PWiK inwestuje we własne źródła energii
Chciałoby się powiedzieć, że wodociągi to temat rzeka. O nowinkach, planach na ten rok, inwestycjach w odnawialne źródła energii i poszerzaniu świadomości rozmawiamy z prezesem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Wodzisławiu Śląskim – Markiem Chrószczem.
Szymon Kamczyk. – Zacznijmy od odnawialnych źródeł energii, bo już jesienią ub.r. czytałem o planowanej inwestycji w fotowoltaikę. Czy udało się ją zrealizować lub jest w realizacji?
Marek Chrószcz. – Od objęcia przeze mnie stanowiska prezesa zarządu w czerwcu ubiegłego roku, położyliśmy duży nacisk na inwestycje w energię odnawialną. Taki cel zarządczy wyznaczyli nam też wspólnicy. Zaczęliśmy od studium wykonalności. Wyznaczyliśmy trzy obiekty z możliwością zabudowy fotowoltaiki, gdzie zużywamy najwięcej energii. Za siedzibą PWiK już można zobaczyć dwie instalacje prosumenckie o mocy 2x 50 kW. To zabezpiecza potrzeby naszej siedziby w około 50 proc., a jednocześnie jesteśmy prosumentem. Sporo energii zużyjemy w czasie rzeczywistym na własne potrzeby – autokonsumpcja, to szacunkowo ok. 75 proc. wytworzonego prądu. Resztę oddajemy do sieci. na potrzeby późniejszego jej wykorzystania. Chcieliśmy jeszcze skorzystać z możliwości, jakie daje ustawa o instalacjach prosumenckich, przed zmianą przepisów.
– To jeden obiekt, co następne?
– Drugim wytypowanym przez nas obiektem jest oczyszczalnia ścieków w Rydułtowach. Tam udało nam się doprowadzić do rozdzielenia przyłącza i zainstalować dwie instalacje o identycznej mocy, jak przy ul. Marklowickiej. Tam mamy jeszcze duży potencjał rozbudowy. Korzyścią jest to, że praktycznie 100 proc. energii wyprodukowanej zostanie bezpośrednio zużyte. Oczyszczalnia pracuje w cyklu 24-godzinnym, a najwięcej energii zużywają dmuchawy napowietrzające reaktory, gdzie zachodzi biologiczne oczyszczanie ścieków. Ścieki muszą być natleniane, aby tzw. osad czynny pracował.
– Dodajmy dwa słowa wyjaśnienia. Oczyszczalnia to nie tylko mechaniczne „przesiewanie” ścieków, ale chyba przede wszystkim praca bakterii?
– Dokładnie, nie wszyscy zdają sobie sprawę, że praca oczyszczalni opiera się w dużej mierze na, mikroorganizmach których zadaniem jest oczyszczanie ścieków w procesie rozkładu związków organicznych. Właśnie do tych procesów potrzebne są duże ilości tlenu, który z powietrzem tłoczony jest do zbiorników.
– Wróćmy do prądu ze słońca. Wspomniał pan o trzech miejscach.
– Tak, trzecim obiektem, który uzyska instalację fotowoltaiczną będzie oczyszczalnia ścieków Karkoszka II w Wodzisławiu Śląskim przy ul. Czyżowickiej. Tam przyłącza energetyczne mają 0,4 MW. Od pewnego czasu na terenie oczyszczalni zielona energia jest produkowana. Mamy tam od kilkunastu lat dwa kogeneratory, każdy o mocy 77 kW. Od paru lat realizujemy projekt unijny, w ramach którego zaplanowane było podniesienie efektywności energetycznej. W ostatnich dwóch latach prowadziliśmy pod tym kątem wiele inwestycji. Wymienialiśmy mieszadła, dmuchawy i teraz mamy nowy kogenerator o mocy energetycznej 200 kW i 300 kW mocy grzewczej. W sumie, ze starymi kogeneratorami mamy ponad 300 kW mocy wytwórczej tych urządzeń. Energia, którą produkujemy nie wystarcza jednak jeszcze na autonomiczność tej oczyszczalni. Dlatego podpisaliśmy umowę na projekt instalacji fotowoltaicznej o mocy 0,5 MW. Część paneli znajdzie się na dachach, a część na trawnikach. Firma z Raciborza ma 8 miesięcy na przygotowanie projektu i opracowanie dokumentacji i uzgodnień. W roku 2023 chcemy poszukać pieniędzy na wybudowanie tej farmy fotowoltaicznej.
