Setna rocznica urodzin ks. Franciszka Blachnickiego. Był mocno związany z Rydułtowami
24 marca 1921 r. urodził się Franciszek Blachnicki, późniejszy kapłan, założyciel Ruchu Światło-Życie. W związku z setną rocznicą urodzin tego niezwykłego człowieka i kapłana, przypominamy jego życiorys i związek z Rydułtowami, w których zostawił po sobie trzy dzieła.
REGION, RYDUŁTOWY W dzieciństwie dwukrotnie otarł się o śmierć. Pierwszy raz podczas działań zbrojnych, kiedy wybuchło III powstanie śląskie. Franciszek miał wtedy raptem sześć tygodni. Podczas jednej z potyczek wszyscy wybiegli z domu, zostawiając go samego. Prawdopodobnie zapomniano o nim. Być może rodziców nawet wtedy w domu nie było, a on znajdował się pod opieką innych członków rodziny – opowiada Mateusz Sobeczko, historyk, współautor książki „Był naprawdę dobry”, poświęconej działalności ks. Blachnickiego w Rydułtowach. Po raz drugi życie ks. Blachnickiego zawisło na włosku, gdy miał 5 lat i bawił się ze swoim bratem Ernestem. – Podczas zabawy wpadł do studni, czy zbiornika na nieczystości – mówi Sobeczko. I z tej opresji wyszedł jednak cało. Wierzył, że czuwała nad nim Opatrzność.
Franciszek Blachnicki urodził się w Rybniku. Ojciec Józef był nadpielęgniarzem w szpitalach Spółki Brackiej (do Spółki należał m.in. szpital w Rydułtowach). Jego matka, Maria z domu Müller, nie pracowała zawodowo. Jak pisała przed laty w „Nowinach Wodzisławskich” Aleksandra Matuszczyk-Kotulska, rodzice Franciszka wzięli udział w głosowaniu w plebiscycie, który miał zadecydować o przynależności państwowej Śląska. Plebiscyt odbył się 20 marca a Franciszek urodził się raptem cztery dni później, 24 marca, jako siódme z kolei dziecko Blachnickich. W 1923 r. Blachniccy przenieśli się do Orzesza, gdzie w wieku 5 lat Franciszek rozpoczął naukę w miejscowej szkole powszechnej. W 1929 r. rodzina przeniosła się do Tarnowskich Gór, a Franciszek kontynuował naukę w Publicznej Szkole Powszechnej im. Jana Sobieskiego, zaś po roku został przeniesiony do Szkoły Ćwiczeń przy Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim im. Karola Miarki. Szkołę tę ukończył w 1933 r., a następnie kontynuował naukę w Państwowym Gimnazjum Męskim im. Księcia Jana Opolskiego w Tarnowskich Górach. Od 1931 r. był zaangażowany w działalność Związku Harcerstwa Polskiego. To w harcerstwie znalazł wzorce, które z powodzeniem wykorzystał w późniejszej działalności.
W konspiracji
Po ukończeniu gimnazjum Blachnicki zgłosił się na ochotnika do wojska. W czerwcu 1939 r. złożył przysięgę wojskową i otrzymał stopień plutonowego podchorążego rezerwy. Został skierowany do 11. Pułku Piechoty w Tarnowskich Górach. Przeszedł wrześniowy szlak bojowy, od krótkiej obrony Śląska, aż po kapitulację pod Tomaszowem Lubelskim, gdzie w dniach 17 – 20 września wojska polskie zostały rozbite przez niemiecki Wehrmacht. Blachnicki trafił do niewoli, z której jednak po kilku dniach udało mu się zbiec. Już na początku października z powrotem był w Tarnowskich Górach, gdzie rozpoczął działalność konspiracyjną. – Należał do organizacji konspiracyjnej, ale nie podejmował walki zbrojnej. Raczej były to inne działania konspiracyjne – mówi Mateusz Sobeczko. Jak dodaje, organizacja szybko została przez Niemców rozpracowana. Blachnicki wiedział, że grozi mu aresztowanie, dlatego podjął się ucieczki na wschód. – Pod Zawichostem został jednak aresztowany przez gestapo – wyjaśnia Sobeczko. Aresztowanie miało miejsce 27 kwietnia 1940 r. Blachnicki trafił do więzienia w Tarnowskich Górach, a po przesłuchaniu trafił do KL Auschiwtz, gdzie przybył 24 czerwca 1940 r. Tam stał się numerem 1201. W wyniku ciężkiej pracy, złych warunków bytowych i żywieniowych zachorował na tyfus i trafił do obozowego szpitala. Po wyjściu ze szpitala został skierowany do lżejszych prac – zaopatrywał rodziny niemieckich oficerów. Przy okazji przemycał na zewnątrz informacje, dotyczące warunków panujących w Auschwitz. I tym razem wpadł na gorącym uczynku, przez co trafił do bunkra, a następnie do kompanii karnej.
