Gang narkotykowy przed sądem
6 z 25 oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej zdecydowało się na współpracę z prokuraturą. – To są ludzie bez skrupułów – mówi jeden z nich o swoich byłych kolegach.
19 czerwca ruszył proces zorganizowanej grupy przestępczej z Jastrzębia-Zdroju, która w latach 2017 – 2022 wprowadziła do obrotu znaczną ilość narkotyków i dopalaczy, przede wszystkim tzw. alfy. Przestępcy działali na terenie Bielska-Białej, Cieszyna, Jastrzębia-Zdroju, Wodzisławia Śląskiego i Żor. O mały włos nie doszłoby do odczytania aktu oskarżenia, gdyż jeden z kluczowych oskarżonych – Tomasz W. – nie stawił się na rozprawę. Ostatecznie mężczyzna został doprowadzony na salę sądową przez policjantów. Sąd przystąpił do odczytania wyjaśnień, które Tomasz W. złożył w toku śledztwa.
Jak ktoś to zażywa, to się nie może od tego oderwać
Początkowo Tomasz W. nie zamierzał współpracować z prokuraturą. Odmówił złożenia szerszych wyjaśnień w obawie przed „ludźmi z Gieksy”, których określił jako „ludzi bez skrupułów”. Z czasem zmienił podejście. Powiedział nie tylko o tym, czym zajmował się w grupie przestępczej, ale również o znanych sobie działaniach innych członków organizacji kierowanej przez Dawida K.
Tomasz W. nigdy nie odgrywał znaczącej roli w grupie przestępczej z Jastrzębia-Zdroju. Uzależniony od narkotyków, z czasem sam został dilerem. W przeszłości był karany. Po jednej z odsiadek zatrudnił się na kopalni, jednak praca mu nie odpowiadała ze względu na niskie zarobki. Z czasem handel narkotykami stał się jego głównym źródłem utrzymania. – Żeby dostać kolejny towar, musiałem spłacić poprzedni – mówił śledczym. Sprzedawał głównie tzw. alfę, czyli alfę-pvp. To wyjątkowo silny narkotyk o działaniu stymulującym. – Jak ktoś to zażywa, to się nie może od tego oderwać – przyznał śledczym.
Komu Tomasz W. sprzedawał narkotyki? Klientów było mnóstwo. – Trzeba byłoby ze dwa dni spędzić, żeby wymienić wszystkich – stwierdził oskarżony. Początkowo kupował od członków grupy przestępczej niewielkie ilości narkotyków, głównie na własny użytek. Potem zaczął obracać 50-gramowymi pakietami, a z czasem doszedł do transakcji, których przedmiotem było 300 gramów alfy. Ogółem przez jego ręce przeszło kilka kilogramów narkotyków. Ile dokładnie? Tego nie pamięta.
Boję się o swoje życie
– Każdy wiedział, że ludzie z Gieksy opanowali handel narkotykami w Jastrzębiu – to kolejny fragment zeznań Tomasza W. Oprócz handlu narkotykami niektórzy członkowie grupy przestępczej dopuszczali się również zastraszania czy wymuszeń. Wśród pokrzywdzonych były głównie osoby, które zalegały z płatnościami za narkotyki.
– Nie grożono mi, ale boję się o swoje życie. Obawiam się o siebie. Boję się konfrontacji z osobami, o których wyjaśniam – powiedział śledczym Tomasz W.
Do konfrontacji doszło na sali sądowej. W trakcie odczytywania zeznań jeden z oskarżonych zbliżonych do kierownictwa gangu krzyknął do Tomasza W.: C... ci w ryj!
Bardzo się tego wstydzę
Kolejnym z oskarżonych, który poszedł na współpracę ze śledczymi jest Wojciech Z. Oskarżony zajmował się nie tylko handlem substancjami zabronionymi, ale dopuszczał się również gróźb i wymuszeń. Podobnie jak Tomasz W., początkowo nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. – Po dłuższym namyśle uznałem, że nie tędy droga i trzeba zacząć inaczej – powiedział Wojciech Z., który po odbyciu kary chce założyć rodzinę ze swoją dziewczyną. Wojciech Z. przyznał, że na współpracę zdecydował się również ze względu na pogorszenie stanu zdrowia swojej babci, co nastąpiło po jego zatrzymaniu.
Wojciech Z. wyjaśnił, że twórcą grupy był Dawid K., natomiast jego najbliższymi współpracownikami byli Piotr B. oraz Michał K., którzy „wszystko razem załatwiali”.