– Czy inwestycje w instalacje OZE o takiej mocy będą opłacalne?
– Przy obecnych, rosnących cenach energii, każda możliwość zwiększenia samowystarczalności energetycznej naszych obiektów wiąże się z oszczędnością. Według obliczeń, zwrot kosztów tych instalacji powinniśmy mieć do czterech lat. Należy nadmienić iż instalacja fotowoltaiczna została wykonana przez pracowników PWiK. W przeciwnym zrazie zwrot kosztów byłby dwa razy dłuższy. To mówi samo za siebie. Dzięki temu będziemy też w mniejszym stopniu uzależnieni od skoków cen energii.
– Czy w planach są także inne ważne inwestycje?
– Domykamy inwestycję w kanalizację z dofinansowaniem unijnym. Ostatnie prace trwają w Kokoszycach, na ul. Oraczy. Pozostały ostatnie odtworzenia nawierzchni. Podobne prace odtworzeniowe pozostały nam na terenie Olzy. Zamkniemy tym samym inwestycję, której celem było wykonanie 76 km sieci kanalizacyjnej, podłączenie ok. 1700 budynków do tej sieci, przebudowa ponad 20 km wodociągów w pięciu gminach. Lata 2022-2023 są ostatnimi w realizacji tej inwestycji. Staramy się jeszcze o możliwość wykorzystania oszczędności z tego projektu, które powstały. Chcielibyśmy pozyskać środki na bardzo ważny wodociąg magistralny na odcinku od ul. Żniwnej do Pszowskiej, który zasila ogromną część Wodzisławia Śląskiego (m.in. Zawadę, Kokoszyce, Jedłownik, Turzyczkę, Trzy Wzgórza) oraz miejscowości w większej części gminy Gorzyce (Olza, Odra, Rogów, Gorzyce, Gorzyczki, Uchylsko). Całą południowo-zachodnią część powiatu. Zasilenie tego obszaru dodatkową siecią jest ważne także z punktu widzenia rozwoju, bo np. mamy strefę przemysłową na Olszynach, a w Gorzycach buduje się m.in. Panattoni. Aby zapewnić odpowiednią ilość wody, musimy wybudować dodatkowy wodociąg. Zgromadzenie wspólników podjęło uchwałę upoważniającą nasz zarząd do starania się o środki na ten cel.
– W powiecie buduje się sporo nowych domów. Obserwujecie wzrost zainteresowania przyłączami?
– Nasz powiat bardzo dynamicznie rozwija się pod kątem budownictwa mieszkalnego. Powstaje wiele nowych domów, a przez to także poszerza się nasza liczba odbiorców. Ubywa mieszkańców w innych powiatach, a w naszym nie narzekamy na brak odbiorców.
– Ostatnio pojawił się temat nakładek do zdalnego odczytu wodomierzy. Czy będziecie rozwijać ten system?
– Wszystkich klientów obsługiwanych przez nasze wodociągi mamy około 30 tys. Zdalny odczyt w tym momencie ma niecałe 7 tys. odbiorców. System ten szczególnie sprawdził się w dobie pandemii. W planach mamy oczywiście poszerzenie zdalnego odczytu o kolejne ulice. W tym roku zaplanowana jest instalacja ponad 3,2 tys. takich urządzeń. Nakładki mają oczywiście pewien zasięg dla odczytu, ale z reguły staramy się je stosować w większym skupisku i przy kolejnych odnogach – ulicach sąsiadujących z już zaopatrzonymi w nakładki. Najwięcej nowych nakładek planujemy zamontować m.in. przy ulicach: Chrobrego (410), Głożyńskiej (152), Młodzieżowej (168), Pszowskiej (149), Radlińskie Chałupki (143), Oraczy (142) czy przy Letniej (107). Oczywiście to tylko kilka wybranych ulic z całej listy ujętej w tegorocznym planie dla miasta Wodzisław Śląski.
