listopadowej sesji Rady Gminy w Gorzycach. Radni i wójt najpierw wysłuchali autora pisma i innych mieszkańców, następnie wyjaśnili, że podjęli wszelkie możliwości prawne, by stawka była jak najniższa. Powiedzieli też, że zaprosili na sesję parlamentarzystów, ale nikt się nie pojawił. I wobec tego nie mają innej możliwości, jak zagłosowanie za stawką, bo w przeciwnym razie gmina zostałaby bez obsługi komunalnej.
Radni uznali: petycja bezzasadna
Z kolei na grudniowej sesji, również w obecności mieszkańców, rozpatrzyli listopadową petycję mieszkańców, uznając ją za bezzasadną (wcześniej podobne zdanie wyrazili radni z Komisji Skarg, Wniosków i Petycji). Głosowanie w tej sprawie poprzedziła długa dyskusja. Mieszkańcy dopytywali dlaczego stawka jest tak wysoka, a w sąsiednich gminach jest niższa, np. 21 zł (to stawka na 2020 r. w Marklowicach i Mszanie). - Panie wójcie wydając taką decyzję, głosując za, głosujecie przeciwko mieszkańcom. Czy potrafi pan spojrzeć ludziom w oczy panie wójcie i powiedzieć że nic się nie dało zrobić? - pytał Pukowski. Wójt odpowiadał, że w sąsiednich gminach stawki też rosną do niebagatelnych poziomów, podając z kolei przykłady Wodzisławia, Radlina czy Lubomi.
Wójt mówi o rosnących kosztach
Radni i wójt argumentowali, że wpływ na wysokość stawki w Gorzycach ma oprócz czynników niezależnych od gminy czy mieszkańców, również ilości śmieci odbieranych w Gorzycach. A w gminie tej produkowana jest rekordowa ilość opadów – ponad pół tony na mieszkańca. Jak sprawdziliśmy podobny wynik, choć jednak nieco niższy notuje tylko gmina Lubomia. Dla porównania w Marklowicach mieszkaniec produkuje średnio nieco ponad 300 kg odpadów na rok. Natomiast najbardziej na rosnące ceny śmieci wpływają rosnące koszty związane z ich składowaniem – opłata marszałkowska za składowanie opadów wzrosła ze 170 zł w roku 2019 do 270 zł za tonę w roku 2020 – oraz koszty pracy, czyli rosnące pensje.
Daniel Jakubczyk, wójt Gorzyc mówi wprost: - Jeśli wszystkie koszty idą w górę, czyli koszty pracy, opłata marszałkowska, koszty paliwa, koszty związane z koniecznością instalowania monitoringu na wysypiskach śmieci, to suma tych wszystkich rosnących kosztów nie da przecież obniżki stawki, czy jej stabilizacji na nie zmienionym poziomie, bo to wbrew logice.
Na stronie internetowej UG oraz na własnym profilu społecznościowym Jakubczyk zamieścił różne wyliczenia, które miały przekonać mieszkańców do tego, że gmina zrobiła co mogła, żeby stawka była jak najniższa.
Spalarnia rozwiązaniem kłopotów? A kto ją będzie chciał?
Ale części mieszkańców nie przekonał. 3 stycznia w samo południe pod UG w Gorzycach odbyła się pikieta osób niezadowolonych z podwyżki stawki śmieciowej. Organizatorem była Monika Stanieczko i Leszek Pukowski. Pikieta miała nerwowy przebieg. „Złodzieje, złodzieje, złodzieje” - wykrzyknęło kilkanaście osób na wstępie.
