List do Redakcji
Trzy Wzgórza strefą wolną od koronawirusa?
W ostatnich tygodniach, a właściwie miesiącach, koronowirus wszystkim dał się we znaki. Zarówno dzieci, tęskniące za szkołą, jak i ich rodzice, ekspedientki, listonosze, kierowcy i przedstawiciele każdego zawodu oddawali się zapewne marzeniom, że uciążliwa zaraza nagle znika i wszystko jest normalnie, jak kiedyś.
Dla wszystkich tych tęskniących za normalnością mam dobrą wiadomość. Poczyniłam dzisiaj obserwacje, które mogą dać nadzieję obawiającym się zarażenia, ale i włodarzom Wodzisławia zapewnią zastrzyk optymizmu związany z możliwym acz niespodziewanym napływem turystów, a kto wie...może i nowych mieszkańców do naszego miasta.
Otóż po dwóch miesiącach siedzenia kamieniem w domu postanowiłam zabrać własne dziecię oraz męża, również własnego, na spacer – krótki, ale konieczny, tym bardziej, że miałam do załatwienia pilną sprawę w drugiej części miasta. Pomna obowiązujących obostrzeń zaopatrzyłam siebie i rodzinę w maseczki i płyn antybakteryjny, a do torebki spakowałam rękawiczki. Przekonana jednak byłam, iż okażą się niepotrzebne, gdyż nie przewidywałam spotkania zbyt wielu ludzi na swojej trasie, w którą ruszyliśmy po ponad dwa miesiące trwającej przerwie.
I tu niespodzianka! Okazało się, że w Wodzisławiu istnieje strefa wolna od koronawirusa! Znajduje się w okolicy Trzech Wzgórz. Dowodem na to jest fakt, iż na naszej drodze spotkaliśmy nie 10, nie 30 ani nawet nie 50 osób, ale wręcz całe tłumy. Odzwyczajeni od widoku grupy większej niż trzyosobowa, poczuliśmy najpierw pierwotny wręcz lęk, ale potem opanowała nas ogromna radość! Bo skoro Ci ludzie siedzą sobie na ławeczkach przy trasie Stare Miasto-Trzy Wzgórza w grupach rodzinno-koleżeńsko-znajomkowych i dyskutują spokojnie, gdy na świecie szaleje wrogi wirus, to wirusa po prostu w Wodzisławiu nie ma! W tym radosnym przekonaniu utwierdza nas fakt, iż 90% napotkanych osób nie miało maseczek. Uradowani tym faktem ruszyliśmy dziarsko naszą trasą skrótową na tzw. Nowe Miasto... i tu nasza radość sięgnęła zenitu! Bo w samym epicentrum Trzech Wzgórz było kilkadziesiąt osób. Normalnie grupa, przy której nawet pielgrzymka do Wadowic wygląda licho co najmniej. Ludzie Ci spacerowali, stali w grupach, przekroczywszy zabezpieczenia siadali na czym popadnie. Robili wszystko, poza jednym: noszeniem maseczek. W tym momencie postanowiliśmy przyspieszyć i z niejakim trudem ominąć tych szczęśliwców, gdyż nasza wiara w brak epidemii nie zdążyła się jeszcze na tyle umocnić. A w maseczkach, zakrywających pół twarzy, wyglądaliśmy jak jakiś przerzut z Czarnobyla. No i nie chcieliśmy widokiem swoim mącić spokoju tym szczęśliwcom, przebywającym w miejscu, które omija wirus, w miejscu będącym oazą szczęśliwości, białą plamą na czarnej, wirusowej mapie Europy!
Pozostaje tylko gratulować władzom miasta, że udało im się to, czego nie osiągnęły najtęższe umysły współczesnego świata: mamy jedyną w Europie strefę wolną od zabójczego wirusa!
Na zakończenie dodam tylko, że jak zaobserwowałam, jest też to strefa wolna od patroli policji i straży miejskiej...przypadek? Czytelniczka