Na wstępie: Kiepskie alternatywy
Artur Marcisz, Redaktor Naczelny Nowin Wodzisławskich
Nieuchronnie zbliżamy się do daty 1 stycznia 2022, która dla użytkowania starych kotłów jest granicą czasową wyznaczoną w tzw. uchwale antysmogowej. Pojawia się coraz więcej sygnałów, że nie wszyscy zdążyli z wymianą kotłów na nowoczesne, niskoemisyjne urządzenia. Nie dotyczy to tylko urządzeń w domach jednorodzinnych, ale też budynków wielomieszkaniowych.
Można było wszakże przewidzieć, że nie wszędzie będą możliwości techniczne, żeby temat rozwiązać sensownie, tzn. nie tylko z pożytkiem dla środowiska naturalnego, ale też w sposób nie rujnujący domowych budżetów. Radni wojewódzcy w 2017 r. uznali jednak, że jest konieczność zrobienia rewolucyjnego kroku, który – było to wiadome – uderzy najboleśniej w najmniej zamożnych. Bo przecież wymiana źródła ciepła często nie ma większego sensu, jeśli wcześniej budynek nie został poddany termomodernizacji. A to już koszt nie kilku czy kilkunastu tysięcy, jak przy wymianie kotła, a kilkudziesięciu.
Powie ktoś, że są dotacje. Na nie też trzeba mieć wkład własny. Tymczasem nasz region, może wielu trudno w to uwierzyć, zamieszkują też osoby, które wiążą ledwo koniec z końcem, które nie mają możliwości oszczędzania, albo zaciągania kredytów. Co im zostało? Łamanie przepisów, bankructwo, ewentualnie marznięcie? To ostatnie zwane jest też ładnie ubóstwem energetycznym – wedle ostatnich danych dotyka ono 3,5 mln mieszkańców Polski. Co wybiorą?