Zła sytuacja w wodzisławskim szpitalu? Anonimami zajmą się organy ścigania
„Nic nie spełnia wymagań, o toaletach nie wspominamy, bo jak nazwać plastikowy pojemnik toaletą” – brzmi fragment jednego z anonimów, w którym zawarto również inne zarzuty pod adresem dyrekcji wodzisławskiej lecznicy. Ta z kolei z oskarżeniami się nie zgadza i zgłasza sprawę do organów ścigania.
POWIAT W ciągu ostatnich tygodni do wodzisławskich radnych powiatu wodzisławskiego trafiły dwa anonimy. Dotyczyły one złej – zdaniem ich autorów – sytuacji w Powiatowym Publicznym Zespole Opieki Zdrowotnej (PPZOZ) w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl. Dyrekcja lecznicy stanowczo nie zgadza się z zarzutami zawartymi w pismach.
Zarzuty pod adresem dyrekcji
Nie wiadomo, kto jest autorem pism. Zostały one jedynie opatrzone podpisem „pracownicy PPZOZ w Rydułtowach i Wodzisławiu Śl.”. „Jesteście Państwo naszą ostatnią deską ratunku” – rozpoczyna się jeden z listów. „Moglibyśmy powiadomić prokuraturę, NFZ, wojewodę, ministerstwo zdrowia o tym, co się działo i nadal dzieje w szpitalu w dobie koronawirusa i pewnie tak się stanie, jeśli z najbliższego otoczenia, jakim jest dla nas obywateli radny, nie otrzymamy wsparcia” – czytamy na wstępnie. Dalej wymienionych jest szereg zarzutów pod adresem dyrekcji, kierownictwa i pracowników epidemiologicznych PPZOZ-u. Dotyczą one m.in. nadzoru sprawowanego podczas krytycznej sytuacji epidemicznej, postępowania z pacjentem „zero”, czy dostarczaniu pracownikom odpowiedniej ilości środków ochrony osobistej. „Daje się premie tylko wybranym pracownikom, żeby zamkną im buzię” – czytamy w piśmie. Dalej jego autor poddaje pod wątpliwość przygotowanie oddziału izolacyjnego. „Nic nie spełnia wymagań, o toaletach nie wspominamy, bo jak nazwać plastikowy pojemnik toaletą dla pacjenta na sali. Takie urządzenia to zdają egzamin może na ogródkach działkowych, ale na pewno nie w szpitalu” – czytamy w piśmie.
Kowalik: oskarżenia są bezpodstawne i krzywdzące
Nim drugi z anonimów trafił do radnych, dyrektor Kowalik odniósł się na piśmie do pierwszego, którego treść była bardzo podobna do kolejnego pisma. „Stawiane (w anonimie – przyp. red.) zarzuty są bezpodstawne i krzywdzące, a w dużej mierze po prostu nieprawdziwe” – czytamy w oświadczeniu szefa wodzisławskiej lecznicy. W dalszej części pisma podnosi on, że dyrekcja podjęła wszelkie możliwe działania, aby przygotować się na stan epidemii i zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby oraz aby chronić w możliwie najszerszym zakresie życie i zdrowie personelu i pacjentów. „Trudno traktować zarzuty o braku przygotowania, nadzoru oraz przestrzegania procedur inaczej niż pomówienia uderzające zarówno w osoby zarządzające PPZOZ, jak i w sam profesjonalny personel” – czytamy w piśmie Kowalika. Dyrektor podnosi w nim również, że treść zarzutów świadczy co najmniej o ignorancji w zakresie sposobu funkcjonowania szpitala. „Trudno oprzeć się wrażeniu, że przyjęta forma anonimu służy wyłącznie możliwości stawiania nieuzasadnionych zarzutów i narusza dobre imię wymienionych w nim osób” – kończy oświadczenie dyrektor Kowalik.
Anonimy trzeba zbadać
Podczas ostatniej sesji radny powiatu wodzisławskiego, która odbyła się 27 maja, radni dyskutowali nad treścią anonimów. – Trzeba je zbadać – mówiła radna Danuta Maćkowska. Zaapelowała również do autora lub autorów pism, aby zgłosili się do radnych i zechcieli z nimi porozmawiać. Również radny Alojzy Szymiczek był zdania, że każdy anonimy trzeba przeanalizować. – Diabeł tkwi w szczegółach – zauważył. Dodał, że wyjaśnienia do pierwszego pisma przygotowane przez dyrektora Kowalika były ogólnikowe i go nie satysfakcjonowały. Z tego powodu zdecydował się złożyć drugi z anonimów w formie swojej interpelacji. W trakcie obrad również dyrektor Kowalik zabrał głos. Zauważył, że tylko i wyłącznie wyrazem dobrej woli jest fakt, że pochyla się nad tym pismem. – Obowiązuje nas wszystkich rozporządzenie ws. rozpatrywania przyjmowania skarg i wniosków. Zgodnie z nim skargi i wnioski niezawierające imienia i nazwiska oraz adresu wnoszącego pozostawia się bez rozpatrzenia – podkreślił. Zachęcił również autora bądź autorów anonimu do bezpośredniego kontaktu. – Nigdy nikomu nie odmówiłem spotkania. Nie unikam rozmów na trudne tematy – mówił dyrektor. Dodał, że nie widzi sensu odnoszenia się ciągle do tych samych zarzutów i udowadniania, że nie jestem przysłowiowym wielbłądem. – Z racji tego, że jest to interpelacja radnego, oczywiście odpowiem na nią na piśmie – zapewnił.
Zawiadomienie do organów ścigania
28 maja szef PPZOZ-u wydał oświadczenie. Informuje w nim, że z uwagi na anonimy, które zawierają szereg nieprawdziwych informacji, dyrekcja szpitala skieruje zawiadomienie do organów ściągania z wnioskiem o podjęcie odpowiednich działań. „Istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa” – argumentuje w piśmie Kowalik. Do czasu przeprowadzenia postępowania sprawa nie będzie przez dyrekcję lecznicy komentowana.(juk)