Wyrok śmierci
19 września 1941 r. został przeniesiony do więzienia w Zabrzu. Jako mieszkańca ziem wcielonych do III Rzeszy, w związku z jego działalnością konspiracyjną, oskarżono go o zdradę stanu i próbę oderwania siłą terenów należących do III Rzeszy. 6 stycznia 1942 r. został przeniesiony do więzienia w Katowicach, a 30 marca stanął tam przed sądem, który skazał go na karę śmierci przez zgliotynowanie. 6 sierpnia 1942 r. kara śmierci została zamieniona na 10 lat ciężkiego więzienia, którą miał odbyć po wojnie. Do tego czasu miał przebywać w obozach pracy.
Jak to się stało, że Blachnicki, po raz trzeci w młodym życiu, uniknął śmierci? – Tak naprawdę nie wiadomo, co miało decydujący wpływ na zamianę kary śmierci na karę więzienia. Faktem jest, że już po ogłoszeniu wyroku zarówno sam Blachnicki, jak i jego ojciec, napisali wniosek o ułaskawienie. Za Blachnickim, po prośbach rodziny, wstawiła się również siostra jednego z wysokich niemieckich urzędników. Być może było tak, że któryś z urzędników celowo odsuwał wykonanie wyroku, bo w Rzeszy obowiązywało prawo, że jeśli w pewnym okresie po ogłoszeniu wyroku śmierci nie został on wykonany, to zamieniano go na inną karę – mówi Mateusz Sobeczko.
W celi odnalazł Boga
Sam Blachnicki, po latach wierzył, że czuwała nad nim Opatrzność. Jeszcze przed wojną przeżył kryzys wiary i nie był specjalnie wierzący. Nawrócił się w celi śmierci. Sam wielokrotnie wspominał, że nawrócenia doznał w celi katowickiego więzienia 17 marca 1942 r. Stało się to, kiedy czytał książkę. Przy jednym ze zdań poczuł, jakby w jego duszy ktoś przekręcił kontakt elektryczny, tak, że zalało ją światło. Zaczął chodzić po celi powtarzając: „wierzę, wierzę”. Jak wspominał, to światło nie przestało już świecić w jego duszy. Odtąd skierował swoje życie ku Bogu.
Po zamianie kary Blachnicki był więziony w kilku więzieniach i obozach pracy: w Raciborzu, Rawiczu, ponownie Raciborzu, w Börgermoor, w Zwickau, w Langefeld gdzie 17 kwietnia 1945 r. doczekał wyzwolenia. 20 lipca 1945 r. wrócił do Tarnowskich Gór. Podjął decyzję o przystąpieniu do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. Studia rozpoczął 17 października 1945 r. Niespełna 5 lat później, 25 czerwca 1950 r. z rąk bp Stanisława Adamskiego otrzymał święcenia kapłańskie. Posługę duszpasterza rozpoczął od Katowic – Wełnowca, gdzie przebywał w drugiej połowie lipca 1950 r. Później trafił do Tarnowskich Gór i Tychów. Następnie posługiwał w Borowej Wsi i Łaziskach Górnych. Dał się poznać jako kapłan aktywnie pracujący z dziećmi i młodzieżą. Nie wszystkim to odpowiadało. – Jego duże zaangażowanie w wychowanie młodych, nie podobało się komunistycznej władzy. Ks. Blachnicki znalazł się na celowniku służb, a wraz z nim parafie, w których przebywał. Proboszczowie tych parafii nie chcieli kłopotów ze służbami, więc szybko pozbywali się młodego wikarego – wyjaśnia Mateusz Sobeczko.
