Oddziały covidowe w okolicy zapełnione. Wywiozą chorych poza województwo?
– Wolne miejsca są zapełniane w ciągu kilku godzin – mówi Krzysztof Kowalik, dyrektor Powiatowego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Rydułtowach i Wodzisławiu.
WODZISŁAW ŚL., region Oddział covidowy szpitala w Wodzisławiu liczy 22 łóżka, ponadto ma do dyspozycji kolejne 3 łóżka z respiratorami dedykowanymi pacjentom zakażonym koronawirusem. Tymczasem 23 marca na godzinę 10.30 na oddziale covidowym zajętych było 21 łóżek oraz 2 łóżka respiratorowe. – Zostały więc dwa miejsca, ale w zasadzie w ciągu kilku godzin zostaną one zajęte. Od tygodnia oddział jest praktycznie cały czas pełny – mówił nam wówczas Krzysztof Kowalik, dyrektor szpitala, dodając, że sytuacja jest dynamiczna. – Wolne miejsca są zapełniane w ciągu kilku godzin.
Ponad połowa hospitalizowanych pacjentów umiera
Oddział covidowy w PPZOZ w Rydułtowach i Wodzisławiu działa od 26 października 2020 r. Pracuje na nim 6 lekarzy, 24 pielęgniarki, 5 ratowników medycznych oraz 2 opiekunów medycznych. Do końca lutego hospitalizowanych było w nim łącznie 242 pacjentów. Aż 124, a więc połowa – zmarło. Najwięcej zgonów odnotowano w listopadzie – 41 i grudniu – 34. W styczniu i lutym również było ich sporo, bo odpowiednio 26 i 16. W październiku, kiedy zaczął funkcjonować oddział zmarło 7 pacjentów. Danych za marzec szpital nie przedstawił (miesiąc się nie skończył), ale można się spodziewać, że wobec maksymalnego obłożenia oddziału, liczba zgonów nie będzie mała. – Duża śmiertelność spowodowana jest przez dwa czynniki. Pierwszy to choroby współistniejące. Organizmy chorych, którzy zmagają się z innymi chorobami, są osłabione. W sytuacji kiedy zachorują jeszcze dodatkowo na Covid-19, to taki osłabiony organizm znacznie słabiej broni się przed chorobą i niestety szansa przeżycia mocno spada. Z moich rozmów z lekarzami wynika, że chodzi tu głównie o pacjentów chorujących na cukrzycę, również na choroby nerek. Wyczerpane organizmy nie bronią się przed Covid-19 tak jak organizmy zdrowych ludzi. Drugi czynnik wysokiej śmiertelności to efekt tego, że chorzy trafiają do nas już w mocno zaawansowanym stadium choroby i często na ratunek jest już za późno – tłumaczy Krzysztof Kowalik, dyrektor PPZOZ. Zaznacza, że wśród hospitalizowanych na oddziale covidowym są mieszkańcy nie tylko powiatu wodzisławskiego, ale też Rybnika, Jastrzębia, Żor czy powiatu raciborskiego. To efekt tego, że chorzy są umieszczani w tym szpitalu, w którym aktualnie są miejsca na oddziale covidowym. A co w sytuacji kiedy w Wodzisławiu akurat nie ma miejsca dla pacjenta zmagającego się z covid-19? – Wtedy lekarz izby przyjęć kontaktuje się z innymi szpitalami z regionu dysonującymi łóżkami covidowymi, celem ustalenia wolnego miejsca dla pacjenta. Jeśli w najbliższych szpitalach takie miejsce nie występuje, wówczas lekarz izby przyjęć kontaktuje się z Wojewódzkim Koordynatorem Ratownictwa Medycznego w celu ustalenia innego szpitala na terenie województwa śląskiego, posiadającego wolne łóżka dla pacjentów wymagających hospitalizacji w związku z zakażeniem koronawirusem. Po wyznaczeniu szpitala z dostępnym łóżkiem, zespół Ratownictwa Medycznego udaje się tam wraz z pacjentem – wyjaśnia Krzysztof Kowalik.
Gdy zabraknie miejsc...
