Śmierdzący problem na ul. Tysiąclecia. Lokatorka zbiera odpadki, zarząd ma związane ręce
WODZISŁAW ŚL.Na naszą skrzynkę kontaktową otrzymaliśmy zgłoszenie o śmierdzącym problemie na ul. Tysiąclecia w Wodzisławiu Śląskim. Lokatorka jednego z mieszkań zbiera odpadki, przez co na klatce schodowej unosi się czasem bardzo nieprzyjemny zapach.
Sprawa dotyczy bloku nr 26 na ul. Tysiąclecia. Jak się okazuje, temat jest doskonale znany zarówno w wodzisławskim Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, jak i spółce Domaro oraz wspólnocie mieszkaniowej wspomnianego budynku.
– Tak, wiem o co chodzi. Mówimy o starszej pani, która jest właścicielką jednego z mieszkań w tym bloku – mówi w rozmowie z nami Aleksander Olszewski z Zape Nieruchomości. Starsza pani stała się dla pozostałych lokatorów budynku bardzo uciążliwa, bo do swojego mieszkania przynosi odpadki, które z czasem zaczynają śmierdzieć. Fetor unosi się aż na klatce schodowej. Wspólnota i spółka Domaro mają jednak związane ręce. Dlaczego? – Pani nie robi niczego, co zagrażałoby życiu i zdrowiu pozostałych lokatorów (np. nie rozpala ogniska). Poza tym jest właścicielką wspomnianego mieszkania i może robić w nim co chce – komentuje Olszewski. Zarówno mieszkańcy jak i przedstawiciele wspólnoty próbowali z kobietą rozmawiać o jej problemie, lecz ta nie przyjmuje niczego do wiadomości. – Im bardziej się na nią naciska, tym większy opór stawia i staje się agresywna – mówi Olszewski.
Starsza pani zimą pomieszkuje w mieszkaniu, z kolei w okresie letnim czas spędza w innej nieruchomości, której również jest właścicielką. – Chodzi o teren, na którym pani hoduje zwierzęta typu kury, kaczki itd. Do swojego mieszkania zimą znosi jakieś resztki jedzenia które znajdzie, żeby potem zawozić to do drugiej nieruchomości i karmić tym swoje zwierzęta. Zdarza się, że to co przyniesie do mieszkania zaczyna się psuć i nieprzyjemnie pachnieć – mówi Olszewski.
Wspólnota już raz pomogła
Wspólnota mieszkaniowa już raz na własny koszt pomogła starszej pani przetransportować wszystko do drugiej nieruchomości, zdezynfekowała także całe jej mieszkanie. Sytuacja na jakiś czas się uspokoiła. – Niestety, problem się ponowił. Znów zaproponowaliśmy jej pomoc w przewiezieniu wszystkiego, ale obecnie droga do jej posesji jest nieprzejezdna ze względu na roboty kanalizacyjne. Nie da się tam obecnie dojechać samochodem. Może, gdy wszystko zmarznie to będzie to możliwe, póki co niestety czekamy – mówi Olszewski.
Wspólnota pomaga na tyle na ile może i na ile pozwalają jej na to przepisy. Pani korzysta z pomocy MOPSu, na dodatek jest osobą samotną. – Nie ma rodziny, jest sama – przyznaje Olszewski.
Jedyną opcją dla mieszkańców jest obecnie wstąpienie na drogę sądową z uciążliwą lokatorką. Sprawa może się jednak ciągnąć miesiącami o ile nie latami.
AgaKa