Jak przewodnicząca Klocek ukrywała przed radnymi problemy mieszkańców
Absurdalna sytuacja w marklowickiej radzie. Przewodnicząca rady gminy uznała, że radni nie muszą znać treści pism, w których mieszkańcy proszą gminę o zajęcie się ich problemami.
MARKLOWICE W porządku lutowego wspólnego posiedzenia marklowickich komisji infrastruktury technicznej i rozwoju oraz spraw społecznych znalazło się wiele punktów. Ku zdziwieniu jednego z tamtejszych radnych, zabrakło tego dotyczącego rozpatrzenia dwóch pism mieszkańców.
Mieszkańcy zwrócili się do radnych
Grupa mieszkańców Marklowic zwróciła się na piśmie do marklowickich radnych, szczególnie tych należących do komisji społecznej, w dwóch sprawach. Pierwsza dotyczyła rozkładu jazdy autobusów jastrzębskiego MZK. Godziny odjazdu autobusów są tak skonstruowane, że dzieci z ulic Kilińskiego, Cichej i Szymanowskiego nie docierają na czas do szkoły. Z kolei druga sprawa dotyczyła ul. Kilińskiego, którą często poruszają się dzieci w drodze do lub ze szkoły. Marklowiczanie podkreślali w piśmie, że jeden z odcinków tej drogi zagraża bezpieczeństwu ich dzieci i prosili o wykonanie mijanki dla samochodów w newralgicznym miejscu. – Pomagałem tej grupie mieszkańców w napisaniu tych pism. Proszę sobie wyobrazić, jakie było moje zdziwienie, kiedy spoglądając na porządek wspólnego posiedzenia, nie odnalazłem punktu, w którym pisma te byśmy rozpatrzyli – mówił podczas lutowych obrad radny Tomasz Kubala.
Zamiast do radnych, pisma trafiły do urzędników
Dlaczego pism mieszkańców nie wprowadzono do porządku obrad? Okazuje się, że to przewodnicząca rady Krystyna Klocek zdecydowała, żeby wysłanych przez mieszkańców pism nie rozpatrywali radni, a urzędnicy. Mimo że były one zaadresowane do rajców. Klocek skierowała je do odpowiednich pionów marklowickiego urzędu. – Moim zdaniem w tym wypadku pani przewodnicząca nadużyła swoich kompetencji, uprawnień i dobrych obyczajów. Miała oczywiście prawo skierować pisma do odpowiednich urzędników, ale powinny one również trafić do radnych, tak żeby podczas komisji mogli się nad nimi pochylić – mówił Kubala. Dodał, że w sytuacji, kiedy pisma są kierowane bezpośrednio do urzędników, z pominięciem radnych, nie mają oni żadnego wpływu na rozwiązanie spraw. – Po co my tu jesteśmy? Jesteśmy organem stanowiącym. Mamy władzę. A pani przewodnicząca nam ją odebrała, kierując sprawy mieszkańców bezpośrednio do urzędu – podkreślił Kubala. Zauważył, że w konsekwencji jedna ze spraw została już zakończona. – Mieszkańcy, którzy prosili o wykonanie mijanek na odcinku ul. Kilińskiego dostali odpowiedź z urzędu, że w tym roku nie zostaną one wykonane – mówił.
Przewodnicząca Krystyna Klocek w odpowiedzi tłumaczyła, że nie nadużyła swoich kompetencji, a chciała jedynie, aby mieszkańcy otrzymali odpowiedź w swoich sprawach jak najwcześniej. Nie widziała jednak problemu w tym, że radni zostali pozbawieni możliwości dyskusji w tych tematach.
Zwrócili uwagę przewodniczącej
Pozostali radni, przysłuchując się dyskusji, byli wyraźnie zdezorientowani. – Mieszkańcy dostali odpowiedź odmowną w sprawie swojej prośby, a my nawet nie wiedzieliśmy o ich problemie. To trochę dziwne – mówił radny Piotr Zając. Rajcy zwrócili uwagę przewodniczącej, by do podobnych sytuacji już nie dochodziło. I w przypadku, jeżeli któreś z pism mieszkańców będzie kierować do konkretnych urzędników, również otrzymywali kopie dokumentów do wiadomości. Przewodnicząca Klocek przychyliła się do ich prośby.(juk)
Sprawą zainteresowaliśmy Stowarzyszenie Aktywności Obywatelskiej Bona Fides. Radca prawny Aleksander Oliwa wskazuje, że zachowanie przewodniczącej Klocek było co najmniej niepoprawne. – To na radnym spoczywa obowiązek bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami oraz reagowania na zgłaszane przez nich kwestie. W sposób nieuprawniony pani przewodnicza „wyręczyła” radnych z ich powinności – twierdzi. Oliwa dodaje, że radni powinni mieć możliwość zapoznania się z pismami mieszkańców również ze względów politycznych. – Nierzadko bowiem poszczególni radni reprezentują w radzie inną opcję polityczną niż osoba pełniąca funkcję organu wykonawczego w gminie. Radni powinni więc posiadać kontrolę nad sposobem rozpatrzenia sprawy przekazanej przez niego właściwemu organowi, w szczególności np. wójtowi. Działania przewodniczącej tej możliwości skutecznie ich pozbawiły – uważa Aleksander Oliwa.