Ślązaczki mają branie
Pani Ania skojarzyła ze sobą ponad 300 par i doprowadziła do 13 ślubów. Nie wierzy w singli z wyboru i równouprawnienie w zdobywaniu płci przeciwnej. Kobiety przestrzega przed panami, którzy na pierwszej randce wymigują się od płacenia rachunku, a mężczyzn przed paniami, które zaczynają spotkanie od pytania o zarobki. W kwestii zolytów ma spore doświadczenie, bo od siedmiu lat jest zawodową swatką, która znalazła partnera nawet własnej teściowej.
Wieczorek na parkiecie
Mówi o sobie że jest zwykłą dziołchą z familoka, która kocha Śląsk, a do swojego biura w stolicy jeździ tylko zawodowo, bo Warszawa to nie jest dobre miejsce na życie. Jest nim Czerwionka-Leszczyny, gdzie dwanaście lat temu wybudowała ze swoim drugim mężem dom, a od siedmiu prowadzi Centrum Zapoznawcze „Zolyty”. – Z natury jestem romantyczką. Od dziecka lubiłam pisać miłosne listy i łączyć ludzi w pary. Mam drugiego męża, więc z doświadczenia wiem, że nowe życie można rozpocząć w każdym momencie, bez względu na wiek. Jesteśmy ze sobą od 14 lat i wciąż chodzimy na randki, co przy trójce dzieci jest nieraz sporym wyzwaniem, ale nie jest niemożliwe. Bo o dobre relacje w związku trzeba cały czas dbać – tłumaczy zawodowa swatka i coach relacji Anna Guzior-Rutyna.
Przez jedenaście lat pani Ania prowadziła cztery biura kredytowe i gdy poczuła, że to nie jest to, co chciałaby zawodowo robić w życiu, postanowiła zająć się swataniem. Pracę w branży matrymonialnej zaczynała od wieczorków zapoznawczych, które organizowała w restauracjach „Esencja” i „Arkadia”. – Na pierwszy z nich przyszło tylko czterdziestu seniorów, ale poznali się na nim Ewa i Piotr, którzy są parą do tej pory. Z czasem zaczęłam robić wieczorki tematyczne. Była „Randka w trumnie”, „Wieczorek w sanatorium”, czy „Piżama party”, a na imprezy, które organizowałam już dla ponad stu osób, zapraszałam tylko członków mojego Centrum Zapoznawczego. Teraz jestem o krok dalej, bo piszę poradniki, nagrywam audiobooki i marzę o własnym programie telewizyjnym, więc z organizacji takich imprez musiałam zrezygnować – mówi pani Ania.
Dziś, oprócz siedziby w Czerwionce-Leszczynach, ma też biuro w Warszawie i Katowicach, działa on-line, a podczas pandemii organizowała wideorandki. – Ludzie szukają miłości w niewłaściwych miejscach. Z portali randkowych często korzystają ci, których interesuje seks i niezobowiązujące spotkania. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy flirtujący z nami atrakcyjny mężczyzna jest rzeczywiście wolny, ale jego zdjęcie z nagim torsem powinno nas zastanowić. Jeśli ktoś myśli o poważnym związku, musi mieć pewność, że nie zostanie oszukany – tłumaczy.
A jak tam u Pana z seksem?
Bezpieczeństwo to przede wszystkim odpowiednie sprawdzenie kandydata lub kandydatki, zanim dojdzie do pierwszego spotkania. Okazuje się, że panie najczęściej kłamią w kwestii wieku, a panowie w kwestii wzrostu. Żeby skorygować to niewinne mijanie się z prawdą, wystarczy zajrzeć do dowodu osobistego. – W swojej pracy nigdy nie trafiłam na oszusta, który chciał na przykład ukryć swój związek małżeński. Jeżeli druga strona tego sobie życzy, albo mam choćby cień wątpliwości co do uczciwości klienta, proszę o wgląd do dokumentów potwierdzających rozwód – tłumaczy pani Anna, która w ankiecie przygotowanej dla przyszłych członków Centrum Zapoznawczego, prosi o odpowiedź na wiele osobistych pytań.