Trzy dzieła w Rydułtowach
W 1953 r. ks. Blachnicki trafił do parafii św. Jerzego w Rydułtowach. Spędził tu dwa lata i był to okres przełomowy w jego kapłańskiej posłudze. – Zrealizował tu trzy dzieła. Odbudował budynek organistówki, wybudował grotę maryjną i oczywiście stworzył Oazę Dzieci Bożych. To był początek ruchu oazowego – podkreśla Mateusz Sobeczko. Wspomniana organistówka została zniszczona podczas bombardowania pod koniec II wojny światowej. Od tamtego czasu leżała w gruzach. Ks. Blachnicki przystąpił do jej odbudowy w 1953 r. Aleksandra Matuszczyk-Kotulska pisała przed laty w „Nowinach Wodzisławskich”, że pieniądze na ten cel pozyskiwał rozprowadzając u parafian m.in. cegiełki. Sprzedał też własne futro i rodzinne pamiątki. Odbudowana organistówka została poświęcona 15 listopada 1953 r. Później nazwano ją Domkiem Maryi. W kolejnym roku ks. Blachnicki wybudował grotę ku czci Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej z Lourdes. Bez wątpienia największym dziełem, jakie rozpoczął w Rydułtowach, dziełem jego życia, było zapoczątkowanie Oazy. Wspomniana przez Mateusza Sobeczkę Oaza Dzieci Bożych była nazwą rekolekcji ministranckich, które odbyły się 19 lipca – 1 sierpnia 1954 r. w Bibieli koło Tarnowskich Gór. Pół setki rydułtowskich ministrantów spędzało tam czas w myśl sformułowanych zasad Oazy, którymi były: posłuszeństwo, czystość i radość, prowadzące do miłości. Uczestnicy pierwszej oazy wspominali później ogromną charyzmę ks. Blachnickiego, który był również doskonałym organizatorem i wychowawcą, co wyniósł z czasów działalności w harcerstwie. – W Rydułtowach wymyślił pierwsze dwutygodniowe rekolekcje ministranckie z oazą w nazwie. Stąd Oaza wyszła na cały świat, stając się z czasem Ruchem Światło – Życie – podkreśla Mateusz Sobeczko. 32 lata po pierwszej Oazie, w której uczestniczyło 50 ministrantów z Rydułtów, w 1986 r. w rekolekcjach Ruchu Światło – Życie wzięło udział już 70 tys. osób – dzieci, młodzieży i dorosłych.
Niepokorny wobec komunistów
Dekretem z 4 grudnia 1954 r. ks. Blachnicki został przeniesiony do Cieszyna, gdzie przybył ostatecznie 15 stycznia 1955 r. Powodem odwołania z Rydułtów były konflikty z miejscowymi władzami oraz nieporozumienia z ówczesnym proboszczem Rydułtów. Ks. Blachnicki był wtedy już zaangażowany w działania tzw. Tajnej Kurii, której zadaniem było kontaktowanie się z wygnanymi przez komunistów z diecezji katowickiej biskupami. Organizację zawiązali księża sprzeciwiający się polityce wikariusza kapitulnego ks. Jana Piskorza, który rządził diecezją i współpracował z komunistyczną władzą i służbami. Ks. Blachnicki popadł w konflikt z ks. Piskorzem. Krytykował otwarcie jego działalność, krytykował „Gościa Niedzielnego”, który został podporządkowany PAX-owi, czyli organizacji współpracującej z komunistami. W efekcie w sierpniu 1955 r. ks. Blachnicki otrzymał kolejny dekret, przenoszący go z Cieszyna do Bierunia Starego. Przy okazji odrzucono jego prośbę o dopuszczenie do egzaminu proboszczowskiego. Jego sytuacja uległa poprawie dopiero wraz z powrotem biskupów katowickich do diecezji, który to zresztą powrót ks. Blachnicki współorganizował. Działał w Referacie Duszpasterskim Kurii diecezjalnej w Katowicach oraz w redakcji „Gościa Niedzielnego”. Później prowadził Krucjatę Wstrzemięźliwości, która propagowała życie w trzeźwości. Krucjata zyskała taką popularność, że w 1960 r. została rozwiązana przez komunistów. W marcu 1961 r. ks. Blachnicki został aresztowany pod zarzutem wydawania nielegalnych druków. Spędził ponad 4 miesiące w areszcie w Katowicach. Został skazany na 13 miesięcy więzienia, w zawieszeniu na 3 lata. Od 1961 r. studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, prowadząc na nim później działalność naukowo-dydaktyczną. W 1967 został Krajowym Duszpasterzem Służby Liturgicznej, tworząc własną koncepcję jej działalności. Cały czas rozwijał też Oazę, organizując kolejne ośrodki rekolekcyjne, m.in. w Krościenku nad Dunajcem, czy Dukli. Znów znalazł się na celowniku komunistycznych służb, które jego działalność uważały za zagrażającą istnieniu PRL.
