Parkingi pełne aut i... absurdów
Kulejąca weryfikacja kierujących pozostawiających swoje samochody, czy zakup kas biletowych, z których przez najbliższe lata nie będzie można korzystać. To m.in. absurdy funkcjonujące na parkingach przy wodzisławskim centrum przesiadkowym.
WODZISŁAW ŚL. Wraz z budową centrum przesiadkowego w Wodzisławiu Śl. powstały dwa parkingi. Dolny – między rondem Karvina i budynkiem dworca, oraz górny – bliżej ul. Jana Pawła II. Są one niestrzeżone, bezpłatne, czynne całodobowo przez 7 dni w tygodniu. Mogą z nich korzystać wyłącznie osoby chcące pozostawić swój samochód, by móc dalej podróżować publicznym transportem zbiorowym. Podczas styczniowej sesji wodzisławscy radni aktualizowali regulamin określający zasady i tryby korzystania z obu parkingów, który uchwalili w zeszłym roku. Przy okazji wyszło na jaw kilka absurdów.
Teoria swoje, a praktyka swoje
Zasady korzystania z parkingów są jasne i proste. Wjeżdżając na teren któregoś z nich, kierujący samochodem musi zatrzymać się przy dystrybutorze kart parkingowych, pobrać bilet, bez zbędnej zwłoki przejechać przez bramkę wjazdową i zaparkować pojazd. A potem może udać się w dalszą podróż np. pociągiem lub autobusem. W jaki sposób weryfikowane jest, czy osoba, która zostawiła na którymś z parkingów samochód, korzystała później z komunikacji zbiorowej? Teoretycznie jest to sprawdzane przez pracowników centrum przesiadkowego. Podczas wyjazdu z parkingów na ich prośbę kierujący jest zobowiązany przedstawić do kontroli bilet uprawniający do korzystania z publicznego lub prywatnego transportu zbiorowego oraz kartę parkingową. – Ale tak jest tylko w teorii – stwierdził podczas styczniowej sesji przewodniczący wodzisławskiej rady Dezyderiusz Szwagrzak. – Jakiś czas temu razem z radnym Romanem Kapciakiem zostawiliśmy samochód na dolnym parkingu i udaliśmy się w stronę dworca kolejowego. Chcieliśmy porozmawiać z jednym z tamtejszych pracowników – mówił. Dodał, że pomimo poszukiwań, nie natknęli się na niego. – Mogę na teren parkingu wjechać, pobrać bilet, zaparkować, pójść na zakupy, wrócić i nie korzystać przy tym z autobusu czy pociągu – mówił.
Czy z parkingu korzystają urzędniczki z...?
Również nasza redakcja otrzymała kilka zgłoszeń dotyczących niewłaściwego korzystania z tamtejszych miejsc postojowych. – Nie pozdrawiam tych wszystkich pań, które codziennie widzi się, jak parkują przy wodzisławskim dworcu i mkną po schodach na ul. Witosa, w zupełnie innym kierunku niż perony, czy przystanki. Proszę pomyśleć, jaki zakład pracy jest w pobliżu dworca, gdzie tłumnie przebywają panie na godz. 7.00 – mówił nam mieszkaniec Wodzisławia Śl. – Pozdrawiam z kolei tych, którzy mają pociąg o godz. 9.00 czy 10.00 i nie mają już gdzie pozostawić swoich samochodów – dodał.
„Dziurawa” kontrola
Bartosz Borowski z biura administracyjno-gospodarczego w wodzisławskim urzędzie tłumaczył podczas obrad, że zgodnie z regulaminem funkcjonuje wyrywkowa, a nie ciągła kontrola. Wówczas kierujący ma obowiązek okazać pracownikowi dworca bilet komunikacji zbiorowej, z której korzystał, kiedy jego samochód stał na parkingu. – Kiedy obsługa parkingu „złapie” kogoś, kto nie miał biletu, wzywana jest straż miejska, która poucza bądź nakłada mandat karny w wysokości 100 zł – wyjaśniał Bartosz Borowski. Radny Józef Szymaniec pytał co w przypadku, jeżeli ktoś posiada np. elektroniczny bilet MZK. – Czy mamy możliwość sprawdzenia, czy ta karta jest ważna? – dopytywał. Urzędnik odpowiedział, że pracownicy nie mają możliwości sprawdzenia takich kart. Tak samo jest w przypadku biletów miesięcznych.
Biletomarty kupione „na zapas”
W toku dyskusji przewodniczący Szwagrzak poddał pod wątpliwość funkcjonowanie kas biletowych stojących na terenach obu parkingów. – Po co one tam stoją, skoro parkingi są bezpłatne? – pytał. Bartosz Borowski tłumaczył, że zostały one zakupione razem z systemem parkingowym. – W momencie, kiedy urządzenia były kupowane, nie były znane żadne regulacje dotyczące funkcjonowania parkingów. Szczególnie w zakresie tego, czy będzie on płatny, czy darmowy. Dlatego został zakupiony cały system – wyjaśnił. Cena zakupionego „na zapas” systemu wyniosła 164 tys. zł. Zakup był finansowany częściowo ze środków zewnętrznych, a częściowo z budżetu miasta. – Kupiliśmy kasy biletowe, z których nie korzystamy – skomentował Szwagrzak.
Przypomnijmy, że projekt pn. „Pociąg do dwóch kółek – budowa Centrum Przesiadkowego w Wodzisławiu Śląskim” uzyskał dofinansowanie ze środków Unii Europejskiej. Boroski wyjaśnił, że okres trwania projektu unijnego trwa 5 lat i dopiero po tym okresie będzie możliwość wprowadzenia ewentualnych opłat i korzystanie z kas. Pozostaje jednak pytanie, w jakim stanie będą te urządzenia po tych kilku latach.(juk)