Dla wielu klientów ważne jest to, czy partner lub partnerka są rozwodnikami, czy wdowcami, bo część z nich to osoby wierzące i praktykujące, więc pytanie o wiarę musi się pojawić. Drugą ważną kwestią jest ich stosunek do dzieci, czy i ile ich mają, czy chcą mieć następne, a także to, czy zainteresowani są związkiem nieformalnym, czy ślubem. – Zawsze pytam czy mają jakąś niepełnosprawność. Zdarzyło mi się skojarzyć w parę dwoje niepełnosprawnych, dlatego szczerość w tym względzie jest bardzo ważna. Ponieważ z moich usług korzysta wielu prawników, pytam nowych klientów, czy nie byli karani. Zgodnie z sugestiami członków, kwestionariusz jest wciąż uzupełniany. Na przykład panie po sześćdziesiątce zasugerowały mi wprowadzenie pytań dla panów o ich sprawność seksualną i te pytania znalazły się w ankiecie. To ważne, żeby do wszystkich, nawet tych wstydliwych kwestii naszego życia, podchodzić z należytym szacunkiem i szczerością – podsumowuje zawodowa swatka i dodaje, że ogromnym zainteresowaniem wśród panów z całej Polski cieszą się Ślązaczki. – Coraz więcej mężczyzn ceni sobie naszą zaradność, solidność, dbałość o rodzinę i tradycję. Mam wiele pytań o panie ze Śląska i wielu panów, którzy wręcz proszą o partnerkę mówiącą gwarą.
Mężczyźni są łowcami
Nie wszyscy nadają się do życia w związku, ale w szczęśliwych singli, którzy są sami z wyboru, pani Ania nie wierzy, bo przecież każdy chce kochać i być kochanym. – Trafiają do mnie osoby, które próbowały szczęścia wszędzie i są zdesperowane. Zgłosił się kiedyś mężczyzna z wyciętym z „Tygodnika Rybnickiego” artykułem o mojej pracy. Zanim odważył się przyjść przyglądał mi się przez pół roku. W naszej mentalności wciąż tkwi przekonanie, że do biura matrymonialnego trafia ktoś, kto jest życiowym nieudacznikiem, ale to nieprawda. W dzisiejszych czasach jest wielu samotnych biznesmenów, prawników, czy lekarzy, którzy są wykształceni, znają języki, mają wiele ciekawych zainteresowań, ale brakuje im czasu, by kogoś poznać. Zazwyczaj szukają tej drugiej połowy poza swoim środowiskiem zawodowym, bo w domu chcą od codziennych problemów i tematów odpocząć – tłumaczy pani Ania.
Choć panowie zawsze deklarują, że liczy się przede wszystkim wnętrze, z katalogu ze zdjęciami zawsze wybierają najatrakcyjniejsze panie. Zazwyczaj nie przywiązują wagi do wykształcenia, a w urodzie cenią sobie naturalność. – Miałam kiedyś taki przypadek, że przyszedł do mojego biura klient i przeglądając katalog ze zdjęciami nagle mnie pyta: a co tu robi Dorota? – To pan ją zna? – pytam, a on na to, że to jego sąsiadka, która zawsze mu się podobała, ale był od niej o siedem lat młodszy i nie miał śmiałości zaproponować randki. Mężczyźni to łowcy, dla których zdobywanie kobiety jest bardzo ważne, dlatego uważam, że mimo równouprawnienia nigdy nie powinno być w tej kwestii na odwrót – podsumowuje.
Panie wybierają przede wszystkim mężczyzn wysokich, ale bardzo ważne są dla nich takie wartości jak miłość do dzieci i zwierząt. Potrafią zrezygnować nawet z najatrakcyjniejszych kandydatów, jeżeli ci nie okażą odpowiedniego szacunku ich czteronożnym pupilom.
A ile ty Heniu zarabiasz?