– Czy te urządzenia służą tylko do odczytu stanu, czy mają więcej funkcji?
– Dzięki nim mamy możliwość poinformowania mieszkańca, że być może występuje u niego awaria. Nakładki potrafią wychwycić takie rzeczy. Mają także wbudowany alarm, sygnalizujący ewentualne nieprawidłowości. Chcielibyśmy w tym roku zainstalować te 3 tys. nakładek. Jeśli będzie nas na to stać, na pewno pójdziemy w tym kierunku. Jedna nakładka może pracować bez ingerencji przez 12 lat. W ciągu tego czasu dwa razy wymienimy wodomierz.
– Czy te nakładki są bezpieczne, bo pojawiają się głosy na temat promieniowania… Coś jak zdemonizowane sieci 5G.
– To zupełnie inna sytuacja. Nakładki są bezpieczne bo korzystają z fal radiowych. Emisję tych fal możemy porównać do zwykłego radia. Telefony komórkowe emitują zdecydowanie większe pasmo, a i tak nie wpływają jakoś negatywnie na nasze zdrowie. W tym roku będziemy także zaczynać testy stacjonarnego odczytu antenowego, aby w przyszłości ograniczyć odczyty samochodowe.
– W ubiegłym roku poruszaliśmy temat spółki wodociągowej w Turzy i oferty PWiK dla tamtejszych mieszkańców. Na czym stanęło?
To temat, który ciągnie się od lat. My, jako przedsiębiorstwo, jesteśmy do dyspozycji gmin, które obsługujemy. To 7 gmin, z czego 5 w zakresie kanalizacji, a 7 w temacie zaopatrzenia w wodę. W Turzy działa spółka wodociągowa, która jest odrębnym bytem i najwyższym organem jest tam walne zgromadzenie członków. To mieszkańcy muszą zadecydować, co dalej – czy chcą przejść do PWiK , czy pozostać w spółce. Odbieramy w Turzy ścieki z prawie 400 budynków. Jeżeli spółka z Turzy ma 700 klientów, to 400 z nich jest już naszymi klientami. Jesteśmy otwarci na współpracę, jednak wszystko zależy od mieszkańców. Taka decyzja jest jednak trudna, bo każda zmiana majątkowa wymaga udziału kworum co najmniej połowy członków, czyli głosu ok. 350-400 członków. Można przeprowadzić to jednak formułą korespondencyjną lub zbieraniem podpisów przez wydelegowanych członków. Turza potrzebuje wody, bo stale się rozwija, a dla potencjalnych inwestorów zaopatrzenie w wodę jest jednym z ważnych aspektów.
– Angażujecie się też w różne akcje społeczne. Czy to budowanie świadomości ekologicznej przynosi korzyści?
– Włączyliśmy się m.in. do śląskiej akcji „Toaleta to nie śmietnik”, która powstała z inicjatywy Stowarzyszenia Wodociągów Województwa Śląskiego. W ubiegłym roku dystrybuowaliśmy kalendarze do szkół, a także zachęciliśmy do włączenia się w akcję dzieci z przedszkoli i młodszych klas szkół podstawowych. Nasze wodociągi w ciągu kilku miesięcy dzięki aktywności uczniów i nauczycieli wyprzedziły w tej akcji inne miejscowości, które w akcji działały już dłużej. Uważamy, że świadomość i wiedzę ekologiczną trzeba budować od najmłodszych lat. Niektórzy dorośli nie zmienią swoich nawyków, ale możemy w tym zakresie edukować młode pokolenia. Staramy się zachęcać uczniów konkursami plastycznymi, ostatnio było to m.in. projektowanie nowego loga PWiK. W planach mamy natomiast akcję związaną z bezpieczeństwem naszej infrastruktury. Chcemy, aby dzieci i młodzież miały świadomość, że studzienki kanalizacyjne i ich pokrywy nie są miejscem do zabawy i skakania. Mieliśmy kilka miesięcy temu wypadek z tym związany i na szczęście nie doszło do tragedii, ale lepiej dmuchać na zimne.