A z tym może być naprawdę spory problem. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu Zdroju w piątek 26 marca dysponował 149 łóżkami dla pacjentów chorych na Covid-19. Ich liczba była już kilkukrotnie zwiększana, a mimo to miejsc wciąż brakuje – Obecnie szpital ma zajęte 142 łóżka dla pacjentów covidowych. Wkrótce zajęte będą wszystkie. Dlatego planowane jest kolejne powiększenie liczby łóżek w tym szpitalu. Trwają prace nad rozbudową instalacji doprowadzającej tlen – powiedziała nam 26 marca Alina Kucharzewska, rzecznik prasowy wojewody śląskiego. To wojewoda nakłada na szpitale decyzje dotyczące zwiększenia stanu łóżek dla pacjentów zmagających się z koronawirusem. W szpitalu w Żorach wszystkie łóżka dla pacjentów covidowych są zajęte (stan na piątek 26 marca). To 5 łóżek respiratorowych i 21 łóżek dla pacjentów zakażonych oraz 4 łóżka dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia. – Sytuacja jest dramatyczna – podkreśla Katarzyna Siemieniec, prezes spółki Miejskie Zakłady Opieki Zdrowotnej w Żorach. Szpital w Raciborzu na dzień 29 marca dysponował 16 wolnymi łóżkami, ale trzeba pamiętać, że szpital ten ma kilka oddziałów covidowych np. pediatryczny i nie zawsze to, że dysponuje on wolnymi łóżkami oznacza, że przyjęty może tam zostać chory na covid-19 pacjent zmagający się równocześnie z np. z cukrzycą.
Śląsk liderem zachorowań
Miejsc w szpitalach dla pacjentów covidowych zaczyna brakować w całym województwie. Może to oznaczać konieczność wywożenia pacjentów poza województwo, o czym przed weekendem na konferencji prasowej mówił Minister Zdrowia Adam Niedzielski. – Dynamika zachorowań na Śląsku jest bardzo ważnym zagadnieniem i ona doprowadziła do tego, że praktycznie w ciągu ostatnich dwóch tygodni województwo śląskie z pozycji średniej w Polsce, stało się liderem liczby zachorowań w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Dlatego też sytuacja na Śląsku będzie wymagała stosowania specjalnych rozwiązań. Być może transportu pacjentów poza region. Nad takimi rozwiązaniami obecnie pracujemy – powiedział 25 marca minister Niedzielski. 28 marca w całym województwie zajętych było 3567 z 4330 łóżek covidowych (82,3%). Jak poinformował Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski, do 1 kwietnia w naszym województwie ma być w sumie około 4800 miejsc dla chorych na Covid-19, część z nich w drugim szpitalu tymczasowym, który powstaje przy lotnisku w Pyrzowicach. – To powinno dać wydolność przyjęcia wszystkich, którzy tej pomocy będą potrzebować. Szacujemy, że liczba pacjentów może oscylować w granicach 4200-4300 – powiedział Wieczorek na konferencji prasowej, która odbyła się w sobotę.
Wojewoda dodał, że w razie potrzeby śląscy pacjenci będą transportowani karetkami przede wszystkim do szpitali w ościennych województwach, a jeśli w bardziej odległych regionach będą wolne miejsca w szpitalach, to również drogą powietrzną. – Bardzo chciałbym państwu powiedzieć, że ten wariant nie będzie uruchomiony, natomiast muszę być przygotowany i cały sztab zarządzania, aby odpowiedzialnie móc nacisnąć guzik, kiedy będzie to konieczne – podkreślił Wieczorek. W poniedziałek 29 marca w godzinach południowych radio RMF FM podało informację o tym, że 20 chorych na COVID-19 mieszkańców woj. śląskiego trafiło w weekend do szpitali w woj. opolskim w Kędzierzynie-Koźlu, Głubczycach, Opolu, Prudniku i w Kluczborku. Alina Kucharzewska w rozmowie z mediami doprecyzowała, że chodzi o mieszkańców tej części województwa śląskiego sąsiadującej z Opolszczyzną, co pozwala skrócić czas przejazdu karetek. Na Raciborszczyzny na Opolszczyznę jest bliżej niż do szpitali tymczasowych w Katowicach czy Pyrzowicach.
Szpital chorób płuc bez oddziału dla chorych na Covid
Dodajmy, że oddział covidowy działał również w Wojewódzkim Szpitalu Chorób Płuc im. Alojzego Pawelca w Wodzisławiu. – Oddział decyzją wojewody został zawieszony jakiś czas temu, ale jeśli zapadnie taka decyzja to w ciągu 72 godzin jesteśmy w stanie na nowo go uruchomić – mówi Izabela Tomiczek, rzecznik prasowy WSChP w Wodzisławiu Śl. Oddział covidowy w szpitalu chorób płuc liczył najpierw 32 łóżka, następnie od 1 grudnia 18 łóżek, zaś pod koniec stycznia jego działalność została zawieszona, co związane było z jednej strony z zapotrzebowaniem szpitala na miejsca dla chorych na inne choroby, a z drugiej strony z mniejszą liczbą zakażeń w tamtym momencie. Czy teraz, kiedy zakażeń jest znów sporo, oddział ten zostanie ponownie uruchomiony? – Nic nam na ten temat nie wiadomo, ale widzimy, jaka jest sytuacja, więc jeśli zajedzie taka potrzeba, to będziemy na to gotowi – mówi Tomiczek. – Na razie nie ma decyzji o uruchomieniu oddziału covidowego w tym szpitalu – mówiła nam 26 marca Alina Kucharzewska.Artur Marcisz