Organizatorzy wręczyli wójtowi ponownie petycję o podjęcie działań zmierzających do zatrzymania podwyżek cen. Pukowski zadbał też by na pikiecie nie zabrakło mediów. Dzień wcześniej o pikiecie informował różne redakcje. Kiedy podczas rozmowy z nim zapytaliśmy, jakich konkretnie działań oczekuje od wójta, jego odpowiedź zaskoczyła. - Obniżenie kosztów jest możliwe poprzez np. budowę spalarni – powiedział Pukowski. Zwróciliśmy mu uwagę, że takie instalacje nie cieszą się społecznym poparciem. Nie tak dawno mieszkańcy Kolonii Fryderyk protestowali przeciwko budowie w ich miejscowości instalacji do pirolizy gumy. - No to może chociaż jakieś kompostownie. Ja podaję pomysł. Trzeba chcieć, to trudne tematy, ale oczekujemy od wójta i radnych, że je podejmą. Po to ich wybraliśmy – mówi Pukowski. Jego słowa szybko pojawiły się w Internecie. Podczas pikiety ponownie (bo zrobił to już dzień wcześniej na swoim profilu społecznościowym) wójt Jakubczyk zapytał Pukowskiego, w której miejscowości proponuje budowę spalarni, kompostowni, bądź innej instalacji do przetwarzania i odzysku odpadów. - Pan Leszek złożył taką propozycję. Niech wskaże lokalizację – zwrócił się do pikietujących wójt. Jeden z mieszkańców powiedział, że może udostępnić swoje pole. - A co na to sąsiedzi? - zapytał wójt.
Pod adresem wójta i radnych posypało się wiele ostrych słów, nierzadko obraźliwych. Mieszkańcy mieli za złe, że rada gminy w grudniu odrzuciła petycję Pukowskiego, uznając ją za bezzasadną, domagali się niższej stawki za śmieci. Przede wszystkim chcieli wykrzyczeć swoją wściekłość, której trudno się dziwić. - Ja będę rocznie płacił prawie 3 tys. zł za wywóz odpadów – nie krył zdenerwowania jeden z mężczyzn. Ludzie pytali dlaczego gmina nic nie robi by obronić mieszkańców przed takim stawkami. Wójt i radni starali się tłumaczyć, że robili co mogli, ale musieli działać w granicach prawa, tak przepisów dot. zamówień publicznych, jak przepisów ustawy śmieciowej.
Bez porozumienia
Mieszkańców jednak te tłumaczenie nie przekonały. Bo i przekonać nie mogły. Wyglądało to tak, jakby ze sobą rozmawiali Gracy i Bułgarzy. Jeden drugiego nie zrozumie. Włodarze mówili o tym co mogą zrobić, a wściekli mieszkańcy odpowiadali, że w takim razie włodarze niczego nie mogą. - Więc po co was wybraliśmy? - to pytanie padło kilka razy. Mieszkańcy pytali jak to możliwe, że przetargi w gminie wygrywa niemiecka Alba, będąc przy tym jedynym oferentem, a do przetargów nie startuje np. bełsznicki Eko-Glob, który jednak i tak jest podwykonawcą Alby i de facto on odbiera od mieszkańców odpady. - Kuczatemu (właścicielowi Eko-Globu – przyp. red.) zabroniliście startować – mówili niektórzy. - Proszę spytać właściciela Eko-Globu dlaczego nie przystąpił do przetargu. Nikt niczego nie zabraniał, jako pierwsi w powiecie ogłosiliśmy przetarg licząc, że wystartuje w nim więcej firm – odpowiadał wójt.
Mocno dostało się Albie. - My miesiąc śmieci przechowamy w piwnicy, ale wy powiedzcie tej firmie stop. Po miesiącu przyjdzie z inną stawką – mówił jeden z mężczyzn. Mieszkańcy uważają, że firma ich doi, czemu dali wyraz m.in. przez transparenty.
Radna Izabela Borecka powiedziała, że gmina już od roku stara się o nowe rozwiązania, ale bez zmiany regulacji na poziomie krajowym i województwa się nie obędzie. Również Jakubczyk, w rozmowie z Nowinami Wodzisławskim przyznał, że toczy rozmowy m.in. z parlamentarzystami dotyczące zmian przepisów. - O szczegółach nie chciałbym jednak na tym etapie informować, bo na to za wcześnie – powiedział krótko.Artur Marcisz