Tajemnicza śmierć
Ogłoszenie stanu wojennego zastało ks. Blachnickiego we Włoszech, gdzie organizował ośrodek Ruchu Światło – Życie. Nie mógł wrócić do Polski, gdyż był poszukiwany listem gończym. W 1982 zamieszkał w ośrodku polskim Marianum w Carlsbergu, w Niemczech Zachodnich. Powstało wtedy Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło – Życie, którego był animatorem. Zmarł nagle w Carlsbergu 27 lutego 1987 r., ledwie w 66. roku życia. Oficjalną przyczyną śmierci był zator płucny. W późniejszych latach pojawiły się co do tego pewne wątpliwości. Wiadomo, że na obczyźnie był inwigilowany przez agentów Służby Bezpieczeństwa. Inwigilacją zajmowało się małżeństwo bliskich współpracowników ks. Blachnickiego, TW o pseudonimach „Yon” i „Panna”. Ks. Blachnicki dowiedział się o tym na trzy tygodnie przed śmiercią. 27 lutego odbył z nimi rozmowę. Tego samego dnia zmarł. Czy śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych, czy może przyczyniły się do niej osoby trzecie? – Po śmierci ks. Blachnickiego nie wykonano sekcji zwłok. Badań nie wykonano również podczas przenosin jego szczątków do Polski. Dlatego nie ma żadnych dowodów na to, że ktoś mógł się do jego śmierci specjalnie przyczynić. Trzeba pamiętać, że ze względu na wojenne przeżycia, związane z pobytami w obozach i więzieniach, ks. Blachnicki był wątłego zdrowia. Po wojnie kilka razy leczył się w sanatoriach. Być może jego ogólnie nie najlepszy stan zdrowia w połączeniu ze wzburzeniem, będącym efektem rozmowy z osobami, które uważał za bliskie sobie, a które okazały się współpracownikami komunistycznych służb, sprawiły, że rzeczywiście doszło do zatoru płucnego – mówi Mateusz Sobeczko.
1 kwietnia 2000 r. szczątki ks. Blachnickiego zostały przeniesione do Krościenka i złożone w kościele Chrystusa Dobrego Pasterza. W 1995 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. 16 października 2014 r. rzymska Komisja Teologów uznała heroiczność cnót księdza z Rybnika, następnie Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych zaakceptowała dokumentację procesu. 30 września 2015 r. papież Franciszek wydał zaś zgodę na promulgowanie dekretu o heroiczności cnót ks. Blachnickiego. Odtąd przysługuje mu tytuł Czcigodnego Sługi Bożego.Artur Marcisz
Autor artykułu korzystał z książki „Był naprawdę dobry. Działalność księdza Franciszka Blachnickiego w parafii Świętego Jerzego w Rydułtowach” autorstwa Mateusza Sobeczko i Patrycji Tomiczek, oraz artykułu „Ksiądz gwałtownik” Aleksandry Matuszczyk-Kotulskiej, zamieszczonego w „Nowinach Wodzisławskich” w wydaniu z 28 lutego 2000 r.