Węglowe gierki – komentarz Krzysztofa Gadowskiego do umowy dotyczącej transformacji górnictwa
Zdaniem wielu ekspertów z kopalniami pożegnamy się już do 2040 roku. Będzie to spowodowane spadkiem zapotrzebowania na węgiel wywołanym m.in. likwidacją większości bloków węglowych, powstaniem nowych elektrowni i ciepłowni gazowych, budową nowych farm wiatrowych na morzu i lądzie – uważa poseł Krzysztof Gadowski, komentując umowę rządu z górnikami dotyczącą transformacji górnictwa.
Węgiel miał być na lata...
Likwidacja kopalń i elektrowni to problemy, którymi od dobrych kilku miesięcy żyją mieszkańcy Śląska. Emocje i niepokoje społeczne ożywiły się po wizycie Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, który zakomunikował likwidację kolejnych kopalń. Warto przypomnieć, że stało się to już po wyborach prezydenckich, podczas których przyszłość górnictwa była przedstawiana w sposób bardzo optymistyczny i rozwojowy. Ta strategia PiS stosowana już wielokrotnie i zawsze przed wyborami. Pamiętamy te licytacje, prezesa, premiera i prezydenta – 100, 200 lat dla węgla. Z drugiej strony utkwiły nam w pamięci: rekordowy import węgla do Polski (tylko w 2018-2019 r. w wysokości 35 mln ton), zwały węgla przy każdej kopalni i elektrowni, masowiec pełen węgla z Kolumbii, rekordowy jak dotąd import energii elektrycznej z zagranicy, zmarnowane dwa miliardy złotych na elektrownię w Ostrołęce.
Czy Unia zgodzi się na tak powolny proces?
Po wielu miesiącach protestów i przepychanek 28 kwietnia skończyło się na parafowaniu (jeszcze nie podpisanie) tzw. umowy społecznej. Zawarto w niej kilka najważniejszych elementów tj.: harmonogram zamykania kopalń, pakiet socjalny dla odchodzących górników oraz dopłaty z budżetu państwa do eksploatacji węgla tzw. „dopłaty do zdolności redukcji wydobycia”. Na wszystko to jednak musi wyrazić zgodę Komisja Europejska, do czego obliguje nas wspólny rynek UE. Pod znakiem zapytania stoi stanowisko KE, co do zgody na pomoc publiczną ze środków budżetu państwa na tzw. „dopłaty do zdolności redukcji wydobycia” (chodzi o 2 mld zł). W świetle przyjętego harmonogramu likwidacji kopalń do roku 2030 zostaną wyłączone z eksploatacji dwie kopalnie – „Bolesław Śmiały” w Łaziskach (2026 r.) oraz „Sośnica” w Gliwicach (2029 r.), pozostałe do 2049 r. Zdaniem ekspertów tak powolne tempo likwidacji kopalń oraz redukcja wydobycia węgla będzie nie do przyjęcia przez UE w kontekście redukcji o co najmniej 55 proc. emisji CO2 do 2030 r.
Osłony to nic nowego
Temat osłon socjalnych nie jest jakąś nowością, funkcjonował już wcześniej w formie podobnych zapisów. Postulaty te, można powiedzieć, różnią się jedynie wysokością odpraw. Jak wskazuje umowa likwidacja, dotyczy około 82 tys. miejsc pracy w górnictwie, co pociągnie za sobą likwidację około 410 tys. miejsc pracy w sektorze okołogórniczym na terenie 73 gmin oraz w podmiotach kooperujących z górnictwem. Myślę, że wszyscy spodziewaliśmy się po tej tzw. umowie społecznej dużo więcej. Oczekiwaliśmy, tu na Śląsku, m.in. odpowiedzi na pytania: jakie zakłady pracy powstaną w miejsce likwidowanych, jakie środki zostaną przeznaczone na ten cel i kto będzie odpowiadał za ten proces? Co prawda zaznaczono uruchomienie budowy fabryki polskich samochodów elektrycznych Izera w Jaworznie w 2022 r., ale kto z nas nie słyszał o milionie elektrycznych aut, obiecanych już 5 lat temu przez obecnego premiera? Gdzie one są? Co z tego, że uzgodniono załącznik uwzględniający nowe technologie węglowe, jeśli zdaniem ekspertów plany te są oderwane od rzeczywistości. Rząd też zdaje sobie z tego sprawę skoro nie wskazał spółek odpowiedzialnych za te projekty.
Brak konkretnych rozwiązań
Warto też zapytać dlaczego w rozmowach nad kształtem umowy społecznej od początku nie brali udziału samorządowcy i przedstawiciele branż okołogórniczych? Dlaczego w tej umowie rząd nie chce podać rozwiązań dotyczących osłon socjalnych dla pracowników tracących pracę w firmach okołogórniczych? Skutki likwidacji zakładów pracy ponosić będą również wszyscy mieszkańcy danej gminy, tracącej znaczenie społeczno-gospodarcze. Dlaczego w tej umowie brakuje konkretnych rozwiązań i mechanizmów wsparcia dla gmin górniczych? Wszyscy widzimy jak zdegradowany krajobraz pozostawia po sobie górnictwo. Przykładów takich jak teren po kopalniach „1 Maja” w Wodzisławiu, „Anna” w Pszowie, czy „Moszczenica” w Jastrzębiu-Zdroju, jest znacznie więcej.
Zmarnowano czas i pieniądze
Ta umowa świadczy również o tym, że wielki projekt PiS pt. Polska Grupa Górnicza okazała się kolosem na glinianych nogach, od początku nieprzygotowanym pod kątem ekonomicznym i gospodarczym naszego kraju. Zmarnowano czas i pieniądze, oszukano górników i ich rodziny wmawiając im świetlaną przyszłość dla węgla. Rządzący doskonale przecież znali panujące od kilku lat europejskie trendy związane z likwidacją produkcji energii z paliw kopalniach prowadzącą w kierunku OZE.
Zdaniem wielu ekspertów z kopalniami pożegnamy się już do 2040 roku. Będzie to spowodowane spadkiem zapotrzebowania na węgiel wywołanym m.in. likwidacją większości bloków węglowych, powstaniem nowych elektrowni i ciepłowni gazowych, budową nowych farm wiatrowych na morzu i lądzie, zniknie zużycie węgla w gospodarstwach domowych.
Trzeba przypilnować rząd
Pewnie wielokrotnie przyjdzie nam obserwować nowelizacje zapisów umowy. Nasuwa się zatem pytanie, czy to nie kolejny zabieg PR rządu, który ma na celu dotrwanie do kolejnych wyborów? Czy można wierzyć PiS? Moim zdaniem trzeba dopilnować i zrobić wszystko żeby Śląsk po likwidacji kopalń i elektrowni nie stracił swojego znaczenia gospodarczego. Krzysztof Gadowski, poseł na Sejm
*Śródtytuły pochodzą od redakcji