Wojciech Z. wszedł w kontakt z organizacją Dawida K. w 2017 roku. Początkowo kupował alfę na własny użytek od Artura K. (to rekordzista gangu jeśli chodzi o łączną wartość narkotyków wprowadzonych do obrotu, ponad 1 mln zł), z czasem zaczął ją również sprzedawać.
Później Wojciech Z. zaczął kupować narkotyki bezpośrednio od Dawida K. Miesięcznie nawet 1,5 kg (w cenie 27 zł za 1 g, sprzedawał je dalej zwerbowanym przez siebie dilerom w cenie około 40 zł za 1 g). Przez jego ręce przeszło kilkanaście kilogramów alfy.
Pieniądze na prochy i bieżące wydatki
– Ja na tym wszystkim nie dorobiłem się praktycznie niczego – to fragment wyjaśnień Przemysława W., kolejnego z oskarżonych, który zdecydował się na współpracę z prokuraturą. W tym miejscu warto dodać, że w podobnym tonie wypowiedzieli się wcześniej Tomasz W. i Wojciech Z. – Miałem na prochy i na bieżące wydatki – dodał Przemysław W. Przez jego ręce przeszło kilkanaście kilogramów alfy i heksy (N-etylo-heksedron, zamiennik ekstazy z grupy dopalaczy).
Dalszy ciąg wyjaśnień Przemysława W. zostanie odczytany podczas kolejnej rozprawy, której termin wyznaczono na 14 lipca 2023 r.
Mały świadek koronny – co to takiego?
Tak zwany mały świadek koronny to regulacja prawna, której celem jest złamanie solidarności środowisk przestępczych. Nadzwyczajne złagodzenie kary zostało skodyfikowane w artykule 60. Kodeksu Karnego. W przypadku Tomasza W., Wojciecha Z. i Przemysława W. zastosowania ma § 3. tegoż artykułu:
Sąd stosuje nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet może warunkowo zawiesić jej wykonanie w stosunku do sprawcy współdziałającego z innymi osobami w popełnieniu przestępstwa, jeżeli ujawni on wobec organu powołanego do ścigania przestępstw informacje dotyczące osób uczestniczących w popełnieniu przestępstwa oraz istotne okoliczności jego popełnienia.
Tożsamość małego świadka koronnego nie jest utajniona. Może on natomiast wystąpić do właściwej Komendy Wojewódzkiej Policji z wnioskiem o zapewnienie ochrony. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że żaden z oskarżonych, którzy złożyli wyjaśnienia przeciwko swoim byłym kolegom z grupy przestępczej działającej w Jastrzębiu-Zdroju i regionie, nie wystąpił z takim wnioskiem do KWP w Katowicach.
Górnicy, ojcowie, przeważnie karani
Ogółem prokuratura postawiła w stan oskarżenia 25 członków grupy z Jastrzębia-Zdroju. 9 z nich jest aresztowanych, pozostali przebywają na wolności (stosuje się wobec nich m.in. dozór policyjny). 6 oskarżonych poszło na współpracę. Prokuratura zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej, udział we wprowadzeniu do obrotu znacznych ilości narkotyków i dopalaczy. – W sprawie występuje również zarzut dużego przemytu międzynarodowego części tych substancji (z Holandii – red.). Pojawiają się też zarzuty udzielania osobie małoletniej wspomnianych środków odurzających. Plus cały szereg pomniejszych wątków, które w tej sprawie były czasami włączone z innych postępowań, również dotyczące wymuszeń należności z tytułu rozliczeń narkotykowych – mówi prokuratur Michał Sikora.
Wśród osób oskarżonych są dwie kobiety. Monika C. pomagała jednemu z oskarżonych poprzez udzielenie mieszkania do handlu narkotykami czy pomoc w transporcie. Na Monice M., oprócz zarzutu udzielania zabronionych substancji, ciąży również zarzut kierowania samochodem pomimo orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów.
Oskarżeni to w większości młodzi ludzie w wieku 20 – 30 lat (najmłodsza osoba ma 21 lat, dwóch mężczyzn jest po 40-tce – mają 41 i 48 lat), przeważnie kawalerowie lub rozwiedzeni. Wielu ma na utrzymaniu dzieci w wieku od kilku miesięcy do kilkunastu lat. Tylko nieliczni, w tym kierujący grupą przestępczą Dawid K., byli niekarani. Poza działalnością przestępczą pracowali – m.in.: jako górnicy czy pracownicy budowlani. Jeden z nich był zawodowym żołnierzem.
Postępowanie w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Jastrzębiu-Zdroju i to właśnie ona jest oskarżycielem. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Rybniku.
(żet)