Zolyty są najlepszym przykładem na to, że miłość nie zna wieku, bo najmłodszy „poszukujący” miał 22 lata, a najstarszy 87. Pani Ania zeswatała ze sobą ponad trzysta par i bawiła się na kilku z trzynastu ślubów swoich podopiecznych. – Jedną z najsympatyczniejszych par była Mirosława z Czerwionki-Leszczyn i Karol z Knurowa, którą połączyła wspólna pasja wędkowania. Pobrali się będąc już po pięćdziesiątce i są z sobą do dziś. Miałam też parę, która zaręczyła się, gdy miała już po 75 lat. Anna i Stanisław cieszyli się swoim szczęściem tylko dwa lata, ale zawsze podkreślali, że to były najpiękniejsze chwile w ich życiu. Znalazłam piątego męża pani, która nie potrafiła żyć w samotności i partnera własnej teściowej. Moim marzeniem jest wyswatanie wszystkich, ale ludzie muszą się nauczyć ze sobą rozmawiać i nie popełniać wciąż tych samych błędów – podsumowuje pani Ania.
W swoich poradnikach daje przykłady zachowań, których powinniśmy unikać na pierwszej randce, bo pierwsze wrażenie determinuje nasze dalsze wybory i działania. Jakie najczęściej popełniamy błędy chcąc jak najlepiej wypaść? – Panie lubią podkreślać swoją kobiecość zakładając kuse spódniczki i odsłaniając piersi, a to wielu partnerów zazwyczaj odstrasza, podobnie jak mocny makijaż. Lubią też przesłuchiwać kandydatów, a najpopularniejszym pytaniem jest to ile zarabiają. Kobiety chętnie krytykują poprzednich partnerów, lubią opowiadać o swoich chorobach i porodach i udzielają dużo „dobrych rad”. Zbyt często decydują się na pierwszej randce na seks – tłumaczy zawodowa swatka.
Panowie nie są wcale lepsi. Na pierwszym spotkaniu potrafią się bawić swoim telefonem komórkowym, przyglądać z zainteresowaniem innym paniom, obmacywać partnerkę i kierować rozmowę na sprawy seksu. – To mężczyzna powinien wybrać miejsce pierwszej randki i poinformować o nim kobietę, żeby nie doszło do sytuacji, że w 20-centymetrowych szpilkach będzie musiała spacerować po lesie. Jeśli zaprasza ją do kawiarni, czy restauracji to on powinien zapłacić za rachunek. Jeśli się ociąga, to albo jest chciwy, albo ma problemy finansowe, co powinno być dość jasnym sygnałem dla jego partnerki. Panowie powinni zadbać o paznokcie i buty, bo często o tym zapominają, a my zwracamy na takie szczegóły uwagę – mówi Anna Guzior-Rutyna.
Miłość w czasach zarazy
Czasy epidemii podzieliły ludzi na dwa obozy. W pierwszym znaleźli się ci, którzy zawiesili swoje członkostwo w Centrum Zapoznawczym, bo nie byli gotowi na spotkania z innymi z obawy przed zakażeniem. W drugim ci, których żadna choroba nie byłaby w stanie zatrzymać w domu. Spotykali się ukradkiem w parkach, w maseczkach na twarzy i rozmawiali popijając kawę kupioną na wynos w Żabce, bo nie mieli innych możliwości. – Zawsze odradzam wybieranie na pierwszą randkę domu. Proponuję najpierw wideorozmowę, a dopiero potem spotkanie osobiste, ale zawsze w miejscu publicznym. Dobrze, jeśli ze względów bezpieczeństwa poinformujemy o naszej randce i jej miejscu kogoś bliskiego. W dzisiejszych czasach wykorzystywanie w wielu dziedzinach internetu nie jest już niczym nowym, bo nawet na Uniwersytetach Trzeciego Wieku seniorzy mają dostęp do komputerów i świetnie sobie z nimi radzą. Są jednak osoby tak mocno zakorzenione w tradycji, że nigdy z możliwości zdalnego kontaktu nie skorzystają, bo nie chcą – mówi Anna Guzior-Rutyna, pomysłodawczyni akcji „Bezpieczna Randka” i dodaje, że wynikająca z pandemii izolacja sprawiła, że nagle wiele osób zaczęło dostrzegać swoją samotność i przewartościowywać sobie życie. Rozpadło się wiele małżeństw, które uświadomiły sobie co w ich życiu jest naprawdę ważne. Epidemia stała się więc niejako kołem napędowym branży matrymonialnej.Katarzyna Gruchot